Podsumowanie rundy ŁKS-u Łomża

Mało kto przypuszczał, że beniaminek z Łomży może tak ?zamieszać? w trzecioligowych rozgrywkach. Czwarte miejsce podopiecznych Tadeusza Gaszyńskiego to jedna z większych niespodzianek zakończonej rundy jesiennej

Największym atutem łomżyńskich piłkarzy był ich stadion. To przed własnymi kibicami podopieczni trenera Gaszyńskiego odnieśli aż siedem z ośmiu zwycięstw w rundzie. Kibice odpłacili się wysoką frekwencją, średnio na każdym spotkaniu w Łomży piłkarzy ŁKS-u dopingowała 1000-osobowa publika.

- To zasługa przede wszystkim samej drużyny, która potrafiła stworzyć świetne widowisko - uważa Józef Kosiorek, prezes łomżyńskiego klubu. - Na trybunach wytworzyła się domowa atmosfera, a na nasze spotkania przychodziły całe rodziny.

Nic więc dziwnego, że na łomżyńskim obiekcie świetnie czuli się także piłkarze ŁKS-u. W efekcie zdobyli na nim 12 bramek, sami tracąc trzy.

- Piłkarzom dobrze się grało dla tak licznej publiczności - wyjaśnia trener Gaszyński. - Najważniejsze, że prawdopodobnie całą rundę wiosenną zagramy na tym obiekcie. Stadion ma być wprawdzie remontowany, ale pierwsze prace według władz miasta ruszą dopiero w maju lub czerwcu. A mała liczba straconych bramek w Łomży to zasługa dobrze spisującej się obrony. Blok defensywny ze Zbigniewem Kowalskim na czele był najbardziej stabilną formacją zespołu. Więcej braków mieliśmy w ataku, ale dlatego że dysponowaliśmy tylko jednym nominalnym napastnikiem - Rafałem Boguskim. Nasza druga linia miała lepsze i gorsze mecze, ale wyróżniającą się postacią był Arkadiusz Chrobot. Na więcej za to stać Sławka Lewickiego. Liczę, że udowodni to w kolejnej rundzie.

Pytaniem bez odpowiedzi na razie pozostają cele drużyny w kolejnej rundzie. Czy ŁKS Łomża powalczy o drugoligowy awans, czy może wystarczy mu spokojny trzecioligowy byt w górnej części tabeli?

- Na takie decyzje jest za wcześnie - tłumaczy prezes Kosiorek. - Ale już teraz mogę powiedzieć, że postaramy się zagrać nie gorzej niż w rundzie jesiennej.

- Przed sezonem chcieliśmy się sprawdzić na tle trzecioligowych rywali i planowaliśmy miejsce w środku tabeli - dodaje trener ŁKS-u. - Plan wykonaliśmy z nawiązką, a nasz dorobek 26 oczek należy uznać za zadowalający. W klubie nikt słowem nie wspomniał o drugiej lidze, a to dlatego, że twardo chodzimy po ziemi. Nie wykluczam, że gdy nadarzy się okazja, to z niej skorzystamy. Ale na razie o tym nie myślimy.

Jeszcze w trakcie rundy trener Gaszyński sugerował, że nie wszystkie wzmocnienia były trafne. Dość szybko po kilku kompromitujących meczach rozwiązano kontrakt z Mariuszem Misiurą. A komu teraz podziękuje trener?

- Piłkarze muszą się o tym dowiedzieć się ode mnie, a nie z gazety - mówi szkoleniowiec ŁKS-u. - Ale potrzebujemy dwóch napastników oraz po jednym obrońcy i pomocniku. Chodzi o konkretnych piłkarzy, trzech z poziomu trzeciej ligi oraz jednym drugoligowcu. Znamy tych piłkarzy, to byłyby solidne wzmocnienia.

Nikt w klubie nie potrafi powiedzieć, czy w zespole pozostanie Rafał Boguski, który nie kryje, że chciałby spróbować sił w drugoligowym Kujawiaku Włocławek.

- Rafał jest uwzględniany w naszych planach, jego odejście mocno skomplikowałoby naszą sytuację, bo pod jego umiejętności szukamy napastników - dodaje trener Gaszyński. - Według mnie dla własnego dobra powinien zostać w Łomży do końca sezonu. Tutaj ma przecież rodzinę, szkołę. Później nikt nie będzie mu robił trudności z odejściem do lepszego klubu. Na razie Rafał słucha argumentów, zobaczymy, jak się potoczy ta sprawa.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.