Eric Taylor: Kat kurczaków

Ja jestem zadowolony, koledzy są zadowoleni, wesołych świąt - tak podsumował niedzielny mecz skrzydłowy Polonii Eric Taylor.

Piotr Szeleszczuk: Udało się Panu zatrzymać Michaela Ansleya, najlepszego strzelca ligi. Taktyka trenera zadziałała?

Eric Taylor: O tak, dokładnie tak. Pomysłem trenera był odcięcie Ansleya od podań. Rywale po zmianie trenera nie mieli rytmu gry, polegali tylko na tym, co ten poprzedni wymyślił. Dlatego chciałem kompletnie go wyłączyć z gry, bo to jest jak z kurczakiem - gdy obetniesz mu łeb, reszta bezwładnie lata w różne strony. I tak było.

Czy to Wasza dobra gra, czy brak zaangażowania gości spowodował, że wyprowadziliście w pierwszej połowie aż 15 kontrataków?

- Po trochu jedno i drugie. Zagraliśmy dziś bardzo agresywnie w obronie, chyba najlepiej w całym sezonie. A oni są dobrym zespołem zdolnym powalczyć z ligową czołówką, ale dziś nie byli skoncentrowani.

Jednak gdy na boisku nie było Otisa Hilla lub Erica Elliotta, szło Wam słabiej...

- To są nasi najlepszy strzelcy i gdy ich nie ma, musimy zmienić taktykę. Bez nich gramy szybciej. To może wybić rywala z równowagi. Nie zdobywamy tylu punktów, ale mamy silniejszą obronę, agresywność. Dlatego wtedy próbujemy grać jak najwięcej kontr. To nie zawsze wychodzi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.