Legia - Pogoń 1:3 w Pucharze Polski

Idźcie do domu, my nie powiemy nikomu - śpiewali kibice pod koniec meczu decydującego o tym, kto zajmie pierwszą lokatę w grupie 2. W poniedziałek Jacek Zieliński powinien dostać propozycję dalszej pracy w charakterze trenera Legii, ale... - Raczej nie będę trenerem - powiedział w niedzielę wieczorem ?Gazecie"

- My chętnie pracowalibyśmy z Jackiem nadal. Ma na koncie kilka niewątpliwych osiągnięć, jak przestawienie nas do gry czwórką obrońców, odkrycie Tomka Kiełbowicza jako obrońcy czy wprowadzenie do zespołu Marcina Smolińskiego. Gdyby ten mecz rozegrać trzy dni po wyjeździe do Grójca, na pewno byłoby lepiej. A tak jeszcze dwa tygodnie po lidze musieliśmy czekać na zakończenie sezonu. I w końcu wkradło się znużenie - tłumaczył kapitan Łukasz Surma słabszą niż zwykle postawę stołecznego zespołu.

Jak to z Wdowczykiem było

W piątek wieczorem okazało się, że zapowiadany od dawna jako trener Legii Dariusz Wdowczyk jednak nim nie zostanie. Szefowie warszawskiego klubu nie chcieli zapłacić Kolporterowi Kielce 250 tys. zł (plus ewentualnie 50 tys. za asystenta Andrzeja Woźniaka) odszkodowania za zerwanie kontraktu. Zaproponowali, że pożyczą trenerom 300 tys. zł na 3,5 roku (tyle miała obowiązywać umowa o pracę w Warszawie), a z tej kwoty będą domagać się tylko połowy. Wdowczyk mówił, że może zwrócić tylko 10 proc. Legia się nie zgodziła.

W sobotę w Kielcach przyjęto napisane przez Wdowczyka wymówienie umowy o pracę (obowiązującej do czerwca 2007 r.), ale "puszczono go wolno". To znaczy stał się bezrobotnym jednak ani on klubowi, ani klub jemu nie miał nic płacić. Mimo to Legia już w piątek oświadczyła Wdowczykowi, że nie jest nim zainteresowana. On jeszcze chciał nawiązać porozumienie w sobotę, ale było za późno.

Czy miało to znaczyć, że do rundy wiosennej drużynę przygotuje Zieliński? - Prawdopodobnie nie będę już trenerem. Czy jest znowu jakiś kandydat? Proszę mnie nie ciągnąć za język. Sytuacja ciągle się zmienia. Więcej będzie wiadomo w poniedziałek - powiedział Zieliński "Gazecie". W nadawanym na żywo z siedziby klubu programu Polsatu Sport nie zaprzeczał jednak, że i wiosną poprowadzi drużynę.

Dziś władze klubu spotkają się z trenerami, dokonają podsumowania sezonu i być może podejmą jakieś decyzje. W niedzielę czekający pod szatnią dziennikarze na Zielińskiego się nie doczekali. Czy rzeczywiście znów będzie tylko zawodnikiem i przestanie być trenerem okaże się dzisiaj.

Jak z Austrią

Sam mecz z punktu widzenia Legii był dosyć dziwaczny. Przed przerwą gospodarze mieli przewagę, ale wielu okazji nie było. Najlepsze, gdy strzał z bliska Marka Saganowskiego obronił Krzysztof Pilarz i gdy krótko przed przerwą minimalnie chybił Ireneusz Kowalski (w tym meczu Zieliński poeksperymentował - dał szansę od pierwszej minuty także Mirko Poledicy, po raz pierwszy po długiej kontuzji mecz zaczął Dickson Choto).

W drugiej połowie długo było sennie. Aż do 62. minuty, gdy Marcin Smoliński przewrócił się o nogę Grzegorza Matlaka tuż za linią pola karnego. Saganowski z "jedenastki" zdobył swojego 10. gola w szóstym, kolejnym spotkaniu. Ale to była jedyna passa Legii nieprzerwana tego wieczoru. Szóstego kolejnego zwycięstwa odnieść już się nie udało.

Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby sędzia wstrzymał się z dyktowaniem karnego, to Legia obroniłaby pierwszą pozycję w grupie, a mecz skończyłby się bezbramkowo. A tak czeski trener szczecinian Bohumil Panik mógł po meczu powiedzieć: - Na taki występ czekaliśmy całą rundę.

Pogoń bowiem zaczęła grać świetnie, a Legia... - Od tego momentu, właściwie od stanu 1:1, nasza gra się skończyła - stwierdził reprezentujący drużynę na konferencjach trener Krzysztof Gawara. Do tej pory w grupie 2 Pogoń na wyjeździe nie zdobyła nawet bramki - przegrała 0:2 z drugoligowym Świtem i 0:1 z trzecioligowym Mazowszem. A z Legią wygrała (w Szczecinie było jeszcze wyżej, bo nawet 3:0).

Dwie minuty po objęciu prowadzenia przez gospodarzy Claudio Milar łatwo oszukał Tomasza Kiełbowicza (a do tej pory wydawało się, że bez dyskusji rację ma Zieliński, uznając, że Kiełbowicz jest znacznie lepszym lewym obrońcą niż jednostronny, grający w pierwszej połowie Poledica) i Jacka Magierę. Jeszcze piłkę przepuścił sprytnie Artur Bugaj, a Dariusz Dudek nie zdążył do Matlaka, który z dziewięciu metrów kopnął mocno i celnie.

Trzy minuty później Łukasz Surma źle trafił w piłkę, ta przeleciała z prawej na lewą stronę pola karnego, Roman Magdoń wskoczył Magierze na plecy i było po udanym zakończeniu sezonu. W dodatku gol był śmieszny, ponieważ Boruc wyskoczył za wcześnie, a gdy już opadł, piłka przeleciała nad nim, otarła się o poprzeczkę i zatrzymała w siatce. Bramkarz Legii i tak jednak zdążył być bohaterem, kilka razy broniąc kapitalnie. Końcówka w wykonaniu Legii była tak katastrofalna jak wtedy, gdy odpadała z Austrią Wiedeń z Pucharu UEFA. Wtedy również przegrała 1:3, a mogła kilka razy wyżej. Różnica jednak jest zasadnicza - po tamtym meczu odpadła, teraz i tak miała pewny awans.

Strzelcy bramek

Saganowski (62. z karnego, po faulu na Smolińskim) - Legia

Matlak (64. z podania Milara), Magdoń (67. bez asysty, 81. z podania Matlaka) - Pogoń

Składy

Legia: Boruc - Dudek, Magiera, Choto (65. Rzeźniczak), Poledica (46. Kiełbowicz) - Sokołowski II, Surma Ż, Kowalski (81. Sokołowski I), Smoliński Ż - Włodarczyk, Saganowski

Pogoń: Pilarz - Michalski, Julcimar, Magdoń, Masternak - Łabędzki Ż (88. Moskalewicz), Silvera (62. Bugaj), Kaźmierczak, Matlak - Trałka (73. Parzy), Milar

Widzów 6 tys.

Tabela grupy 2

W 1/8 finału Legia zmierzy się ze zwycięzcą grupy 7 Górnikiem Zabrze. Pierwszy mecz 5 marca w Warszawie, rewanż 23 marca.

Cytat meczu

Kibice Legii z trybuny otwartej: Hej, kryta. Gdzie idziecie?

Kibice z trybuny z trybuny krytej: Na piwo.

- Przecież jest mecz.

- Jaki mecz?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.