AZS Gaz Ziemny Koszalin - Astoria Bydgoszcz 93:95

ERA BASKET LIGA. Dopiero druga dogrywka wyłoniła zwycięzcę. Koszalinianie drugi mecz z rzędu przed własną publicznością przegrywają dwoma punktami. Zespół jest coraz niżej w tabeli, ale trener Jarosław Zyskowski nie zamierza podawać się do dymisji.

Astoria miała znakomity początek. W pierwszej kwarcie królem parkietu był Greg Harrington (w poprzednim sezonie grał w Spójni Stargard), który zdobył aż 13 punktów. Później już nie był tak skuteczny.

- W drugiej połowie zabrakło mu sił - mówi szkoleniowiec Astorii Wojciech Krajewski.

Świetnie za to grał w Astorii Aleksander Kudriawcew, który znacznie lepiej czuje się jako rzucający obrońca niż rozgrywający i po raz kolejny był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu. Olek poprzedni sezon rozpoczął w AZS-ie, ale później rozstał się z koszalińskim klubem z powodów finansowych.

Nieudany początek nie zniechęcił gospodarzy. AZS mozolnie odrabiał straty dzięki świetnej grze najniższych w lidze obrońców: Jovana Zdravkovicia i Antawna Dobiego (zaczął mecz na ławce rezerwowych). Obaj równocześnie pojawili się na boisku dopiero w 12. minucie. Świetnie spisywał się też rezerwowy Paweł Kowalczuk, dzięki któremu w 18. minucie był remis 33:33.

W końcówce tej odsłony i na początku drugiej połowy trener Jarosław Zyskowski dał odpocząć Zdravkoviciowi i Dobiemu, przez co Astoria znów odskoczyła na kilka punktów (44:54). Szkoleniowiec już w 22. minucie powrócił do najlepszych graczy i koszalinianie szybko zniwelowali straty (58:58). Przez całą ostatnią kwartę trwała równa walka, w której minimalnie przeważała raz jedna, raz druga drużyna. Jeszcze tuż przed końcem regulaminowego czasu gry z dziesięciu metrów rzucał Dobie, ale piłka odbiła się od obręczy.

Pierwsza części dogrywki zaczęła się od udanej dobitki Kowalczuka, ale później zespoły rzucały na zmianę. Podobnie było na starcie drugiej dogrywki. Trójkę trafił Tomasz Celej, ale po chwili Kudriawcew rewanżuje się podobnym rzutem. Decydujące dla losów spotkania okazały się dwie trójki z rzędu Pawła Wiekiery i jedna Grzegorza Arabasa, a 16 sekund przed końcem nie zadrżała ręka Harringtona, który wykorzystał dwa wolne. Na sekundy przed końcem za trzy rzucał jeszcze Kowalczuk, ale nie trafił i AZS przegrał piąty mecz w sezonie.

Drży za to posada trenera AZS Jarosława Zyskowskiego. Kibice żegnali go białymi chusteczkami i okrzykami "Zmiana trenera!".

Kwarty: 19:28, 23:18, 20:16, 12:12, dogr. 9:9, 10:12.

AZS: Zdravkovie 17 (1), Briegmann 17 (3), Celej 14 (2), Miszczuk 5, Balcerzak 0 - Kowalczuk 20 (2), Dobie 18 (1), Sroka 2, Dąbrowski 0, Szybilski 0.

Astoria: Kudriawcew 20 (2), Harrington 19 (1), Arabas 14 (2), Wilangowski 10, Nicholas 8 - Wiekiera 14 (2), Bosnie 4, Korszuk 4, Dryja 2, Szczotka 0.

Jarosław Zyskowski, trener AZS-u

Nie zamierzam podawać się do dymisji. Przyszedłem do Koszalina prawie rok temu, kiedy drużyna była w znacznie gorszej sytuacji. Udało się ją odbudować i uratować przed spadkiem. Teraz nie mam zamiaru tego zaprzepaścić.

Ostatnie rzuty w dogrywkach należały były oddawane z czystych pozycji, ale zawodnicy niestety pudłowali. Nie mam w zespole nikogo tak doświadczonego jak Paweł Wiekiera, który dwa lata temu był najlepiej rzucającym graczem naszej ligi za trzy.

Not. bor

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.