MÓWI Oskar Metza z Kusego

11-letni florecista Oskar Metza z Kusego Szczecin wygrał szczecińskie zawody oraz klasyfikację generalną Pucharu Ziem Północnych. W finale pokonał Aleksego Gaja z Wrocławia 8:2. Ogółem w czterech turniejach zdobył 95 punktów, a drugi, Dawid Raszka z Bydgoszczy, miał do niego aż 23 punkty straty.

Piotr Merchelski: Jakie wrażenia po turnieju?

Oskar Metza: Jestem bardzo zadowolony. W walkach eliminacyjnych nie było dużych problemów, bo przeciwnicy zadali mi łącznie może trzy trafienia w czterech pojedynkach. W walkach pucharowych też nie było dużych kłopotów.

Naprawdę nie miałeś żadnych?

- Może jedynie z leworęcznym zawodnikiem z Torunia. Trzeba się inaczej ustawiać na planszy. Przy ataku prawą ręką idzie o wiele łatwiej. W klubie jest u nas tylko jeden leworęczny chłopak, więc nie mam jak sprawdzać się w takiej rywalizacji.

Który z czterech turniejów był najtrudniejszy?

- W Toruniu byłem drugi, więc może tam. We Wrocławiu, Bydgoszczy i Szczecinie wygrywałem. W Toruniu i Wrocławiu mają chyba najlepszych zawodników. Trzeba się było napracować, aby tam osiągnąć sukces.

Walczyłeś w piątek w szpadzie, w niedzielę we florecie. Na co stawiasz?

- Na floret. Trzecie miejsce w szpadzie jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Musiałem zmierzyć się z zawodnikami o dwa-trzy lata starszymi i nie liczyłem na podium.

Co ze szkołą?

- Dobrze sobie radzę z nauką. Treningi są wieczorem, a turnieje w weekendy, więc lekcji nie opuszczam. Mam nadzieję, że będę nadal ćwiczył. Teraz uczę się w SP 48, jestem w piątej klasie. Oceny na semestr - same dobre.

Idol w szermierce?

- Nie mam. Cenię swojego trenera pana Artura Starza. Treningi są bardzo ciekawe i od niego uczę się najwięcej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.