Radosław Sobolewski: Wisła to krok do przodu

- Życzę ci, żebyś grał tak jak Gorawski i zarobił takie pieniądze jak on - tak prezes Janusz Basałaj powitał nowego piłkarza Radosława Sobolewskiego i wręczył mu koszulkę z numerem ?7? po Damianie Gorawskim, który odszedł do FK Moskwa.

Sobolewski nie zdążył jeszcze rozegrać żadnego meczu pod znakiem białej gwiazdy, a kibice już na pierwszym treningu skandowali jego nazwisko. - Dziś na treningu było niemal tyle kibiców, ile w Grodzisku chodziło na mecze - cieszył się były defensywny pomocnik Groclinu.

Michał Białoński: W Wiśle nie będzie miał Pan łatwego zadania. Na środku pomocy grają Mauro Cantoro i Mirosław Szymkowiak. Nie boi się Pan konkurencji?

Radosław Sobolewski: Zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem gotów podjąć walkę o miejsce w podstawowym składzie. Po przejściu do Wisły czuję się wspaniale. Większość chłopaków znam z reprezentacji i boisk ligowych, więc nie powinno być problemów z adaptacją.

Kiedy Wisła zgłosiła się po Pana po raz pierwszy?

- Rok temu, ale to był luźny temat.

Przechodzi Pan do głównego konkurenta Groclinu w walce o mistrzostwo. Kibice z Grodziska tego Panu nie wybaczą!

- Nie patrzę na to w ten sposób. Chcę się po prostu rozwijać. Nie ma się co oszukiwać: w ostatniej dekadzie Wisła jest najlepszym polskim klubem. Przejście do niej stanowi dla mnie krok do przodu.

Podpisał Pan kontrakt z wiślakami w listopadzie, a już w grudniu zmienił się trener, chce się wycofać właściciel. Nie myśli Pan: "Wpadłem jak śliwka w kompot"?

- Taką zawieruchę przechodziłem już w Groclinie, gdy w niemiłej atmosferze odchodzili Rasiak z Wieszczyckim. Tamten klub to przeżył, więc i Wisła przetrwa.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.