Paweł Kaczorowski nie chce odchodzić z "Kolejorza"

Piłkarz chce odzyskać swoje pieniądze

- Nie chcę odchodzić z Lecha. Chcę tylko odzyskać moje pieniądze - mówi Paweł Kaczorowski, który wszedł w spór z Lechem Poznań.

Czy Kaczorowski rozstanie się z klubem z powodu zaległości finansowych? - To nieprawda, że złożyłem wniosek o rozwiązanie mojego kontraktu z Lechem - mówi piłkarz. - Zwróciłem się tylko do klubu z wezwaniem do uregulowania długów. Teraz Lech ma miesiąc, by ustosunkować się do tego. Dopiero potem mógłbym wnioskować o rozwiązanie umowy. Ale nie chcę tego robić. Mam w Poznaniu kontrakt ważny jeszcze przez pół roku i chcę go wypełnić.

Kaczorowski nie kryje jednak rozgoryczenia. - Ostatnie pieniądze dostałem w czerwcu. Od tego czasu nie otrzymałem sum kontraktowych, a także nie uregulowano wcześniejszych zaległości, które wypłacono mi w 70 - 80 proc. Nie chcę zdradzić, ile jest mi winien Lech. Cała ta sytuacja jest śmieszna, bo słyszę i czytam, wypowiedzi działaczy Lecha, którzy mówią, że chcę odejść z klubu. Nie wiem, skąd się to bierze, bo od dawna ze sobą nie rozmawialiśmy. Prezesi są chyba obrażeni na drużynę. To fakt, że w dużej mierze to my jesteśmy odpowiedzialni za słabą jesień, ale w takich sytuacjach potrzebne są rozmowy. A działacze nie rozmawiają nie tylko ze mną, ale i z wieloma chłopakami. Liczę na to, że wkrótce się spotkamy i wyjaśnimy sobie wszystko. Choć zanosi się na to, że inicjatywa będzie musiała wyjść ode mnie.

Na zakończenie rundy czekają także działacze Lecha. Wtedy rozstrzygnie się, jak załatwiona zostanie sprawa Kaczorowskiego i pozostałych graczy. Nie jest jednak tajemnicą, że klub nie miałby nic przeciwko jego odejściu. - Zaległe pieniądze wypłacamy, choć czasem z opóźnieniem, każdemu graczowi Lecha. Także tym, którzy chcą od nas odejść - zaznacza wiceprezes Radosław Sołtys.

Copyright © Agora SA