Noteć ograła Anwil 81:68

Konsekwencja, zaciętość w defensywie i wykorzystanie słabości rywali - to koszykarzom Noteci wystarczyło do sprawienia sensacji. Inowrocławianie jako pierwsi w sezonie pokonali lidera ligi. Wśród włocławian nie zawiedli tylko Dante Swanson i Hubert Radke

Amerykański rozgrywający Anwilu dwoił się i troił, ale przyniosło to wymierne efekty jedynie w trzeciej kwarcie, kiedy rzucił aż 16 punktów. Radke po powrocie do inowrocławskiej hali, w której spędził ostatnie sezony, zapewnił gościom przewagę pod tablicami dzięki aż 10 zbiórkom, z czego połowę zdobył w ataku.

Więcej atutów pod koszami nie wystarczyło liderowi tabeli do pokonania gospodarzy, których szkoleniowiec Piotr Baran miał wyjątkowo niewielkie pole manewru. W całym meczu skorzystał z usług zaledwie siedmiu zawodników, a na dodatek wkład w zwycięstwo Aleksandra Stakicia był tylko symboliczny.

- Noteć jest zespołem nieobliczalnym. Jeśli uda im się kilka akcji na początku i wypracuje sobie przewagę, ciężko jest odrobić straty - ostrzegał przed meczem Przemysław Frasunkiewicz, skrzydłowy Anwilu, który do Włocławka trafił właśnie z Inowrocławia. Koszykarz niepokonanej do soboty drużyny ekstraklasy idealnie przewidział scenariusz pojedynku. Pierwszą kwartę gospodarze zakończyli z aż 10-punktową przewagą. Pierwszy raz o przerwę w meczu Urlep poprosił już w 7 min meczu, gdy Krzysztof Szubarga z łatwością wbiegł pod kosz Anwilu i trafił, a gospodarze prowadzili 19:10. Podobnych akcji było więcej, a słoweńskiego szkoleniowca do wyjątkowej irytacji doprowadził Adrian Penland, który trafił z dystansu w ostatniej sekundzie pierwszej kwarty.

Amerykanin był bohaterem późniejszych zwycięzców. Bardzo dobrze kierował grą wspólnie z Szubargą i świetnie współpracował z dominującym pod koszem Anwilu Brandonem Brownem. Obaj zawodnicy zza oceanu zaimponowali w ostatniej akcji spotkania, gdy Penland biegnąc w kontrataku - zamiast indywidualnie skończyć akcję dwutaktem - z premedytacją odbił piłkę od tablicy wiedząc, że za nim biegnie jego rodak. Brown w dynamicznym wyskoku złapał piłkę w locie i niezwykle widowiskowym wsadem umieścił ją w koszu.

Równie efektownych akcji wcześniej brakowało, bo obie ekipy skupiły się na grze defensywnej. Niespodziewanie znacznie lepiej założenia taktyczne udawało się realizować inowrocławianom. Strefa Anwilu była źle ustawiona, a zawodnicy nie byli w stanie zdążyć za szybko przemieszczającymi się koszykarzami gospodarzy. W efekcie popełniali przewinienia, a na decyzje arbitrów Urlep zareagował wyjątkową nerwowością. Nie uspokoił się nawet po tym, jak ukarano go przewinieniem technicznym.

Tylko raz goście mieli więcej punktów niż Noteć. Po rzucie z dystansu Seida Hajricia w 31 min. Anwil prowadził 57:56. W odpowiedzi podobnymi akcjami popisali się Tomasz Mrożek, Szubarga i Stakić. Do końca spotkania włocławianie nie byli w stanie już zmniejszyć przewagi znacznie bardziej konsekwentnych w grze inowrocławian, a seria "trójek" gości w ostatnich dwóch minutach była zupełnie nieudana.

Paweł Rzekanowski

Wynik meczu

Kwarty: 24:14, 19:20, 13:20, 25:14

Noteć: Penland 22 (2), Mrożek 17 (3), Szubarga 14 (2), Brown 10 (1), Robak 7 oraz Djurić 8, Stakić 3 (1)

Anwil: Swanson 19 (5), Witka 11 (1), Radke 6, Frasunkiewicz 5, Kadziulis 2 oraz Marciulonis 13 (1), Nagys 6, Hajrić 6 (1), Sirsnins 0

Trenerzy dla Gazety

Piotr Baran

Noteć

Zdawaliśmy sobie sprawę, jak trudny i ciężki będzie to mecz dla naszego zespołu. Wszystko miało rozstrzygnąć się w obronie, dlatego my w defensywie musieliśmy być lepsi. To było wspaniałe spotkanie w naszym wykonaniu, a zawodnicy wypełnili wszystkie założenia taktyczne.

Andrej Urlep

Anwil

Decyzje arbitrów były jak żart. Wiem, że zostanę za to ukarany, ale muszę to powiedzieć. To, co w tym meczu gwizdali sędziowie było bez sensu. Ktoś musi wypowiedzieć im wojnę.

not. rzek

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.