Jerzy Masztaler podsumowuje rundę jesienną Świtu

Kilka wzmocnień pozwoli nam włączyć się do walki o awans. Jeżeli ich nie będzie, to wiosną pewnie zdobędziemy 3-4 pkt. więcej niż jesienią - ocenia sytuację w Świcie trener zespołu Jerzy Masztaler

Czy można być z czegoś zadowolonym, kiedy podsumuje się jesienną rundę w wykonaniu Świtu? Co martwi? W ocenie Masztalera jest kilka elementów pozytywnych i negatywnych.

Budowę zespołu zaczynaliśmy praktycznie dopiero w sierpniu. Poza kilkoma wyjątkami skład został oparty na zawodnikach z trzeciej, a nawet z czwartej ligi. Wszystko docierało się w pierwszych meczach. Trafiliśmy z obroną. Środek z Adamem Gmitrzukiem i Janem Ciosem oraz boczni Jakub Wawrzyniak i Jarosław Łowicki grali bardzo dobrze. Niestety, po kilku meczach straciliśmy bramkarza - odejście Borisa Peskovicia osłabiło zespół. Rafał Misztal miał kilka wpadek, ale w jego wieku tego nie da się uniknąć. Generalnie grał dobrze.

Odejście Peskovicia przyniosło też pewne korzyści klubowi. Świt na tym transferze coś zarobił, a także odpadł jeden z kominów płacowych. U mnie piłkarze zarabiają po 2 tys., a Boris miał jeszcze kontrakt pierwszoligowy.

O tym, że kilka rzeczy się udało, świadczy choćby fakt, że są kluby zainteresowane naszymi piłkarzami. Ludzie pytają o to, skąd wzięliśmy obrońców. Głośno zrobiło się o bramkarzu czy Adamie Czerkasie.

Gra w defensywie faktycznie nie jest problemem. Straciliśmy tylko 12 bramek. Najmniej w drugiej lidze. Nie było meczu, który byśmy przegrali w sposób bezdyskusyjny. Za każdym razem była to różnica jednej bramki. Zawsze do końca walczyliśmy o punkty. Czy ustawiając zespół taktycznie, wzorowałem się na Liborze Pali? Nie. Świt prowadzony przez Palę widziałem tylko raz. Jeżeli już mam wskazywać wzór, to jest to Real Madryt sprzed trzech lat.

Szkoda na pewno punktów straconych u siebie. Przynajmniej dwa mecze zremisowane powinniśmy wygrać [z GKS Bełchatów, Podbeskidziem Bielsko-Biała, a także ŁKS - przyp. bar]. Kilka porażek na wyjeździe było w dziwnych okolicznościach. Mam na myśli mecze we Włocławku, Chorzowie, Gliwicach czy przede wszystkim Polkowicach. Te kilka punktów więcej stawiałoby nas w dużo lepszej sytuacji. Chyba tylko raz wygraliśmy mecz, którego nie powinniśmy wygrać. W Jaworznie przynajmniej jedna bramka dla gospodarzy był prawidłowa [Świt wygrał 1:0 - przyp. bar].

Jest kilku zawodników, z którymi będziemy chcieli się rozstać. Nie możemy tworzyć przechowalni, a dla niektórych taką przechowalnią teraz jesteśmy. Jeżeli ktoś gra w większości meczów, a nie strzela bramek, ma tylko kilka celnych podań, to musi być zastąpiony. Niezdrowa sytuacja jest z Karolem Bilskim. Cały czas płaci mu Wojciech Szymański i nie wiem, czy to jest piłkarz nasz, czy Szymańskiego. Dzień przed meczem z Widzewem Bilski pojechał do Lukullusa po pieniądze, a potem w Łodzi nie wykorzystał dwóch doskonałych okazji. Nie wiedziałem, co o tym sądzić. Jest to chory układ i lepiej by było, gdyby Karol znalazł sobie inny klub. Zwalniać będziemy jednak dopiero po znalezieniu nowych piłkarzy, a na razie po obejrzeniu kilkunastu nie ma żadnego kandydata do gry.

Zgłosił się do nas ostatnio Branko Rasić. Bardzo bym chciał mieć go w zespole, problemem mogą być jednak finanse. To drogi zawodnik. Rozwiązał kontrakt z Kujawiakiem Włocławek, bo tamten klub mu nie płacił. Rasicia widziałem w meczu przeciwko nam i podobała mi się jego gra. Potrafi wziąć na siebie kilku rywali, dokładnie podać, strzelić. Przydałby się nam taki zawodnik. Czy będzie grał w Świcie? Zależy to od tego, czy znajdzie się sponsor, który da pieniądze na jego kontrakt.

Być może mógłby u nas grać także Piotr Bajera. To na pewno dobry piłkarz, ale potrzebowałby stałej opieki kogoś z zarządu w prawach pozasportowych [podobno jest nałogowym hazardzistą - przyp. bar]. Bez takiej opieki sprowadzanie go tutaj nie ma sensu.

Szukamy ludzi z Mazowsza i jesteśmy coraz bliżej zbudowania zespołu opartego na takich piłkarzach. Tak było w Świcie, kiedy pierwszy raz awansował do drugiej ligi. Później różnie z tym bywało, szczególnie w czasach, kiedy co roku była budowana nowa drużyna.

Od stycznia mają być w klubie sponsorzy. Jeżeli będą i będzie nas stać na sprowadzenie kilku doświadczonych zawodników, to możemy jeszcze coś znaczyć w walce o awans. Kto raz był w pierwszej lidze, zawsze będzie chciał do niej wrócić. Bez tych wzmocnień powinniśmy zdobyć kilka punktów więcej niż jesienią. Zespół gra coraz lepiej, zawodnicy się rozwijają i wiosną to przyniesie efekt.

Przy okazji chciałbym przeprosić przedstawicieli firmy Ambra za wypowiedź po meczu z Legią. Wydawało mi się, że będzie to sponsor na jeden mecz. Wszystko przez to, że szukaliśmy kogoś do zastąpienia zasłoniętego napisu "Lukullus". Chlapnąłem bez zastanowienia coś głupiego [na temat pomarańczowych koszulek, których Masztaler nie widział do rozpoczęcia meczu - przyp. bar], a tymczasem zanosi się, że będzie to prawdziwy sponsor na dłuższy czas.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.