Rozmowa z siatkarką ZEC SV Gwardii Wrocław Natalią Bamber

Cele mamy jasne: co sobotę wygrywać mecz w lidze, a co środę - w pucharze Top Teams - mówi Natalia Bamber, siatkarka Gwardii Wrocław. Dziś środa, więc czas na zwycięstwo w europejskich rozgrywkach. Przeciwnik - ATSC Klagenfurt - jak najbardziej do pokonania

Mecz z zespołem z Klagenfurtu, w którym występują dwie polskie siatkarki - Bernadeta Leper i Patrycja Krenc, to drugie spotkanie Gwardii w 1/16 rozgrywek Top Teams Cup. Oba zespoły przegrały swoje pierwsze mecze - Gwardia uległa na wyjeździe 1:3 faworytowi grupy - Bayerowi Leverkusen, a Klagenfurt przegrał na swoim boisku ze Sladkim Grehem Lublana 0:3. Zespół z Leverkusen jest poza zasięgiem pozostałych drużyn, ale do ćwierćfinału Top Teams Cup można awansować też z drugiego miejsca w grupie. Żeby je zająć, podopieczne Rafała Błaszczyka powinny więc wygrać dziś, a także ograć zespół z Lublany. Czy grającą wciąż bez Katarzyny Mroczkowskiej Gwardię stać na to? Wiele zależy od dyspozycji dwóch innych liderek - Anny Barańskiej i Natalii Bamber.

Anna Monkos: Po przegranej z Bayerem trener Rafał Błaszczyk tłumaczył, że trudna sytuacja kadrowa spowodowała, że jesteście przemęczone i to musiało się odbić na wynikach.

Natalia Bamber: To prawda. Jesteśmy bardzo zmęczone i to zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Już od jakiegoś czasu gramy mecze co dwa dni. Nie ma czasu na odpoczynek. Nie ma ani jednego dnia przerwy. Po meczu od razu bierzemy się do treningów i koncentrujemy przed kolejnym. Terminarz jest więc napięty, a do tego ten sezon jest specyficzny - gramy w pucharze Top Teams, a jedyną doświadczoną zawodniczką w drużynie jest Gosia Kupisz. "Gruba" [Katarzyna Mroczkowska - dop. red.] ma kontuzję i nie może grać - w rezultacie każda z nas czuje się bardziej odpowiedzialna za wyniki.

Trener twierdzi, że strata Kasi Mroczkowskiej wymaga od Was gry na 120 procent możliwości. Tymczasem w każdym spotkaniu występuje ta sama szóstka zawodniczek. Nie zabraknie wam sił? Grając w szóstkę przez cały sezon, da się w ogóle uniknąć kryzysów? - W sporcie tak już jest - czasem wygrywa się mecz za meczem, a potem nagle przychodzą porażki. Teraz jesteśmy na fali, wszystko nam się udaje, ale wiadomo, że w pewnym momencie zwycięska passa się skończy. Mam jednak nadzieję, że kryzys nas nie dopadnie, a nawet jeśli przyjdą jakieś chwilowe załamania, to sobie z nimi poradzimy. Jestem optymistką, bo wkładamy dużo serca w naszą grę i naprawdę ostro trenujemy.

Dotychczas jest dobrze. Po miesiącu gry wyniki są imponujące - awansowałyście do 1/16 Top Teams Cup, a w lidze wygrywacie mecz za meczem. Czujecie, że to jest Wasz czas, że jesteście w stanie wygrać z każdym?

- Rzeczywiście, jesteśmy na fali. Realizujemy to, co sobie założyłyśmy. Myślę, że w dużej mierze jest to zasługą Gosi Kupisz. Ona jest głową tej drużyny. To fantastyczna siatkarka. Potrafi rewelacyjnie omijać bloki i tak dogrywać piłki, że po prostu aż się chce atakować! Nawet kiedy już opadamy z sił, jesteśmy zmęczone - Gosia potrafi nas mobilizować do walki. I bardzo pozytywnie to się odbija na wynikach. Zbieramy same pozytywne opinie, ale sodówka nam nie odbija.

Jak zmienił się zespół po przyjściu nowego trenera i Małgorzaty Kupisz?

- Obie zmiany pozytywnie wpłynęły na drużynę. Nie chciałabym oceniać czy porównywać trenerów Grabowskiego i Błaszczyka. To dwie zupełnie różne osoby. Trener Błaszczyk jest na pewno o wiele spokojniejszy od Grabowskiego. Dotąd krzyknął na nas tylko raz. I to wtedy, kiedy już naprawdę bardzo go zdenerwowałyśmy. Gosia jest bardzo sumienna, niesamowicie zaangażowana w treningi i grę. Ma też olbrzymie doświadczenie, a ono jest nam bardzo potrzebne.

Gwardia po raz pierwszy w historii gra w europejskich pucharach. Jakie wrażenie zrobili na Was dotychczasowi rywale. Czy Gwardia odbiega od europejskiej elity?

- Nasi pierwsi rywale w Top Teams nie prezentowali wysokiego poziomu. Część klubów, które zgłosiły się do turnieju w Szwecji, to były drużyny amatorskie. Zawodniczki spotykają się dwa razy w tygodniu na treningu. Grają dla przyjemności, a nie dla wyników. Teraz jest już inaczej. Zawodniczki Bayeru Leverkusen stawiały tak szczelny blok, że nawet nie widziałyśmy boiska! Zupełnie nie potrafiłyśmy znaleźć na to sposobu. A czy wiele nam brakuje do europejskiej elity? Na pewno musimy jeszcze sporo popracować nad swoją grą...

Celem Gwardii miało być miejsce w pierwszej czwórce w serii A oraz awans do 1/16 pucharu Top Teams. Po ostatnich sukcesach nie podniosłyście sobie poprzeczki?

- Cele mamy jasne. Co sobotę trzeba wygrywać w lidze, a co środę - w pucharze Top Teams. Innych celów na razie sobie nie wyznaczamy. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość.

A jak oceniacie swoje szanse na awans do 1/8 pucharu Top Teams? Żeby to osiągnąć, trzeba wygrać z Klagenfurtem i Lublaną.

- Z Bayerem przegrałyśmy, ale teraz już wiemy, jak z nim grać. W rewanżu u nas już nie pójdzie im tak łatwo. Żeby zająć drugie miejsce w grupie i awansować do ćwierćfinału, rzeczywiście trzeba pokonać Klagenfurt i zespół z Lublany. Pierwszy mecz tych drużyn zakończył się niespodzianką - Lublana pokonała Klagenfurt w Austrii 3:0. To może oznaczać, że Lublana to naprawdę mocna drużyna i o wygraną z nimi wcale nie będzie tak łatwo. Albo że Klagenfurt jest bardzo niegroźnym przeciwnikiem. Jak jest naprawdę, przekonamy się w środę. Tak czy inaczej zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby awansować do ćwierćfinału.

Początek dzisiejszego meczu w hali Orbita o godz. 18

Copyright © Agora SA