Przede wszystkim jednak to biznesmen, którego majątek szacuje się na 420 mln zł (tygodnik "Wprost" umieścił go na 31. miejscu w rankingu najbogatszych Polaków), i prezes klubu piłkarskiego Groclin-Dyskobolia.
Drzymała dorobił się fortuny na produkcji wyposażenia do samochodów - siedzeń, fotelików dla dzieci i tapicerki. Zaczynał w 1977 r., gdy w Karpicku założył zakład produkujący zagłówki. W latach 80. wraz z krewnymi w Stanach Zjednoczonych założył firmę polonijną. Wówczas też powstała marka Groclin - od nazw miejscowości Grodzisk i Clinton. Ta druga znajduje się w Ameryce, pod Nowym Jorkiem, gdzie mieszkali krewni Drzymałów. Wkrótce w siedzenia produkowane przez Drzymałę były wyposażane wszystkie "maluchy", a także wiele polonezów. Na początku lat 90. produkty Groclinu zaczęły trafiać za granicę. Fotele z Grodziska montowano nawet w ekskluzywnych modelach Mercedesa SLK i SLC.
Dziś Groclin produkuje niemal wyłącznie na eksport, a odbiorcami siedzeń od Drzymały są renomowane firmy: Volvo, Porsche, Mercedes, Renault, Audi, Fiat i Mitsubishi. Sprzedaż Groclinu do krajów Unii Europejskiej to 3 proc. całego eksportu Polski do krajów Piętnastki. W Groclinie pracuje ponad 3 tys. osób.
Drzymała od zawsze był związany z Grodziskiem, z którego pochodzi. W młodości uprawiał lekkoatletykę, biegał na 400 m. Teraz gra w tenisa.
Ma dwóch młodszych braci, Grzegorza i Leszka, obaj pracują w Groclinie. To zresztą firma rodzinna: starsza córka Monika zasiada w radzie nadzorczej Inter Groclin Auto, odpowiada w niej za systemy jakości. Joanna Drzymała studiuje na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, a jest już menedżerem w klubie piłkarskim. Żona prezesa Maria sprawuje pieczę nad hotelem Groclinu.
Groclin to w Grodzisku państwo w państwie. Jedna z dróg dojazdowych na stadion w Grodzisku jest zwana potocznie drzymałówką, bo powstała za jego pieniądze. Ponadto wybudował hotel, trybuny na stadionie, a także przychodnię zakładową. W ubiegłym roku z okazji 700-lecia Grodziska sfinansował produkcję 30 tys. butelek ciemnego piwa Groclin-Grodziskie, tzw. grodzisza, które uznawano za symbol miasta, a od dziesięciu lat nie było produkowane.