Walter Jeklin: Do zobaczenia w półfinałach!

Na początku świetnie zagrał Michał Ignerski, ale potem w grę włączyli się wszyscy pozostali zawodnicy. Wszyscy przyczynili się do tego zwycięstwa. Naprawdę Śląsk gra teraz o wiele lepiej, niż w pierwszych meczach sezonu - mówi koszykarz Polonii po przegranym meczu we Wrocławiu.

Anna Monkos: Polonia wycofała się z gry w europejskich pucharach, żeby zachować siły na grę w lidze. Jak na ironię, Śląsk wygrał z wami cztery dni po debiucie w ULEB Cup.

Walter Jeklin: - Rzeczywiście brakowało nam dziś sił. Mieliśmy ostatnio trzy bardzo ciężkie mecze w lidze. Ostatnio przegraliśmy pojedynek z Włocławkiem a wiadomo jak bardzo takie porażki się odbijają na drużynie. Brakuje nam teraz płynności gry, nie jesteśmy na fali i stąd nasza dzisiejsza przegrana. Myślę jednak, że mecz był bardzo ciekawy. Śląsk to nie jest już ta sama drużyna co na początku sezonu. Grają teraz zdecydowanie lepiej. Udowodnili to w meczu z Lietuvosem w Wilnie. Tamten mecz to było dla nas ostrzeżenie, że we Wrocławiu o wygraną nie będzie łatwo.

Czego wam dzisiaj zabrakło do zwycięstwa? Śląsk czymś was zaskoczył?

- O zaskoczeniu nie mogło być mowy. Bardzo solidnie się przygotowywaliśmy do tego meczu. Oglądaliśmy kasetę z Wilna. Wiedzieliśmy, jaki styl gry Śląsk prezentuje i jak trzeba przeciwko nim zagrać. I powiem szczerze - uważam, że nasza przegrana to w większości moją wina. Przecież wyszliśmy na mecz tacy skoncentrowani! I podczas meczu wykonywaliśmy dokładnie to, co sobie założyliśmy. Koledzy dogrywali mi piłki na świetne pozycje, tylko ja nie trafiałem. Jestem na siebie bardzo zły. Gdybym trafiał dziś z lepszym procentem - na pewno wygralibyśmy to spotkanie... Dzisiejsze porażka bardzo boli. Szczególnie mnie, bo czuję się za nią odpowiedzialny.

Wasi poprzedni rywale to czołowe polskie drużyny (dwa ostatnie mecze ligowe Polonia rozegrała przeciwko Anvilowi i Prokomowi - dop.red). Jak na ich tle prezentuje się Śląsk?

- Trudno jest teraz porównywać zespoły z tego względu, że Śląsk znajduje się wciąż w okresie przygotowawczym. To, co dziś o nich powiem, już jutro może się zdezaktualizować. Na pewno z naszych dotychczasowych rywali najciężej grało się przeciw Prokomowi. Jeśli utrzymają formę, jaką teraz prezentują, to na pewno będą faworytem rozgrywek. W Anvilu najważniejszą postacią jest trener Andrzej Urlep. Zespół, który prowadzi ten trener zawsze będzie groźny. Myślę, że Polonia, Śląsk i, być może jeszcze Turów - będę walczyć o miejsce w czwórce.

Jak by Pan porównał Śląsk, z którym spotkaliście się w ostatnich półfinałach play off z tym obecnym? Co jest teraz największym atutem Śląska?

- Porównać te dwa zespoły jest bardzo ciężko, ponieważ Śląsk dopiero się kształtuje. Widać, że zawodnicy wciąż się zgrywają, uczą się ze sobą grać. Dopiero pracują na formę, z którą przystąpią do rywalizacji w play off. Natomiast ich największym atutem jest to, że grają bardzo zespołowo. Nawet w dzisiejszym meczu to się bardzo rzucało w oczy. Na początku świetnie zagrał Michał Ignerski, ale potem w grę włączyli się wszyscy pozostali zawodnicy. Wszyscy przyczynili się do tego zwycięstwa. Naprawdę Śląsk gra teraz o wiele lepiej, niż w pierwszych meczach sezonu.

Uważa Pan, że Śląsk i Polonia są w stanie powtórzyć wynik sprzed roku i spotkać się w półfinałach play off?

- Zdecydowanie tak. I jeśli taka okazja się nadarzy, to spróbujemy się Śląskowi zrewanżować za przegraną w ostatnich półfinałach. (śmiech)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.