Przypomnijmy, że Rada Miejsca postanowiła pomóc kilku klubom, m.in. ŁKS. Sekcja koszykówki kobiet miała dostać w sumie 325 tys. zł. Na razie nie otrzymała nawet złotówki. Władze Łodzi tłumaczą się, że przed przekazaniem dotacji, musiałyby zapłacić komornikowi reprezentującemu Marzenę Grabowską, było zawodniczkę ŁKS. - To są pieniądze na promocję, a nie na spłatę długów - tłumaczą urzędnicy.
Sylwester Pawłowski: Nie wiem. Ponad miesiąc temu podjęliśmy uchwałę o pomocy dla sekcji koszykówki, dlatego ostatnie informacje o kłopotach koszykarek są dla mnie zaskoczeniem. Tym bardziej, że nikt mi oficjalnie nie informował mnie o żadnych trudnościach z realizacją uchwały. Według mnie to jest dotacja celowa, czyli wyłącznie na promocję miasta. Rada miejsca zrobiła wszystko, co do niej należało. Dlatego nie ma żadnego wpływu na dalszy los tych pieniędzy. Prezydent poinformował nas, że będzie przygotowań specjalna umowa, więc sądziłem, że wszystko jest w porządku i pomoc trafi do ŁKS.
- Myślę, że zawsze istnieje jakieś wyjście. Moim zdaniem pieniądze mogą zostać na koncie miasta, skąd mogą być przekazywane na realizację konkretnych zobowiązań. Gdybym miał coś do powiedzenia, to nie szukałbym argumentów pozwalających wstrzymać przekazanie pieniędzy, ale sposobu oddania ich klubowi. Przecież uchwała nie powstała dlatego, że miasto miało za dużo pieniędzy, ale żeby mogło promować się poprzez sport.