Mirosław Zimy nie jest już trenerem Bałtyku Gdynia

Mirosław Zimy nie jest już trenerem Bałtyku Gdynia. O jego odwołaniu zdecydowali zasiadający w zarządzie klubu kibice i bramkarz drużyny

Bałtyk Gdynia to klub z I-ligowymi tradycjami. Kiedy 3,5 roku temu drużynę obejmował Mirosław Zimny, zespół był w III lidze, ale po odejściu sponsora firmy Szel-Sat i wielu piłkarzy wylądował klasę niżej. Gra w niej do dzisiaj, po niedawno zakończonej rundzie jesiennej sezonu 2004/2005 zajmuje - najwyższe od czasu spadku - 3. miejsce. Mimo to zarząd zadecydował o zdymisjonowaniu Zimnego. W głosowaniu udział wzięło sześciu z siedmiu członków zarządu. Trzech głosowało za odwołaniem Zimnego, dwóch było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu. Głosowanie było tajne, nieoficjalnie wiadomo jednak, że trzy głosy za odwołaniem oddali zasiadający w zarządzie kibice Bałtyku oraz bramkarz drużyny Dariusz Grubba.

Kibice od dawna dążyli do zmiany trenera. Wiosną, po meczu w Lęborku do szatni Bałtyku wpadł pseudokibic Bałtyku w kominiarce i uderzeniem pięścią w tył głowy powalił Zimnego na ziemię. Większość kibiców odcięła się od tego postępku, sprawca przeprosił trenera, ale pozycja Zimnego wśród kibiców nadal słabła. - Szanujemy Zimnego, bo to prawdziwy fanatyk Bałtyku. Ma niezły warsztat trenerski, ale jednocześnie to osoba konfliktowa, nieprzebierająca w słowach, która zraża do naszego klubu niemal wszystkich, także potencjalnych sponsorów. Teraz, kiedy ktoś inny będzie trenerem, może znajdą się chętni do finansowania Bałtyku - mówi anonimowo jeden z przywódców kibiców Bałtyku.

- W kadrze mam 22 piłkarzy i jestem pewien, że 20 poszłoby za mną w ogień. I właśnie dla nich chcę zostać. Oni są dla mnie najważniejsi - mówił "Gazecie" po incydencie w Lęborku Zimny. W zarządzie jest jednak jeden z tych futbolistów, którzy nie lubią trenera - bramkarz Dariusz Grubba - i to jego głos zadecydował o dymisji Zimnego. - Nie miałem z Grubbą żadnych zatargów, ostatnio w drużynie panował wyśmienita atmosfera. Wygrywaliśmy, a po meczu razem tańczyliśmy z radości na boisku - mówi Zimny, który jest zawiedziony decyzją zarządu. - Kiedy zaczynałem pracę z pierwszym zespołem, klub w ogóle mógł zniknąć. Teraz, kiedy drużyna złożona z naszych wychowanków jest już ukształtowana, odsuwa się mnie od niej. Cały czas trwała na stronie kibiców Bałtyku nagonka na mnie. Moja psychika tego nie wytrzymała, więc 24 listopada złożyłem na ręce pani prezes Marzeny Wałczek rezygnację. Liczyłem jednak, że zarząd jej nie przyjmie - tłumaczy Zimny.

Pani prezes Wałczek i wiceprezes Teresa Szmidt głosowały przeciwko odwołaniu Zimnego. - To osoba całym serca oddana Bałtykowi - mówi Wałczek, która teraz zmuszona jest szukać nowego trenera. - Dzisiaj spotykam się z Kazimierzem Jaszczerskim, to jedyny człowiek, którego widzę na tym stanowisku. Jeśli się zgodzi, to jego kandydatura będzie przegłosowywana na zarządzie w czwartek - dodaje Wałczek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.