Podbeskidzie Bielsko-Biała - MKS Mława, niedziela godz. 13

Łatwo wskazać faworyta tego pojedynku. Bielszczanie są na fali i jeśli nie zdobędą kompletu punktów, śmiało będzie można uznać to za niespodziankę

Podopieczni Jana Żurka muszą jednak pamiętać, że na wyjazdach mławianie grają lepiej niż u siebie. Może z wyjątkiem meczu w Jaworznie, który gładko przegrali 1:4. Poza tym zawsze stawiali gospodarzom zacięty opór. Nie jest też tajemnicą, że piłkarzom MKS-u słabo wprawdzie wychodzi atak pozycyjny, za to bardzo lubią wyprowadzać szybkie kontrataki. A napastnicy Maxwell Kalu i Maciej Rogalski na kilku metrach potrafią zgubić każdego obrońcę. Tak można grać w zasadzie tylko na boisku rywala.

Jednak obaj po raz ostatni wpisali się na listę strzelców ponad miesiąc temu (2:2 z Radomiakiem) i nic dziwnego, że trener Marian Kurowski wciąż na nich narzeka. Rogalskiemu dostało się bardziej, bo zmarnował po dwie świetne okazje w spotkaniach z Widzewem i Świtem. - Dużym plusem jest to, że on umie wypracować sobie dobrą pozycję - tłumaczy Kurowski. - Bez problemu uwalnia się spod opieki obrońców, tylko w decydującym momencie nie wbija piłki do bramki. W cotygodniowym mikrocyklu szkoleniowym mnóstwo czasu poświęcam na trening strzelecki i wtedy wspólnie analizujemy te sytuacje. Niestety, na razie nie potrafię do niego dotrzeć. Wierzę, że Maciek prędzej czy później się odblokuje, bo jego potencjał jest naprawdę wielki.

Nie najlepszą ostatnio postawę mławskiego napastnika numer 1 tłumaczyć może tylko drobny uraz, którego doznał przed pojedynkiem z Widzewem. Piłkarz do dziś skarży się na ból nogi. Podobnie ma się sprawa z pomocnikiem Rafałem Wodniokiem. On z kolei nabawił się kontuzji kolana i przeciwko Podbeskidziu raczej na pewno nie zagra.

Kurowski przyznaje, że wobec trudnego położenia MKS-u (zespół z 16. lokatą jest po rundzie jesiennej na skraju strefy barażowej) fatalna gra jego podopiecznych w Mławie to duży problem. Bo pięć porażek po 0:1 na pewno zostawiło trwały ślad w psychice zawodników. -Na własnych śmieciach całkiem się blokują - twierdzi szkoleniowiec. - Chcą się pokazać kibicom z jak najlepszej strony, a tymczasem efekt jest odwrotny. Całe szczęście, że na wyjazdach bywa zupełnie inaczej. W tym widzę naszą szansę na wywiezienie jakichś punktów z Bielska-Białej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - MKS Mława, niedziela godz. 13

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.