Rozmowa z florecistką Agatą Kantorską

Zawodniczka Warty Poznań w sobotę w Lesznie wygrała zawody Młodzieżowego Pucharu Świata. To nie jest jednak jej pierwszy sukces tej jesieni - miesiąc temu Kantorska została wicemistrzynią Europy do 20 lat

18-letnia florecistka Warty Poznań jest ostatnio w znakomitej formie. 1 listopada została w portugalskim Espinho młodzieżową wicemistrzynią Europy, dwa tygodnie temu wygrała w Toruniu zawody Młodzieżowego Pucharu Polski, a w sobotę w Lesznie - okazała się najlepsza w gronie 70 florecistek walczących o Młodzieżowy Puchar Świata.

Andrzej Grupa: To największe osiągnięcia w karierze?

Agata Kantorska: Myślę, że tak. Turniej Pucharu Świata wygrałam też dwa lata temu, ale w kategorii do 17 lat. Sporo trenowałam przed tym sezonem, no i jestem dobrze przygotowana. Dzięki temu teraz mogę się cieszyć z wyników.

Jaki ma Pani cel w tym sezonie?

- Dobry występ w mistrzostwach świata. One odbędą się pod koniec marca [w austriackim Linzu - red.], najpierw muszę się jednak do nich zakwalifikować. Będzie to o tyle łatwiejsze, że teraz jestem numerem 1 na polskiej liście rankingowej.

Już w sobotę będzie okazja do pokazania się w rywalizacji seniorek przed własną publicznością, bo przecież turniej "O Szkofię Baśki Wołodyjowskiej" po raz drugi odbędzie się w Poznaniu.

- Bardzo bym tego chciała, ale rywalizacja z seniorkami to trochę inny świat. W tym roku wiele juniorek zakończyło starty w grupie młodzieżowej i właśnie w Poznaniu zadebiutują w gronie seniorek. Rywalizacja będzie więc spora.

Na treningach ma Pani jednak okazję do walki z klubową koleżanką Małgorzatą Wojtkowiak. Udaje się czasem z nią wygrać?

- Eee... Na treningach to się walczy zupełnie inaczej, wiele zależy też od formy walki. Gosia jest lepsza ode mnie, nigdy nie wygrałam z nią w normalnych zawodach. Podobnie zresztą jak z Sylwią Gruchałą, Magdą Mroczkiewicz czy Anią Rybicką. Z "Rybą" i Gosią walczyłam dzielnie, ale jednak nieznacznie przegrałam. Mam nadzieję, że jak będę tak dalej trenować, to wkrótce te zwycięstwa nadejdą.

W Lesznie seniorek nie było, ale zwycięstwo w Pucharze Świata nie przyszło łatwo...

- Było bardzo ciężko, wszystkie moje walki były trzyrundowe, kończyły się do dwunastu, trzynastu. Byłam bardzo mocno skupiona, nawet nie wiedziałem, że w finale przegrywam 12:13. Na wynik nie patrzyłam, tylko na rywalkę. Wiedziałam tylko, że do wygranej brakuje mi trzech trafień.

Takie wygrane zobowiązują, już niedługo będzie chyba pora na starty w seniorskim Pucharze Świata. Czy nastąpi to już w tym sezonie?

- Naprawdę nie wiem, u nas do kadry seniorek bardzo trudno się przebić. W Pucharze Świata przeważnie startują tylko cztery dziewczyny, czasami sześć. Raz już załapałam się na takie zawody, ale nie udało mi się wyjść z grupy eliminacyjnej, bo wygrałam w niej tylko jedną walkę. Tam zawodniczki są jednak bardziej doświadczone, a to ma spore znaczenie. Na dodatek turniej odbywa się przez dwa dni, do tego też trzeba się przyzwyczaić.

W tym sezonie chcę dobrze wypaść w innych turniejach. Na początku stycznia mamy Młodzieżowy Puchar Świata w Budapeszcie, w lutym w Waldkirch w Niemczech, a do tego jeszcze turnieje Pucharu Polski. Ale imprezą najważniejszą będą mistrzostwa świata.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.