Mecz z zespołem z Klagenfurtu, w którym występują dwie polskie siatkarki - Bernadeta Leper i Patrycja Krenc, to drugie spotkanie Gwardii w 1/16 rozgrywek Top Teams Cup. Oba zespoły przegrały swoje pierwsze mecze - Gwardia uległa na wyjeździe 1:3 faworytowi grupy - Bayerowi Leverkusen, a Klagenfurt przegrał na swoim boisku ze Sladkim Grehem Lublana 0:3. Zespół z Leverkusen jest poza zasięgiem pozostałych drużyn, ale do ćwierćfinału Top Teams Cup można awansować też z drugiego miejsca w grupie. Żeby je zająć, podopieczne Rafała Błaszczyka powinny więc wygrać dziś, a także ograć zespół z Lublany. Czy grającą wciąż bez Katarzyny Mroczkowskiej Gwardię stać na to? Wiele zależy od dyspozycji dwóch innych liderek - Anny Barańskiej i Natalii Bamber.
Natalia Bamber: To prawda. Jesteśmy bardzo zmęczone i to zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Już od jakiegoś czasu gramy mecze co dwa dni. Nie ma czasu na odpoczynek. Nie ma ani jednego dnia przerwy. Po meczu od razu bierzemy się do treningów i koncentrujemy przed kolejnym. Terminarz jest więc napięty, a do tego ten sezon jest specyficzny - gramy w pucharze Top Teams, a jedyną doświadczoną zawodniczką w drużynie jest Gosia Kupisz. "Gruba" [Katarzyna Mroczkowska - dop. red.] ma kontuzję i nie może grać - w rezultacie każda z nas czuje się bardziej odpowiedzialna za wyniki.
Trener twierdzi, że strata Kasi Mroczkowskiej wymaga od Was gry na 120 procent możliwości. Tymczasem w każdym spotkaniu występuje ta sama szóstka zawodniczek. Nie zabraknie wam sił? Grając w szóstkę przez cały sezon, da się w ogóle uniknąć kryzysów? - W sporcie tak już jest - czasem wygrywa się mecz za meczem, a potem nagle przychodzą porażki. Teraz jesteśmy na fali, wszystko nam się udaje, ale wiadomo, że w pewnym momencie zwycięska passa się skończy. Mam jednak nadzieję, że kryzys nas nie dopadnie, a nawet jeśli przyjdą jakieś chwilowe załamania, to sobie z nimi poradzimy. Jestem optymistką, bo wkładamy dużo serca w naszą grę i naprawdę ostro trenujemy.
- Rzeczywiście, jesteśmy na fali. Realizujemy to, co sobie założyłyśmy. Myślę, że w dużej mierze jest to zasługą Gosi Kupisz. Ona jest głową tej drużyny. To fantastyczna siatkarka. Potrafi rewelacyjnie omijać bloki i tak dogrywać piłki, że po prostu aż się chce atakować! Nawet kiedy już opadamy z sił, jesteśmy zmęczone - Gosia potrafi nas mobilizować do walki. I bardzo pozytywnie to się odbija na wynikach. Zbieramy same pozytywne opinie, ale sodówka nam nie odbija.
- Obie zmiany pozytywnie wpłynęły na drużynę. Nie chciałabym oceniać czy porównywać trenerów Grabowskiego i Błaszczyka. To dwie zupełnie różne osoby. Trener Błaszczyk jest na pewno o wiele spokojniejszy od Grabowskiego. Dotąd krzyknął na nas tylko raz. I to wtedy, kiedy już naprawdę bardzo go zdenerwowałyśmy. Gosia jest bardzo sumienna, niesamowicie zaangażowana w treningi i grę. Ma też olbrzymie doświadczenie, a ono jest nam bardzo potrzebne.
- Nasi pierwsi rywale w Top Teams nie prezentowali wysokiego poziomu. Część klubów, które zgłosiły się do turnieju w Szwecji, to były drużyny amatorskie. Zawodniczki spotykają się dwa razy w tygodniu na treningu. Grają dla przyjemności, a nie dla wyników. Teraz jest już inaczej. Zawodniczki Bayeru Leverkusen stawiały tak szczelny blok, że nawet nie widziałyśmy boiska! Zupełnie nie potrafiłyśmy znaleźć na to sposobu. A czy wiele nam brakuje do europejskiej elity? Na pewno musimy jeszcze sporo popracować nad swoją grą...
- Cele mamy jasne. Co sobotę trzeba wygrywać w lidze, a co środę - w pucharze Top Teams. Innych celów na razie sobie nie wyznaczamy. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość.
- Z Bayerem przegrałyśmy, ale teraz już wiemy, jak z nim grać. W rewanżu u nas już nie pójdzie im tak łatwo. Żeby zająć drugie miejsce w grupie i awansować do ćwierćfinału, rzeczywiście trzeba pokonać Klagenfurt i zespół z Lublany. Pierwszy mecz tych drużyn zakończył się niespodzianką - Lublana pokonała Klagenfurt w Austrii 3:0. To może oznaczać, że Lublana to naprawdę mocna drużyna i o wygraną z nimi wcale nie będzie tak łatwo. Albo że Klagenfurt jest bardzo niegroźnym przeciwnikiem. Jak jest naprawdę, przekonamy się w środę. Tak czy inaczej zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby awansować do ćwierćfinału.
Początek dzisiejszego meczu w hali Orbita o godz. 18