Mecze Nysy z Bełchatowem to pojedynki Dawida z Goliatem. Skra dysponuje czterokrotnie wyższym budżetem, ma w składzie sześciu byłych lub obecnych reprezentantów kraju, jest najlepszym zespołem w lidze. Goście byli zdecydowanym faworytem spotkania, mimo iż na ławce rezerwowych usiedli Piotr Gruszka, Mariusz Wlazły i Robert Szczerbaniuk.
Natomiast nysanie dotychczas w lidze nie wygrali meczu, wciąż szukają wzmocnień, a w sobotę w składzie pojawiło się aż czterech nowych zawodników: Artur Augustyn, Rafał Kwasowski, Waldemar Kaczmarek i Maciej Kordysz. Niestety, siła ataku znów oparta była na doświadczonym Adamie Kurku, którego rozgrywający tak często posyłali w bój, aż w końcu zabrakło mu sił. To nie dziwi, gdyż Kurek pracuje zawodowo w straży pożarnej i nie może uczestniczyć w pełnym cyklu treningowym.
- Jedyny plus to fakt, że widać jakieś przebłyski lepszej gry - powiedział po meczu Kurek. Z dobrej strony pokazał się libero Rafał Kwasowski, który powrócił do Nysy po kilku latach przerwy. Podbił wiele piłek w obronie, niestety jego koledzy rzadko wykorzystywali kontrataki. - Przed nami mnóstwo pracy, popełniliśmy dużo błędów, ale co się dziwić, skoro w takim składzie graliśmy pierwszy raz. Zwłaszcza na tle Bełchatowa nie mogło to wyglądać dobrze - przyznał Kwasowski.
Bełchatowianie grali spokojnie, w dwóch pierwszych setach ani na moment nie oddali prowadzenia, zwyciężając pewnie do 19 i 20. W trzeciej odsłonie gospodarze po ataku wypożyczonego z Częstochowy Macieja Kordysza doprowadzili do remisu po 13. Trener Bełchatowa Ireneusz Mazur wziął czas, a po nim dwa kolejne punkty zdobyli goście po ataku Roberta Milczarka i bloku Radosława Wnuka. Na tym emocje w tym spotkaniu się skończyły.
- Blamażu nie było, ale do Bełchatowa brakuje nam bardzo dużo - przyznał 17-letni Bartosz Kurek, który razem z rozgrywającym Waldemarem Kaczmarkiem wrócił z eliminacji do mistrzostw Europy kadetów w Portugalii.
AZS Nysa - Skra Bełchatów 0:3 (19:25, 20:25, 20:25)
AZS: B. Kurek, Augustyn, Macionczyk, Kordysz, M. Kaczmarek, A. Kurek, Kwasowski (l), Dymowski, W. Kaczmarek.
Skra: Stelmach, Milczarek, Dacewicz, Chadała, Maciejewicz, Wnuk, Ignaczak (l), Wlazły, Gruszka.
powiedzieli po meczu
Ireneusz Mazur
trener Skry, przed laty siatkarz Nysy
Nie zlekceważyliśmy rywala, a zmiany w składzie były wymuszone. Gruszka wciąż odczuwa skutki kontuzji z meczu Pucharu Polski, natomiast Wlazły przez ostatni tydzień chorował. Natomiast Szczerbaniuk usiadł na ławce, ponieważ ostatnio bardzo dobrze prezentuje się po kontuzji Dacewicz i stąd to on znalazł się w wyjściowym składzie.
Paweł Maciejewicz
atakujący Skry
Spodziewaliśmy się większego oporu ze strony Nysy, zwłaszcza że mieliśmy w pamięci mecz pucharowy, w którym wygraliśmy w dramatycznych okolicznościach 3:1. Zresztą nysanie wciąż się wzmacniają i liczyliśmy się z tym, że ci nowi zawodnicy będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony.
Andrzej Stelmach
rozgrywający Skry
Wygraliśmy spokojnie, bez żadnych emocji. W nyskiej specyficznej hali gra się ciężko, ale dziś poszło nam nadspodziewanie łatwo. Gospodarze nie postawili nam zbyt trudnych warunków gry.