HOKEJ. Polska wygrała I fazę eliminacji do igrzysk olimpijskich w Turynie

Na drodze do igrzysk w Turynie biało-czerwoni przeszli wstępną przeszkodę jak burza. Rozgromili najpierw Litwę, później Chorwację, a w końcu groźnie wyglądającą (z naturalizowanymi Kanadyjczykami) Holandię. W lutym na decydującym turnieju w Rydze poprzeczka będzie jednak ustawiona znacznie wyżej.

- To będzie trudny mecz. Holendrzy mają kilku chłopaków z Kanady w składzie. Trzeba będzie zagrać ciałem, niech więc sędzia odłoży gwizdek na bok. Niech o zwycięstwie rozstrzygną hokeiści - apelował przed decydującym starciem kapitan Polaków Krzysztof Oliwa.

Spotkanie z "Pomarańczowymi" zaczęło się dla nas nie najlepiej. Po karze nałożonej na Krzysztofa Śmiełowskiego kilka razy zakotłowało się pod naszą bramką, a dlaczego nie padła bramka po strzale Marka Bultje, wie tylko Tomasz Jaworski.

Wszystko odmieniło się, gdy w odstępie 29 s do boksu kar powędrowało dwóch Holendrów. Ważną rolę odegrał wówczas Oliwa, który dostał krążek od Mariusza Czerkawskiego i natychmiast wrzucił go pod bramkę do czyhającego tam Michała Garbocza. Środkowy francuskiego klubu Hormadi Anglet z łatwością zdobył gola.

Do końca drugiej kary Holendra brakowało 4 s, gdy Leszek Laszkiewicz przytomną dobitką po ni to strzale ni podaniu Łukasza Sokoła zdobył drugą bramkę. Od tego momentu graliśmy o niebo lepiej niż rywale i z łatwością przedostawaliśmy się pod bramkę Philipa Groenevelda.

Najrówniejszą naszą formacją w całym turnieju była zdecydowanie "piątka" Adriana Parzyszka. Wczoraj każdy z napastników drugiego ataku wpisał się na listę strzelców. Trzeci gol to zasługa podania "Laszki" i natychmiastowego strzału "z klepy" Waldemara Klisiaka. Pięć minut później kolejny okres gry w przewadze wykorzystał środkowy - Parzyszek - i kwestia zwycięstwa w turnieju była rozstrzygnięta.

- Praktycznie na każdych mistrzostwach gramy razem z Waldkiem i Leszkiem, rozumiemy się więc doskonale - mówił Adrian Parzyszek. - Fantastycznie, że straciliśmy tylko jedną bramkę, a nastrzelaliśmy ich 18. Widać, że trener miał do dyspozycji najlepszych napastników.

Zdaniem trenerów

Theo Van Gerwen, Holandia: Chcieliśmy wypaść dobrze w obronie, żeby zniwelować przewagę Polaków w wyszkoleniu indywidualnym. Punktem zwrotnym w meczu była przewaga 5:3, kiedy straciliśmy pierwszego gola i zaraz po nim drugiego. Mieliśmy nadzieję, że pozbieramy się w szatni, i choć walczyliśmy do końca, to nic nie wskóraliśmy.

Andriej Sidorenko, Polska: - Wiedzieliśmy, że Holendrzy będą prowokować i dlatego nasza taktyka na ten mecz miała się oprzeć na cierpliwym wyczekiwaniu na ich błędy. Chłopcy bardzo dobrze się z tego wywiązali. Przed turniejem wszyscy mi mówili, że będzie lekko, tymczasem Holandia pokazała dobry hokej. Byłem zaskoczony, spodziewałem się, że będziemy wyraźniej przeważać. Dobrze, że mieliśmy najsilniejszy skład i wszyscy pracowali dla dobra drużyny, a atmosfera w zespole była bardzo dobra. Ważne, że praca włożona na treningach w skuteczne rozgrywanie przewag nie poszła na marne. Przed turniejem w Rydze trzeba wzmocnić linię obrony.

Po meczu powiedzieli

Krzysztof Oliwa, kapitan Polski: Podziękowałem po meczu chłopakom i trenerom. Stworzyliśmy najlepszą reprezentację, jaką miała Polska w ostatnich latach. Holendrzy byli zdecydowanie silniejszym rywalem od dwóch poprzednich - Litwy i Chorwacji. Na początku grali w przewadze i pewnie strzeliliby gola, gdyby nie to, że świetnie bronił "Jawa". Wiem, że w lutym w Rydze będzie o wiele trudniej, ale nie stoimy na straconej pozycji. Łotysze, Białorusini czy Słoweńcy to tacy sami hokeiści jak my, tylko w innych koszulkach. Trzeba będzie koncentrować się na każdy mecz i walczyć z wiarą w zwycięstwo. Tylko wtedy możemy awansować na olimpiadę. Teraz zostanę na parę dni w Zakopanem i będę trenował z Podhalem, ale nie zamierzam występować w polskiej lidze. Rozmawiałem z menedżerem Mariusza Czerkawskiego. Szuka dla mnie jakiegoś klubu. Wchodzą w rachubę Włochy, Szwajcaria i Rosja.

Mariusz Czerkawski, najlepszy polski hokeista: Trener Sidorenko wprowadza nam nowy styl gry i ta drużyna zaczyna przejawiać charakter, czego do tej pory brakowało. Chodzi o grę szybkim krążkiem, agresywniejszą, lepiej przemyślaną. Zaobserwowałem pozytywne nastawienie drużyny, mieliśmy świetną atmosferę. Trzeba jednak pamiętać, że dopiero lutowy turniej w Rydze będzie prawdziwym wyznacznikiem naszych możliwości. W konfrontacji z Łotwą i Białorusią zobaczymy, czy polski hokej zrobił postęp, czy stoi w miejscu, czy nawet się cofnął. Liczę na mobilizację działaczy PZHL-u. Chodzi o stworzenie takich warunków, żeby wszyscy zawodnicy z ochotą przyjeżdżali na zgrupowanie kadry, a nie tylko po to, żeby odbębnić kolejny turniej.

Tercje: 2:0, 2:0, 1:0

Strzelcy bramek

1:0 Garbocz (17. Oliwa, Czerkawski w podwójnej przewadze), 2:0 Laszkiewicz (18. Sokół w przewadze), 3:0 Klisiak (34. Laszkiewicz), 4:0 Parzyszek (39. Śmiełowski w przewadze), 5:0 Garbocz (49. Czerkawski, Oliwa).

SKŁAD

Polska: Jaworski - Zamojski, Piekarski, Czerkawski, Garbocz, Płachta - Śmiełowski, Gabryś, Klisiak, Parzyszek, Laszkiewicz - Sokół, Różański, Dołęga, Słaboń, Proszkiewicz - Bagiński, Justka, Oliwa.

Sędziował: Ulf Radbjer ze Szwecji. Kary: 10 oraz 12 min. Widzów 3,5 tys.

W drugim meczu: Chorwacja - Litwa

TABELA

Polska - Chorwacja 7:0

W sobotnim meczu wystarczyły dwie tercje, by balansująca między drugą a trzecią ligą światową Chorwacja leżała na łopatkach. Choć właściwie chłopcy czeskiego trenera Zdenka Vojty przegrali już przed meczem. Później wystarczyło kilka groźnych spojrzeń Krzysztofa Oliwy, parę rajdów Mariusza Czerkawskiego, Jacka Płachty czy Leszka Laszkiewicza, a gole zaczęły się sypać jak z rogu obfitości.

Nieoczekiwanie pierwszy eksportowy atak w strzelaniu goli wyprzedziła formacja zwana "oświęcimską". W Dworach/Unii gra do dzisiaj jednak tylko Waldemar Klisiak. Środkowy Adrian Parzyszek i lewoskrzydłowy Leszek Laszkiewicz wyemigrowali przed sezonem za chlebem. "Parzol" do pobliskich Tychów, a "Laszka" aż do Mediolanu. Choć od pół roku nie grają ze sobą, rozumieją się w ciemno. Gdy Laszkiewicz strzeli na bramkę z bliska, ale bramkarz Chorwatów jakimś cudem obroni, z dobitką pospieszył Parzyszek i już było 1:0. Innym razem spod bandy podaje Adrian, a piorunującym strzałem z najazdu trzecią bramkę zdobywa Laszkiewicz. Drugi gol padł po perfekcyjnym rozegraniu "zamka" między Jackiem Zamojskim, Mariuszem Czerkawskim i Grzegorzem Piekarskim, w efekcie czego Michał Garbocz posyłał "gumę" do pustej bramki.

Bohaterem meczu trenerzy wybrali Krzysztofa Oliwę. "Chris" zaczął turniej w pierwszej "piątce" u boku Czerkawskiego. Po meczu z Litwinami trenerzy Andriej Sidorenko i Andrzej Słowakiewicz zdegradowali go do czwartej formacji ("Chcemy mieć cztery równe piątki" - tłumaczył Słowakiewicz), ale Oliwa nie uznał tego za ujmę. - W NHL bez przerwy grałem w czwartej "piątce". Będąc w niej, możesz również strzelać gole - mówił, trzymając w dłoni góralską ciupagą za tytuł bohatera meczu.

Oliwa zdobył ostatniego gola z rzutu karnego. Balansem ciała kiwnął bramkarza i strzałem po lodzie posłał krążek do siatki. - Mam ten jeden zwód i dzięki niemu strzeliłem już niejedną bramkę - śmiał się Oliwa, który po raz pierwszy w karierze został uznany za najlepszego zawodnika meczu.

W III tercji nasi wrzucili na luz. - Wiedzieliśmy, że już po dwóch meczach mamy korzystniejszy bilans bramek niż Holendrzy, nie było więc sensu tracić sił przez forsowanie tempa - przyznał Czerkawski. Napastnik Djurgarden Sztokholm martwił się, czy uda się zregenerować siły. - Zanim emocje pomeczowe opadną, minie trochę czasu. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żebym usnął przed pierwszą, drugą w nocy, a mecz o awans z Holandią już o godzinie 15 - mówił.

Bramkarz ComArchu/Cracovii Rafał Radziszewski w swoim drugim występie z orłem na piersi zachował czyste konto. W debiucie, podczas kwietniowych MŚ w Gdańsku, Słoweńcy strzelili mu cztery gole. Nowotarscy kibice witali "Radzika" bardzo gorąco.

Tercje: 3:0, 3:0, 1:0

STRZELCY BRAMEK

1:0 Parzyszek (2. dobitka po strzale Laszkiewicza), 2:0 Garbocz (5. Piekarski, Czerkawski w przewadze), 3:0 Laszkiewicz (15. Parzyszek, Klisiak), 4:0 Czerkawski (21. dobitka po strzale Garbocza), 5:0 Dołęga (29. z podania Słabonia), 6:0 Parzyszek (39. z podania Laszkiewicza), 7:0 Oliwa (46. z karnego).

SKŁAD

Polska: Radziszewski - Zamojski, Piekarski, Czerkawski, Garbocz, Płachta - Śmiełowski, Gabryś, Klisiak, Parzyszek, Laszkiewicz - Sokół, Różański, Dołęga, Słaboń, Proszkiewicz - Piotrowski, Bagiński, Justka, Oiliwa oraz Jaros.

Sędziował: Władimir Naliwaiko z Białorusi. Kary: 8 oraz 12 min. Widzów 3 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.