Walter Jeklin: To był istotny mecz dla obu drużyn. Pucharowe spotkanie zawsze gra się w inny sposób. Znowu było tak, że w pierwszej połowie Astoria grała bardzo dobrze. Cały czas mieliśmy kilka punktów straty. Przed drugą połową nie było jednak takiej różnicy jak w zeszłym tygodniu. Odrabiać straty to zawsze ciężka praca. Pod koniec trzeciej kwarty i w czwartej mieliśmy już lepszą skuteczność niż na początku i taktycznie też byliśmy górą. Potwierdziła się nasza siła. Cieszę się z tej wygranej, szczególnie po niedzielnym niepowodzeniu u nas z Turowem. Ponownie chciałbym podkreślić to, że Astoria to solidny zespół. Z takimi warunkami, salą i też gorącymi kibicami - chociaż widziałem ich już w większej liczbie - powinna mieć dobrą koszykówkę.
- Być może jeszcze fakt, że w ostatniej kwarcie już zaczyna się myśleć o końcowym wyniku. Zazwyczaj doświadczenie w takim momencie pomaga. Nie zawsze, ale tak okazało się w tym meczu. Jeżeli grało się mnóstwo podobnych spotkań, potrafi się utrzymać koncentrację, a skuteczność rywali jest o wiele gorsza, to tak się dzieje. Różnica punktowa nie odzwierciedla jednak przebiegu spotkania.
- Na pewno byłoby trudniej, ale nie chodzi tu o mnie. Jeżeli w ostatnią kwartę wchodzi się z 9-10 pkt. na minusie, to jest ciężko. My zbliżyliśmy się prawie na remis i być może to był początek presji psychologicznej na bydgoszczanach. Cały zespół zapracował na zwycięstwo. Pozycje do rzutu miałem dzięki temu, że pozostali koledzy stali tam, gdzie mieli być.