Rozmowa z Dariuszem Motałą, piłkarzem Akademii Słowa Poznań

Piłkarze Akademii Słowa zremisowali w niedzielę 3:3 z liderem ekstraklasy futsalu Cleareksem Chorzów. Poznaniacy są dopiero drugą drużyną, która w tym sezonie odebrała chorzowianom punkty

Jacek Łuczak: Czy niedzielny remis z Cleareksem Chorzów można rozpatrywać w kategoriach sukcesu sezonu?

Dariusz Motała: - O tak. W tej poprzedniej rundzie na 11 meczów Clearex 10 wygrał i tylko raz zremisował. Ale patrząc na to z drugiej strony, postawiliśmy sobie w tym sezonie poprzeczkę dość wysoko. Naszym zadaniem było okrzepnąć w lidze i walczyć z najsilniejszymi jak równy z równym. Ten remis to jeszcze nie wszystko. Za dwa tygodnie mamy mecz z Baustalem [wicelider ligi, który ma punkt straty do Cleareksu - przyp. red.]. W Krakowie będziemy chcieli sprawić jeszcze większą niespodziankę.

Mecz z liderem był już kolejnym, w którym pokerowy manewr z wycofaniem bramkarza przyniósł Wam szczęście. Nie lepiej prowadzić od początku i bronić przewagi?

- Zdecydowanie lepiej. Ale jeśli się przegrywa, to trzeba postawić wszystko na jedną kartę. A wtedy, czy się przegra jedną bramką, czy dwoma nie ma wielkiego znaczenia. Trzeba ryzykować.

Ale już raz w tym sezonie strategia wycofania bramkarza przyniosła Wam marny efekt...

- Tak. Ale tylko raz. Za to cztery razy strzelaliśmy z tego bramki. Nie ukrywam, że na treningach gramy też warianty odwrotne, gdy przeciwnik wycofuje bramkarza. Mamy specjalną strategię obrony na takie okazje. Specjalnie podglądamy najlepsze europejskie zespoły, a przede wszystkim futsalową reprezentację Hiszpanii, która takie pokerowe rozwiązania ma opanowane do perfekcji. Nasz grający trener Klaudiusz Hirsch co chwilę wprowadza u nas nowinki techniczne. Nawiązał kontakt z hiszpańskimi zespołami, był już na dwutygodniowym stażu w Hiszpanii. Jest maniakiem futsalu. Zdobywa wszelkimi drogami kasety z nagranymi akcjami i na podstawie obserwacji się edukuje. W tej chwili wciąż jeszcze bardzo mocno poświęca się karierze zawodniczej, ale nawet w niedalekiej przyszłości, jeśli dyscyplina będzie się rozwijała, to Klaudiusz może osiągnąć bardzo wiele.

Ile zespołów w Polsce podchodzi do rozgrywek z takim zaangażowaniem jak Akademia Słowa?

- W lidze są tak naprawdę trzy zawodowe kluby. Pierwszym jest Clearex Chorzów, który nawet podpisuje z piłkarzami profesjonalne kontrakty. Ci zawodnicy nigdzie nie pracują, mają tylko grać w futsal. Drugim zespołem jest Baustal Kraków, który wprawdzie nie podpisuje tylu zawodowych kontraktów, ale spora część zawodników tego klubu łączy grę na dużych boiskach z występami w hali. Za to drużynę mobilizują wysokie premie za dobre wyniki. Trzeci jest Holiday Chojnice - bardzo silna ekipa z silnym sponsorem, który potrafi ściągnąć piłkarzy grających zawodowo na trawie, czy nawet kogoś zza granicy. Ostatnio sprowadził świetnego Brazylijczyka.

Co, wobec tego robi Akademia Słowa wśród tych zespołów w czołówce ekstraklasy?

- To jest zespół ludzi, którzy znają się od wielu lat. Wszyscy są byłymi studentami. Jesteśmy już bardzo zgraną ekipą, która teraz potrafi walczyć z najlepszymi w Polsce. Jedyne, co można poprawić, to budżet klubu. Mamy nadzieję, że futsal wciąż będzie się rozwijał tak dynamicznie i zostanie zauważony. Dzięki temu być może znajdą się środki z Urzędu Miasta i od sponsorów.

Czy to oznacza, że piąte miejsce Akademii w ubiegłym sezonie i wysokie czwarte w tej rundzie jest wynikiem wyłącznie Waszych ambicji?

- Dokładnie tak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.