Siatkówka. Po meczu AZS z Politechniką Warszawa

Siatkarze Pamapolu Domeksu AZS Częstochowa, mimo że nie są drużyną doświadczoną, grają zaskakująco równo i bez wpadek

Niedzielna wygrana nad Politechniką w Warszawie to kolejny dowód, że AZS to w tegorocznych rozgrywkach solidna firma. Do tej pory częstochowianie nie zaliczyli ani jednej wpadki. Pisząc "wpadka", mamy na myśli przegraną lub stratę punktów z niżej notowanym rywalem. Porażkę u siebie ze Skrą Bełchatów 0:3 trudno za taką uznać, bo bełchatowianie to przecież prawdziwy dream team. Częstochowska drużyna od lat uznawana była za chimeryczną. Nawet wówczas, gdy w składzie AZS-u było pięciu-sześciu reprezentantów Polski, raz na jakiś czas zdarzały się niespodziewane porażki. Nie ma w tym nic dziwnego, sensacje mają swoje stale miejsce w sporcie.

Tymczasem w dotychczasowych meczach nasz zespół nie poniósł ani jednej porażki na wyjeździe, co więcej, w czterech z pięciu spotkań nie stracił seta, wygrywając za trzy punkty. Tylko w Olsztynie akademicy zwyciężyli 3:2, ale to akurat była niespodzianka z gatunku tych miłych.

Taka równa gra to cecha drużyn klasowych. Każdy, kto choć trochę zajmuje się sportem, wie, że łatwiej jest raz na kilka tygodni wznieść się na wyżyny i podjąć walkę z rywalem uznawanym za znacznie silniejszego, niż nie schodzić poniżej dobrego poziomu przez dłuższy okres. Czy więc Pamapol to już klasowy zespół? Odpowiedzieć nie jest łatwo, ale można chyba zaryzykować stwierdzenie, że jak na warunki polskiej ligi - tak. Jak na standardy europejskie - co udowodnił ubiegłoroczny turniej Pucharu Konfederacji - jeszcze nie.

Tak naprawdę jednak możliwości naszej drużyny zweryfikowane zostaną w najbliższych tygodniach. Układ terminarza w rundzie rewanżowej jest bowiem dla AZS-u znacznie trudniejszy. Już niedługo zaczną się prawdziwe schody. Jeszcze za tydzień czeka nas łatwiejszy mecz - do hali Polonia przyjeżdża Górnik Radlin. Później rozpocznie się wielka gra: 30 stycznia Pamapol wyjeżdża do Jastrzębia, 5 lutego podejmuje AZS Olsztyn, potem zagra w Rzeszowie i Bełchatowie, a czeka go jeszcze wyjazd do Kędzierzyna. Przed nami wielkie emocje, z czego cieszą się zapewne kibice, którzy w związku z wyjątkowo długą przerwą świąteczną ostatnio nie mieli zbyt wielu okazji do dopingowania swojej drużyny.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.