Piotr Szczotka o meczu w Ostrowie

- Cieszę się, że mi wpadało, ale kluczem do zwycięstwa była gra zespołowa - mówi najlepszy w Astorii zawodnik, zdobywca 22 punktów

Maciej Łopatto: Takiego Piotra Szczotki jeszcze nie znamy. Trafiłeś wszystkie sześć rzutów za dwa, jeden z dwóch z dystansu i 7 z 9 wolnych.

Piotr Szczotka: Cieszę się, że dzisiaj wpadało, miałem wysoką skuteczność, ale kluczem do zwycięstwa była gra zespołowa. Grzegorz Arabas, Paweł (Wiekiera - red.) dobrze zagrali i jeszcze Krzysztof Dryja. Myślę, że na pewno zwycięstwo na wyjeździe podwójnie cieszy. U siebie na hali mieliśmy ostatni nieudany występ, ale myślę, że teraz wreszcie wszystko będzie dobrze.

Pamiętasz taki dobry mecz w Twoim wykonaniu?

- Szczerze? Nie bardzo. Nigdy w ogóle w ekstraklasie nie grałem przez czterdzieści minut. To był pierwszy raz.

Jak w takim razie zniosłeś taki fizyczny wysiłek?

- No, można powiedzieć, że tak sobie. Różnie to w trakcie spotkania bywało.

Wciąż czekamy na zwycięstwa w Bydgoszczy. Od czego to zależy?

- Myślę, że jest bardzo duża presja kibiców. Dlatego ciężej gra nam się u siebie niż na wyjeździe. Zachowania kibiców są różne, nie wszystkie nam się podobają, bo kibice powinni być z zespołem na dobre i na złe a w Bydgoszczy niestety tak nie jest. Przykład zachowania prawdziwych fanów mieliśmy tutaj w Ostrowie. Nie zawsze wszystko wychodzi, a najgorsze jest jak się słyszy szydercze śmiechy z trybun, nawet gdy coś się uda. Ciągłe pretensje do Krzysia Wilangowskiego są dla nas niezrozumiałe. Widziałeś przecież jak dobrze dziś grał. Przyznam, że nie spotkałem się jeszcze z takim zachowaniem części ludzi, którzy przychodzą na mecze, jak w Bydgoszczy.

Wracając do meczu, jak zapamiętałeś jego emocjonującą końcówkę?

- Miałem ciemno przed oczami. Przecież aż trzy razy rzucali. Myślałem, że w końcu coś trafią i będzie dogrywka. Na szczęście nie trafili.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.