Polonia-Warbud - Unia-Wisła 86:61

Koszykarze Unii-Wisła Kraków przyjechali do Warszawy bez dwóch zawodników pierwszej piątki i zostali rozgromieni przez Polonię-Warbud. Czy w poniedziałek nowy sponsor uratuje krakowski klub?

Dwa miesiące temu z szóstego zespołu poprzedniego sezonu odszedł zirytowany brakiem terminowych wypłat czołowy polski center Piotr Szybilski. W piątek - kiedy obiecana przez prezesa klubu Marcina Falla umowa ze sponsorem wciąż nie była podpisana - umowy wypowiedzieli kolejni czołowi zawodnicy - rozgrywający Paweł Szcześniak i skrzydłowy Mujo Tuljković. Jeśli dodać do tego niedawne odejście trenera Mariusza Karola i brak możliwości zatrudnienia nowych zawodników do 1 lutego, można mówić o rozpadzie zespołu.

Na dodatek sam prezes Fall potwierdza, że najlepszy strzelec ligi Michael Ansley przyszedł do niego rozmawiać o rozwiązaniu swojej umowy. - Ma o 50 proc. lepszą ofertę zarobków z Turowa Zgorzelec - mówi.

Fall potwierdza, że są zaległości wobec koszykarzy (do wysokości 1,5-miesięcznej pensji). Nie ma żalu do Tuljkovicia. - Odszedł zgodnie z warunkami umowy, bo nie zapłaciłem jego agentowi, a ja uznałem, że tego nie mogę zrobić, skoro zalegam zawodnikom. Natomiast jestem zbulwersowany postawą Szcześniaka, który nie złożył żadnego dokumentu wypowiadającego umowę, więc poniesie konsekwencje odmowy wyjazdu na mecz - mówi prezes.

Paweł Szcześniak wyklucza swój powrót do Krakowa i twierdzi, że dwa tygodnie temu wezwał klub do zapłaty zaległości, a jeśli do 13 grudnia do tego by nie doszło, umowa miała być rozwiązana. - Takie pismo mam, ale nie ma nic wspólnego z tym, co jest w kontrakcie - twierdzi Fall.

Wszystko przez to, że z dawna wyczekiwany sponsor ("poważna firma, mamy list intencyjny" - mówi Fall) nie zdecydował się na podpisanie umowy sponsorskiej w piątek. Ma to uczynić dzisiaj, ale jeśli do tego nie dojdzie, zespół może praktycznie przestać istnieć. W Warszawie krakowianie zagrali w ósemkę, skład uzupełniał poważnie kontuzjowany Artur Golański. - Przyjechali do Warszawy tylko ci, którzy mają jeszcze nadzieję na koszykówkę w Wiśle - mówił trener Bogusław Zając.

W Warszawie krakowianie (ci, którzy dojechali) walczyli, ale dobrze przygotowana Polonia pokazała, że zespół od kilku tygodni nietrenujący w Era Basket Lidze nic nie zdziała. Niższy o kilka centymetrów szybki Eric Taylor świetnie krył Ansleya, który pierwsze punkty rzucił w 23. minucie, kiedy Polonia prowadziła 57:22 i było po meczu.

- Gdy odetniesz kurczakowi głowę, zaczyna miotać się bez sensu - mówił potem Taylor o swojej grze. Krakowski kurczak miotał się w konwulsjach przez pierwsze kilka akcji, by potem bezwładnie upaść na ziemię. Przez ostatnie cztery minuty pierwszej kwarty gospodarze zdobyli 15 punktów z rzędu, większość z kontrataków, które wsadami kończył Taylor lub Otis Hill. Gdyby nie indywidualne akcje Tomasza Suskiego, krakowianie mogli przegrać drugą kwartę nawet do zera, bo Ansley jeśli już doszedł do piłki, to nie mógł dorzucić do kosza, a reszta zespołu niezbyt kwapiła się do gry. Pogrom Unii-Wisła zakończył Łukasz Koszarek, który w ostatniej akcji pierwszej połowy wyłożył piłkę nad obręcz Arkadiuszowi Miłoszewskiemu, a ten równo z syreną zapakował ją do kosza. Takie akcje w wykonaniu tego skrzydłowego ostatnio widziano chyba z dziesięć lat temu, gdy grał w finale ligi z Polonią Przemyśl.

W Unii dobrze zagrał tylko Wojciech Żurawski, który w drugiej połowie zdobył 15 punktów, a w całym meczu miał 17 zbiórek.

POLONIA-WARBUD WARSZAWA - UNIA-WISŁA KRAKÓW 86:61.

Kwarty: 25:7, 26:15, 12:15, 23:24.

Polonia: Hill 16, Taylor 15, Koszarek 13 (1), Elliott 12 (2), Jeklin 12 (2), Sidor 0 oraz Dutkiewicz 7 (1), Karwowski 7 (1), Miłoszewski 4, Pacocha 0, Pisarczyk 0, Przybylski 0.

Unia: Żurawski 17, Sulowski 11 (2), Ansley 8 (2), Anderson 3, Bielak 3 (1) oraz Suski 10 (2), Olejniczak 7, Dudzik 2.

Gracz meczu: Eric Taylor.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.