Artur Kowalski: Kibic to klient

- Nowoczesny działacz sportowy powinien tryskać energią, mieć bardzo dobrą prezencję, być przekonywującym i absolutnie trzeźwym - mówi Artur Kowalski, młody menedżer sportowy, organizator bokserskiego turnieju ?O Złotą Rękawicę Wisły?.

Waldemar Kordyl: Czy boks w Małopolsce może się odrodzić? W jaki sposób?

Artur Kowalski: Żyjemy w czasach rynkowej walki o klienta. A kibic też jest klientem. Trzeba mu dać dobry towar, a jak już go dostanie, to z pewnością przyjdzie. W turnieju "O Złotą Rękawicę Wisły" nie ma na ringu mistrzów świata, wielkich postaci, nazwisk. Ale ludzie przychodzą, bo poziom walk jest coraz wyższy. Ten towar musi być dobrej jakości, ale nie wyprodukuje się go starymi metodami.

Czy boks amatorski może być dobrym towarem?

- Boks amatorski w Polsce ma to, czego nie ma polski boks zawodowy, który jest częściowo reżyserowany. Każdy polski bokser musi mieć ileś stoczonych walk, począwszy od najłatwiejszych przeciwników. Wyrafinowany kibic przychodzi, by obejrzeć walkę, w której o sukcesie decyduje technika, psychika i wytrzymałość. Na zawodach, które ja organizuję, nie ma żadnych nieporozumień na trybunach. Przychodzą kibice Hutnika, Cracovii czy Wisły. To są ci sami antagoniści z trybun piłkarskich.

Ale to nie ci sami pseudokibice, bijący się między sobą na trybunach!

- Trzeba by zacząć od tego, dlaczego trybuny piłkarskie mają problem, a nasze nie. Walka toczy się na ringu, a wśród kibiców panuje spokój. Dotyczy to sportów walki czy rugby. Dużo prawdziwego dzieje się na boisku. Ludziom oglądającym walkę podnosi się poziom adrenaliny. Piłka nożna to coś wypolerowanego: tego nie wolno dotknąć, a tego kopnąć.

By organizować nowoczesne zawody sportowe, potrzebni są trochę inni działacze.

- To powinien być ktoś, kto budzi zaufanie. Nie chcę nikogo obrażać, ale proszę zobaczyć, jak to wygląda w związkach sportowych. W Polskim Związku Bokserskim odchodzący zarząd zostawia ponad 200 tys. zł strat. Zarząd przychodzący składa się w 80 proc. z zarządu odchodzącego. To scenariusz na kolejne lata urzędowania można sobie dopisać samemu.

Czy w sytuacji, gdy w Małopolsce nie ma ligi bokserskiej, wystarczą indywidualne zawody, by dyscyplinę wypromować?

- Nie wystarczy jedna impreza na rok. Kibic boksu musi czuć jakąś regularność w podawanym mu towarze, raz czy dwa razy na miesiąc. Tak jak przed laty w niedzielę przed południem szło się na Hutnika czy na Wisłę na boks.

Może zachętą dla kibiców będzie pierwsza zawodowa walka bokserska zorganizowana w Krakowie na przełomie lutego i marca przyszłego roku?

- Ustalam szczegóły z Andrzejem Gmitrukiem na temat zorganizowania Gali Sportowej. Cały pomysł kręci się wokół krakowianina Mariusza Wacha, który właśnie przeszedł na zawodowstwo. Żeby pierwszą zawodową walkę stoczył tam, gdzie ostatnią amatorską.

Kto może być jego przeciwnikiem?

- Tego Andrzej Gmitruk nie zdradził. Wiemy, że ma być to walka przynajmniej czterorundowa, ale nie będzie więcej niż sześć rund. Nie ma wielu zawodników w Europie, którzy mogliby teraz boksować z Mariuszem.

To może poszukać zawodnika zza oceanu?

- Były takie przymiarki. Z drugiej strony trzeba zobaczyć, jak Mariusz będzie za miesiąc przygotowany do walki. Wtedy zapadnie decyzja, kto będzie jego przeciwnikiem.

Wśród bokserskiej młodzieży mamy w Małopolsce Andrzeja Wawrzyka - prawdziwy talent. Czy jest jeszcze ktoś?

- W Wiśle dynamicznie rozwija się Michał Czubak, którego ojciec Wiesław też był bokserem, W Pałacu Młodzieży Roleski Tarnów jest Mariusz Smoleń o przydomku "Tyson" szykowany na zawodowstwo. W Wandzie jest utalentowany Piotr Socha.

A czy jest więcej takich zapaleńców bokserskich jak Pan?

- Oczywiście! W Krynicy działa klub Damis. Na Clepardii Wojciech Depa założył Mohammed Boxing, który działa w starej kotłowni i filtrowniach. Jest nas więcej, chcemy mieć swoje miejsce i nie zgadzamy się na stare metody.

Czyli?

- Trzeba wykorzystać nowoczesne środki komunikowania, choćby internet, którego boją się działacze starej daty. Chcemy eksponować starych mistrzów i ich osiągnięcia. Nie możemy bać się iść do przodu. Dla przykładu: stworzyłem grupę VIP-ów, którzy sami ćwiczą boks, a za ich pieniądze opłacamy szkółkę na Wiśle.

Copyright © Agora SA