Podbeskidzie Bielsko Biała - MKS Mława 2:0 (0:0)

Dzięki wygranej z MKS-em piłkarze Podbeskidzia w rundzie jesiennej wywalczyli 26 punktów i nie stracili kontaktu z czołówką. - Jest to o punkt więcej niż planowaliśmy, oby tak dalej - cieszył się Stanisław Piecuch, prezes Podbeskidzia. W Mławie panują smutne nastroje. Może je poprawić ewentualna wygrana w zaległym meczu z Kolporterem.

Do wczorajszego meczu gospodarze przystąpili osłabieni. Za kartki pauzowali Adam Kompała i Łukasz Błasiak, a z powodu kontuzji nie mógł zagrać Wojciech Rączka. Pomimo to podopieczni Jana Żurka od początku uzyskali przewagę - jak na faworyta przystało. Gospodarze nie mogli jednak sobie poradzić ze zmasowaną obroną mławian. - Zmuszeni byliśmy grać w ataku pozycyjnym i dlatego od początku grało nam się trudno - mówił później trener Żurek.

Po ponad kwadransie gry jego piłkarze mogli objąć prowadzenie. Jednak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Sibika i strzale Błażeja Radlera, piłkę z linii bramkowej wybił Jarosław Szmyt. Kilka minut później także goście mieli szansę na zdobycie gola, ale ładną interwencją po strzale Łukasza Połoszczaka, popisał się Marek Matuszek. Były bramkarz Rakowa Częstochowa i Ruchu Chorzów w przeddzień meczu świętował 34 urodziny, ale i tak bronił bezbłędnie.

Po przerwie bielszczanie uzyskali jeszcze większą przewagę. Wydawało się, że szybko obejmą prowadzenie. Jednak bardzo dobrze w bramce gości grał Robert Romanowski, który bronił w sytuacjach sam na sam strzały Daniela Dubickiego, Artura Rozmusa i Jarosława Bujoka. I kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby Maciej Rogalski zdołał wpakować piłkę do pustej bramki. Niestety sztuka ta mu się nie udała. - Coś jest nie tak z naszą skutecznością - żalił się po meczu pomocnik MKS-u Krzysztof Butryn. - Jesteśmy chwaleni, dobrze gramy. Jednak, gdy przychodzi 70 min ,tracimy bramki i przegrywamy, no i sami nie możemy ich zdobyć.

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, skutecznym strzałem z 10 m, po dośrodkowaniu Daniela Dubickiego, popisał się w końcu 33-letni Bogdan Prusek. Kilka minut później goście mieli szanse wyrównać, ale piłka po strzale Łukasza Połoszczaka trafiła w poprzeczkę. - Szkoda niewykorzystanych okazji - żałował po spotkaniu szkoleniowiec mławian Marian Kurowski. - Nie wiem, jak potoczyłby się mecz, gdybyśmy je wykorzystali.

MKS ma już chyba dosyć jednobramkowych porażek. Może dlatego w końcówce w szeregach gości zabrakło odrobiny koncentracji? Inaczej nie można wytłumaczyć jak to się stało, że po dośrodkowaniu z rogu Pruska padła bramka. Romanowski zdołał co prawda odbić piłkę, ale żaden z jego kolegów nie zatrzymał Radlera. - To mój pierwszy gol w barwach Podbeskidzia - cieszył się obrońca gospodarzy. - Szkoda, że kończy się sezon, bo grało mi się coraz lepiej.

Wygrana pozwoliła bielszczanom zachować wiarę w awans do ekstralasy. - Chcemy dobrze przepracować przerwę zimową - zapowiada Grzegorz Pater. - Wierzę, że wiosna będzie lepsza.

Strzelcy

Podbeskidzie: Prusek(76.), Radler(82.)

Widzów 3 tys.

Składy:

Podbeskidzie: Matuszek - Radler, Zięba, Prokop, Bujok - Pater (89. Zdolski), Sibik, Koman, Stalmach(46. Prusek) - Dubicki, Rozmus (82. Cienciała)

MKS: Romanowski - Leszczyński Ż, Rogoziński, Mikłowski, Woźniczka - Połoszczak, Butryn (55. Nawrot Ż), Szmyt (72. Wodniok), Bukowski - Rogalski, Lubasiński (62. Brzozowski)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.