Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - Lech Poznań 0:2

Czterech piłkarzy testował Lech Poznań, sześciu Dyskobolia Grodzisk Wlkp. Po wygranym przez poznaniaków sparingu okazało się, że żaden nie podpisze kontraktu w Wielkopolsce.

Taki mecz, jak wczorajszy sparing to wielka beczka śmiechu. I komedia pomyłek. Bo jak może być inaczej, gdy większość piłkarzy na murawie tworzą w obu ekipach cudzoziemcy (w pierwszej tercji było ich 12), którzy na dodatek często pierwszy raz widzą się na oczy. Powstaje chaos, momentami spory. W środę doszło nawet do tego, że na trzecią tercję sparingu Lech wyszedł w... dwunastu! Dopiero po prawie dwóch minutach murawę opuścił Dariusz Stachowiak.

Brak zrozumienia nie tylko wywołuje wesołość, ale nie pomaga w rzetelnej ocenie umiejętności tych graczy. Trener Groclinu Duszan Radolsky, który oglądał aż sześciu kandydatów na piłkarzy Dyskobolii, widzi to tak: - Taki gracz ma na meczu sparingowym do dyspozycji jedną, dwie akcje czy dobre piłki, w których musi błysnąć. Inaczej przepada. Nie ma czasu na wnikliwe obserwacje.

Sądząc po tym, co pokazał na boisku, najmniej szans na kontrakt w Grodzisku ma chorwacki pomocnik Vedran Celiscak. Zagrał na lewej pomocy, ale nie potrafił dograć ani jednej dokładnej piłki w pole karne. Nic dziwnego, że okazji na pokazanie swych umiejętności trzej testowani napastnicy mieli jak na lekarstwo. Najkorzystniej zaprezentował się Macedończyk Blagoja Gesovski - wysoki, a przy tym szybki i sprawny. Potrafił stworzyć sobie okazje bramkowe, ale - tak jak pozostali dwaj atakujący Darko Marić i Mihaly Toth - nie wykorzystał żadnej. To dyskwalifikuje napastnika. - Nie będziemy się z nimi wiązać, choć z niektórymi nadal będziemy w kontakcie - poinformował wiceprezes ds. sportowych Groclinu Jerzy Kopa. Prawdopodobnie Gesovski i Toth będą jeszcze obserwowani przez grodziskich trenerów w swoich klubach.

Groclin zaprosił też dwóch młodych graczy z LSMP Zielona Góra - 21-letniego Rubachę i młodszego o dwa lata Szeląga. Obaj byli rekomendowani jako najzdolniejsi zawodnicy zielonogórskiej szkółki piłkarskiej, ale na boisku nie pokazali nic wielkiego.

Nie o takie tło chodzi

Obcokrajowcy, którzy założyli wczoraj koszulki Lecha pochodzą ze zdecydowanie gorszego sortu niż ci grodziscy. Właściwie już po treningach w Poznaniu było wiadomo, że żaden z nich nie ma większych szans na pozostanie w Lechu. Słoweniec Mario Zlatar "popisywał się" w Grodzisku zupełną nieporadnością i brakiem koordynacji ruchowej, choć w sumie to on wywalczył rzut karny. Argentyńczyk Omar Ruiz wyróżniał się małym wzrostem, ale od czasu do czasu potrafił zabłysnąć przytomnym rozegraniem piłki. Słoweniec Enes Handanagić, który wypadł na treningach najbardziej obiecująco, w meczu z Groclinem zupełnie nie radził sobie jako boczny (prawy) obrońca i większość piłek zagrywał asekurancko, do tyłu. Pożytku we wsparciu ofensywy nie było w nim żadnego. Wreszcie Rosjanin Władimir Sinenko nie wyróżnił się niczym.

Oczywiście, można by się doszukiwać w ich grze pozytywów. Handanagić na tle reszty tych obcokrajowców nie był taki zły i gdyby poprzyglądać mu się dłużej, to kto wie i może jednak... Nie o takie tło jednak chyba w Lechu chodzi. Zdecydowanie lepiej stawiać na zawodników, którzy są już w Poznaniu: na prawej stronie obrony może występować Paweł Sasin, a także Ariel Jakubowski. Nic dziwnego, że po grodziskim meczu czwórka zagranicznych zawodników dowiedziała się, że nie ma czego szukać w "Kolejorzu".

Podobnie potoczą się pewnie losy Favora Chucks Gallardo, choć Nigeryjczyk twierdzi, że na razie prezentuje 60 proc. swoich możliwości. Jednak wydaje się, że nawet w pełni przygotowany do sezonu nie byłby w stanie znaleźć miejsca w pierwszym składzie Lecha. Na dodatek wczoraj Gallardo miał pecha - uszkodził mięsień w nodze po starciu z Marcinem Nowackim.

Kabaret z mizerią

Jest jednak i pozytywna strona testowania obcokrajowców. Z piłkarzy, którzy trenują przy Bułgarskiej. podoba się i to coraz bardziej tylko jeden - Gambijczyk Ebrahim Savaneh. Ten młodziutki czarnoskóry napastnik ma naprawdę duże możliwości i zatrudnienie go może być strzałem w dziesiątkę i wynagrodzić cały ten kabaret z zagraniczną mizerią, jaką z braku pieniędzy sprowadza "Kolejorz". Gdy "Ibo" pojawił się na Bułgarskiej, mówiono o nim jako o sporym talencie, który mógłby ogrywać się w lechowych rezerwach. Okazuje się , że Gambijczyk to nie jest spory talent na rezerwy. To spory talent już na pierwszy zespół. Mimo swych zaledwie 18 lat, Savaneh może już z powodzeniem wybiegać na boiska ekstraklasy.

Jeśli chodzi o Jarosława Feciucha (Lubuszanin Trzcianka) i Macieja Piątka (ostatnio Obra Kościan), którzy zagrali już w drugim sparingu "Kolejorza", to obaj są zbyt słabi na grę w ekstraklasie. Niewykluczone, że zimą trafią jednak do rezerw Lecha.

Strzelcy bramek

Lech: Mowlik (25., z rzutu karnego po faulu Liberdy na Zlatarze), Michał Goliński (86., po podaniu Jakubowskiego)

Składy

Dyskobolia: Liberda (31. Przyrowski 61. Brzostowski) - Mynar, Sablik, Pawlak (61. Szeląg), Łukaszewski - Piechniak (44. Sokołowski), Kozioł (44. Kaczmarczyk), Nowacki (61. Rubacha), Celiscak (71. Radzewicz) - Gesovski (44. Toth), Marić.

Lech w I tercji: Fabiański - Handanagić, Sinenko, Mowlik, Lasocki - Gallardo, Topolski, Omar Ruiz, Ekwueme - Savaneh, Zlatar.

Lech w II tercji: Fabiański (48. Kotorowski) - Handanagić, Sinenko, Telichowski, Lasocki - Feciuch, Ekwueme, Omar Ruiz, Stachowiak Ż - Zlatar, Piątek.

Lech w III tercji: Kotorowski - Handanagić, Mowlik, Telichowski, Topolski - Jakubowski, Mirosław Goliński, Ekwueme, Michał Goliński, Sasin - Savaneh.

Sędzia: Zbigniew Marczyk

Widzów ok. 150

Mecz trwał 3x30 min

Copyright © Agora SA