Rozmowa z Adrianem Małeckim

- Powrót do gry w ekstraklasie to teraz dla mnie najważniejszy cel - stwierdza po pierwszym treningu z Astorią kandydat na skrzydłowego

Maciej Łopatto: Odzwyczaił się Pan chyba od takiego zainteresowania mediów?

Adrian Małecki: Na pewno. Trochę głośno się teraz zrobiło o mnie. Ale na razie staram się być daleko od gazet, mediów; od tego szumu, który powstał.

Co najbardziej utkwiło Panu w pamięci po sobotnim meczu Astorii, który oglądał Pan jeszcze z trybun?

- Trudno powiedzieć. Mecz z Wisłą był przegrany, bo ewidentnie zawalona została pierwsza kwarta przez bydgoszczan. W końcówce ostatniej kwarty pojawiła się jeszcze szansa, by to wygrać, ale ogólnie zabrakło przysłowiowego zęba, charakteru i przywódcy na parkiecie. Chociaż widać w chłopakach duży potencjał.

Czy to właśnie Pan może dodać Astorii tego charakteru, zaciętości?

- Ja nie wiem. Będę się starał dać z siebie wszystko. Jak i czy to wyjdzie - zobaczymy. Nie jestem jeszcze przygotowany do występów w ekstraklasie. Muszę się ograć, poznać z zespołem. Do tego trzeba czasu.

Więc to chyba idealny pomysł, by przygotowywał się Pan z zespołem już od teraz, w oczekiwaniu na nadejście drugiego "okienka" transferowego?

- Właśnie o to chodzi. Mogę się wybiegać, wypocić, złapać zdrowie. Jeżeli to wyjdzie, przystąpię do gry gotowy i w pełni sił od początku lutego.

Za Panem pierwszy trening. Jak wrażenia?

- Pierwszy trening był jak zawsze stresujący. Większość zawodników widziałem po raz pierwszy, choć Krzyśków - Dryję i Wilangowskiego oraz Pawła Wiekiera znałem wcześniej. Jest też fajna ekipa trenerska z Poznania, która się uzupełnia. Na pewno panuje fajny klimat dla basketu.

Do Pana rodzinnego Janowca Wielkopolskiego jest 90 km. Nie będzie Pan chyba dojeżdżał codziennie?

- Tu w Bydgoszczy będę mieszkał i trenował. Czas dla rodziny przyjdzie podczas meczów wyjazdowych zespołu.

Mecz pucharowy z Polonią Warszawa obejrzy Pan jeszcze z trybun Łuczniczki?

- Nie mam pojęcia. Na razie przygotowuje się do popołudniowego treningu. Przede mną dużo ciężkiej pracy.

Słychać w Pana wypowiedziach wiarę i zaangażowanie w dążeniu do powrotu na parkiet w polskiej ekstraklasie?

- Bo to dla mnie teraz najważniejsze. Taki sobie wytyczyłem cel i fajnie, że - mam nadzieję - stanie się to w Bydgoszczy. Wszystko zależy ode mnie. Ze strony klubu jest dobra wola.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.