Porażki piłkarek ręcznych

Ekstraklasa kobiet. Po dramatycznej końcówce i bramce z rzutu karnego już po końcowej syrenie Jelfa przegrała we własnej hali ze Startem. Również punktów nie zdobyło Zagłębie, które poległo w Gliwicach

Vitaral Jelfa Jelenia Góra - Start Elbląg 28:29 (15:16)

Na pięć minut przed zakończeniem spotkania po bramce Wypych pierwszy raz Jelfa wszyła na prowadzenie. (26:25). Jednak kolejne dwa gole zdobył Start i Vitaral ponownie musi gonić rywalki. Udało się i na minutę przed końcem był remis 28:28. Piłkę jednak posiadały zawodniczki Startu. Jeleniogórzanki próbowały bronić daleko od swojej bramki i faulami przerywały akcje rywalek. Mijały kolejne sekundy, a Start nie potrafił przedrzeć się przez defensywę gospodyń. W końcu po kolejnym rzucie wolnym piłkę na skrzydle otrzymała Polenz. Zawodniczka Startu zbiegła do rogu i próbowała oddać rzut. Miała jednak małe szanse na sukces, ponieważ znajdowała się pod bardzo ostrym kątem do bramki i dodatkowo dobrze ustawiona była bramkarka Jelfy Kowalczyk. Ale w tym momencie Młot bezmyślnie nieprzepisowo zaatakowała skrzydłową Startu. Sędziowie słusznie odgwizdali faul i podyktowali rzut karny. Było już po końcowej syrenie, ale Start miał jeszcze rzut karny. Na tablicy wyników widniał remis 28:28. Do piłki podeszła Lipska i pewnym rzutem umieściła piłkę w siatce. W tym momencie w zespole gości wybuchła euforia. Zawodniczki Jelfy natomiast długo nie mogły uwierzyć w to, co się stało.

Trzeba jednak przyznać, że w przekroju całego spotkania Start zaprezentował się lepiej. Nie był zdecydowanie lepszy, ale przez cały mecz prowadził różnicą dwóch, trzech bramek. Już po 10 minutach drużyna z Elbląga prowadziła 7:4. Start grał szybciej w ataku i bardziej pomysłowo. Natomiast podopieczne Romana Jezierskiego sprawiały wrażenie ospałych i zmęczonych. Grały schematycznie i z wielkim trudem zdobywały bramki. Mimo wszystko Jelfa zdołała dogonić rywalki i nawet wyjść na prowadzenie.

Vitaral Jelfa: Kowalczyk, Alberciak, Czarna - Wypych 11, Młot 3, Dyba 2, Oreszczuk 5, Szafulska 2, Augustyniak 5, Bąkowska 0, Buchcic 0.

Sośnica Gliwice - Zagłębie Lubin 28:21 (15:12)

Lubinianki po siedmiu meczach bez porażki tym razem zawiodły. I nie chodzi o sam fakt przegranej, ale o styl. Kiedy w 15. minucie, po okresie dominacji Sośnicy, Zagłębie po bramce Renaty Jakubowskiej wyszło na prowadzenie (7:6), zanosiło się, że w Gliwicach kibice zobaczą niezwykle emocjonujący mecz. Tak było, ale jedynie jeszcze przez następnych 10 minut. Lubiniankom udało się jeszcze tylko raz, również po golu Jakubowskiej, wyjść na prowadzenie. Sośnica szybko odrobiła straty i w końcówce pierwszej połowy zdołała nawet uzyskać przewagę trzech goli.

Po przerwie na boisku dominowała praktycznie już tylko jedna drużyna. Jeżeli ktoś miał nadzieje, że Zagłębie będzie walczyło do końca, bardzo się mylił. Jeszcze na samym początku drugiej części Zagłębie na dwa gole Sośnicy zdołało odpowiedzieć również dwoma golami. Ale to było wszystko. Gospodynie coraz bardziej panowały na boisku i przekładało się to na wynik. Sośnica zdobywała kolejne bramki, a Zagłębie męczyło się, aby rozegrać jakikolwiek atak.

W 49. minucie drużyna z Gliwic prowadziła już 22:17. Bardzo dobrze w bramce Sośnicy spisywała się Iwona Łącz, która rzutem prze całe boisko zdobyła bramkę. W ataku brylowała natomiast Anna Świszcz.

Lubinianki z minuty na minutę grały coraz słabiej i bez wiary w zwycięstwo. Podopieczne Bożeny Karkut zupełnie nie mogły sobie poradzić ze szczelną obroną rywalek. W defensywie również było gorzej niż w poprzednich spotkaniach i nie była ona tak skuteczna. Praktycznie poza Jakubowską i Marzeną Kot pozostałe zawodniczki Zagłębia zawiodły.

Zagłębie: Kubisztal, Tsvirko - Orzeszka 1, Sztefan 1, Daszewska 0, Ziółkowska 1, Kot 7, Romańczukiewicz 0, Semeniuk 0, Jakubowska 6, Ciepłowska 2, Jacek 2, Kordić 0, Krynicka 1.

W pozostałych meczach: Gościbia Sułkowice - Łącznościowiec Szczecin 14:22 (7:11), Piotrcovia Piotrków - AZS Politechnika Koszalin 19:28 (8:12), Pogoń Żory - Nata Gdańsk 24:26 (11:12), Zgoda Ruda Śl. - SPR Lublin 22:24 (10:10).

Copyright © Agora SA