Michał Białoński: Chyba nie spodziewałyście się, że na wyjeździe osiągnięcie tak łatwe i wysokie zwycięstwo?
Chantelle Anderson: W Eurolidze nie ma łatwych zwycięstw. Wynik zawdzięczamy twardej i równej grze. Miałyśmy dobrą zarówno pierwszą, jak i drugą połowę.
Miała Pani znakomity początek. Po Pani trafieniach Olympic Valenciennes prowadziło 7:1.
- Zawsze staram się wejść ostro w każdy mecz. Tym razem momentami było zbyt ostro, bo złapałam trochę niepotrzebnych przewinień.
Co było przełomowym momentem meczu?
- Najpierw odzyskałyśmy przewagę w końcówce pierwszej połowie, bo w pewnej chwili przegrywałyśmy jednym punktem. Przede wszystkim zaczęłyśmy szybko punktować na początku drugiej połowy. To chyba przeważyło.
Jakie macie plany na ten sezon? Znowu wygrać Final Four?
- Mamy nadzieję to zrobić. Będzie trudniej niż poprzednio, bo mamy młody zespół. Nie znaczy to jednak, że nie drzemie w nim spory potencjał. Będziemy się starać grać lepiej z meczu na mecz.
Co Pani powie o grze Wisły?
- Ta drużyna z Krakowa? Zauważyłam, że ma szeroką kadrę. Trener dokonywał wielu zmian. Ten zespół wygra jeszcze niejeden mecz w Eurolidze.
Niedużo brakło, a przekroczyłaby Pani barierę 20 pkt!
- Nie udało się, ale i tak jestem szczęśliwa ze skuteczności w tym meczu.