Mówi Walter Hofer, dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich

Dariusz Kopeć: Skocznia w Harrachovie przeszła gruntowny remont. Jak Pan ocenia obiekt po tych zmianach?

Walter Hofer: To bardzo piękna skocznia o nowoczesnym profilu, choć dziś nie była przygotowana perfekcyjnie. Zeskok był bardo oblodzony. Musimy coś z tym zrobić do jutra.

Na twardy zeskok narzekali zawodnicy, nie obyło się bez kilku, na szczęście niegroźnych, wypadków.

- To też wina sztucznego śniegu. Skocznia była naśnieżana i gdy temperatura spadła poniżej zera, zrobiło się trochę lodowato.

Przed konkursem organizatorzy zapowiadali, że na tym obiekcie można skakać powyżej 150 metrów. Dziś żaden ze skoczków nie zbliżył się nawet do takiej odległości.

- Nie jest naszym celem, aby na siłę pobić rekord świata na dużych skoczniach Adama Małysza [wynosi 151,5 m, ustanowiony na skoczni Willingen w 2001 r. - red.]. Dziś skoczkowie lądowali na odległość powyżej 140 metrów. To i tak bardzo daleko, choć na pewno na tej skoczni można skakać jeszcze dalej. Najważniejsze jest jednak bezpieczeństwo zawodników.

Dziś zarówno w kwalifikacjach, jak i podczas serii treningowych bezkonkurencyjny był lider Pucharu Świata Janne Ahonen. Sądzi Pan, że któryś z zawodników jest w stanie go jutro pokonać?

-Jest 50 skoczków i każdy ma takie samie szanse na sukces.

A poważnie?

Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Każdy zawodnik, który wygra w sobotę czy niedzielę, będzie moim zwycięzcą.

Copyright © Agora SA