W imprezie wystartowało pięć zespołów: oprócz gospodarzy, walczyła Litwa - z wicemistrzem świata Rytisem Bubleviciusem na czele, Łotwa, Małopolska, w której startował tegoroczny zwycięzca Polskiej Ligi Karate i brązowy medalista mistrzostw świata i Europy Paweł Janusz, oraz Mazowsze. - Pierwszą edycję tej imprezy można nazwać sondażową - mówi pomysłodawca zawodów, prezes Lubelskiego Związku Karate Tradycyjnego i członek władz PZKT, Andrzej Maciejewski. - Trzeba przyznać, że wypadło to wszystko nadspodziewanie dobrze. Zawody zyskały uznanie nie tylko w środowisku karate, ale także wśród władz samorządowych regionów, z którymi współpracujemy. Warto przypomnieć, że pierwsze zawody z tego cyklu odbyły się podczas obchodów 25-lecia powstania karate na Lubelszczyźnie w muszli koncertowej Ogrodu Saskiego. Następnie w listopadzie walczyliśmy na scenie Pałacu Młodzieży w Wilnie, a finał odbył się w naszej akademii. Ideą imprezy była promocja karate i naszego regionu, który jest jednym z najprężniej rozwijających się ośrodków karate w Europie. Chodziło nam także o to, aby startowały zespoły z Europy Wschodniej. W tym cyklu były dwie takie ekipy, ale na przyszły rok zgłosiły swój akces także drużyny z Rumunii, Mołdawii, Ukrainy, Białorusi, Czech i Słowacji. Planowaliśmy ligę złożoną z ośmiu zespołów, a najprawdopodobniej będzie ich 12.
W trakcie zawodów odbyło się także wiele pokazów i konkursów dla najmłodszych, którym urządzono Gwiazdkę z karate. Imprezę z dużą swadą prowadziła tegoroczna uczestniczka Polskiej Ligi Karate Barbara Marciniak, ale nie ograniczała się tylko do spikerki, lecz wraz z Danielem Iwankiem i swoimi zawodnikami czynnie uczestniczyła w znakomitych jak zwykle pokazach.
Wyniki końcowe:
1. Lubelszczyzna - 20 pkt. (Ilona Sakowicz, Daniel Iwanek, Bartosz Skwarski, Łukasz Urbaniak, Robert Malec).
2. Litwa - 14 pkt.
3. Małopolska - 9 pkt.
4. Mazowsze - 6
5. Łotwa - 4
POWIEDZIAŁ PO ZAWODACH
Bogusław Trojan, prezes Lubelskiej Unii Sportu
Możemy się tylko cieszyć, że takie inicjatywy mają miejsce. Jest to odpowiedź na wyzwanie czasu. Prezes Maciejewski potrafi zabiegać o środki finansowe, dlatego te imprezy są tak udane. Tu zdołano połączyć mecze pięciu naprawdę dobrych drużyn z występami najmłodszych adeptów i wciągnięto maluchów do wspólnej zabawy. Piękny prezent gwiazdkowy od środowiska karate dla tych, którzy przyszli, a przede wszystkim dla dzieci.
not. paw
W zastępstwie
Wiesław Pawłat: Skąd się Pan wziął na planszy?
Daniel Iwanek: Z przypadku. Może inaczej - z konieczności. Miałem w ogóle nie walczyć, ale Robertowi Malcowi zmarł dziadek i musiałem go zastąpić.
Przez długi czas leczył Pan poważną kontuzję kręgosłupa. Jak zdrowie?
- Coraz lepiej. Od sierpnia miałem przerwę, ale już miesiąc trenuję. Widzę jednak, że trochę do dawnej formy mi brakuje.
Ale z wicemistrzem świata Rytisem Bubleviciusem Pan wygrał...
- To prawda, lecz z tym zawodnikiem znamy się bardzo dobrze i walczyliśmy już wiele razy. Jeszcze nigdy z nim nie przegrałem.
Jak się walczy na jednej nodze?
- Jeśli chodzi o ścisłość, to nie tylko na jednej nodze, bo na pięcie drugiej nie mogłem stanąć, ale i z kontuzją nadgarstka. Cóż... jakoś sobie poradziłem. Podczas walki jest tyle adrenaliny, że nie czuje się bólu.
Jakie ma Pan plany na przyszły rok?
- Chcę się przygotować do startów w Polskiej Lidze Karate, mistrzostwach Europy i Pucharze Świata. Mam zamiar wyjechać także do USA na seminarium do Hidetaki Nishiyamy.
Rozmawiał Wiesław Pawłat