Sobotnia porażka z Astorią Bydgoszcz była już piątą w tegorocznych rozgrywkach. Aspiracje AZS-u były zdecydowanie większe. Zespół miał walczyć o pierwszą ósemkę, a teraz jest na przedostatnim miejscu (11.). Dystans do środka tabeli rośnie. Koszalińscy kibice za niepowodzenia obarczają Zyskowskiego, którego symbolicznie pożegnali w sobotę, machając mu białymi chusteczkami.
- Nie podam się do dymisji - zaznaczył po meczu szkoleniowiec.
Zarząd klubu nie oczekiwał tego. - Mogę jedynie apelować o zachowanie spokoju - stwierdził Kowalski. - Sytuacja jest zła, wyniki gorsze, niż oczekiwaliśmy, ale nie możemy podejmować pochopnych decyzji. Pod koniec tygodnia lub na początku przyszłego zbierzemy się i wydamy oświadczenie.
Zyskowski zachował posadę tylko dlatego, że wczoraj drużyna grała pucharowy mecz z Polpharmą Starogard. Od wyniku tego spotkania uzależniona była przyszłość trenera w Koszalinie. AZS przegrał (77:80) i jego los jest praktycznie przesądzony.
Kowalski zaprzeczył jednak, jakoby postawił ultimatum trenerowi: - Nic takiego nie miało miejsca, bo nie chcemy wprowadzać niepotrzebnej nerwowości w zespole.
Sytuacja i tak jest nerwowa. A to za sprawą sponsora. W grudniu kończy się umowa z Wielkopolską Spółką Gazownictwa. Klub chciałby ją przedłużyć, ale ostatnie wyniki zespołu pozbawiają go argumentów na przekonanie WSG do dalszej współpracy.
- Argumentów sportowych faktycznie nie mam, ale liczę na poprawę sytuacji - ma nadzieję Kowalski.
Efektów negocjacji można się spodziewać w połowie grudnia.
- Gazownicy, jak górnicy, świętują 4 grudnia, a 6 mają Mikołajki. Właśnie po Mikołajkach jesteśmy umówieni na serię spotkań i liczymy na przedłużenie umów. Prowadzimy również rozmowy z innymi firmami. Ciężko idzie, ale możliwe są korzyści dla klubu - mówi Bogusław Kowalski.