Wisła Can-Pack po porażce w Wilnie

- Powinnyśmy ten mecz wygrać 15 punktami - mówi o środowym spotkaniu z Telekomasem Dorota Gburczyk. Trener Arkadiusz Konecki uważa, że na porażkę złożyło się kilka przyczyn.

W trakcie przygotowań drużyna była pozbawiona rozgrywających: chorowała Shannon Johnson, a po kontuzji stawu skokowego w słabszej formie była Jelena Skerović. Dwa dni spędziła w łóżku (angina z gorączką) Maryna Kress. Przeciwko Telekomasowi zagrała na własną prośbę - jako rezerwowa - raptem kilka minut.

Patrycja Czepiec (po kontuzji) spędziła cały mecz na ławce rezerwowych. Dlaczego tak nieskuteczna była Tangela Smith? - Nie mam pojęcia. Mnie powiedziała, że była faulowana przy rzutach - odpowiada trener Konecki. - Jest mi bardzo przykro, bo rywalki były w zasięgu naszych możliwości.

Najskuteczniejsza krakowianka Dorota Gburczyk rzuciła 12 punktów. - Nie ma się z czego cieszyć. Jestem rozgoryczona - przyznała koszykarka. Uważa ona, że mecz Wisła powinna wygrać nawet różnicą 15 pkt. Dlaczego tak się nie stało?

Wystarczy popatrzeć w statystyki. 22 łatwe straty w obronie i słaba skuteczność rzutów. - Nie można wygrać, jeśli tylko dwie zawodniczki [druga Johnson - 11 pkt - przyp. red.] zdobyły powyżej 10 pkt - tłumaczy Gburczyk.

Po pierwszej rundzie Euroligi Wisła Can-Pack ma trzy zwycięstwa i trzy porażki na koncie. Trener liczył na trzy wygrane mecze przed własną publicznością. Nie udało się, bo jego zespół przegrał z US Valenciennes. W zamian przyszła dosyć niespodziewana (ale tym bardziej ceniona) wygrana w Sopronie. Wisła jest na piątej dającej awans do dalszej fazy rozgrywek pozycji. Teraz krakowianki mają trzy mecze z potencjalnie silniejszymi zespołami, ale u siebie, a na wyjeździe dwa z wyraźnie słabszymi - Kozaczką Zaporoże i Baltiskają Zwiezdą Sankt Petersburg. Do tego dochodzi mecz we Francji. Wisła ma szanse wygrać pięć razy i przegrać tylko raz. - Jestem optymistą i wierzę w to. Wszystko zależy od zdrowia, koncentracji i atmosfery w zespole - podsumowuje trener Konecki.

Copyright © Agora SA