Puchar Polski: mecze środowe

Efektowne zwycięstwa Górnika, Odry i GKS-u Katowice. Czwarty mecz, czwarta porażka - taki jest natomiast pucharowy dorobek Piasta Gliwice

Górnik Zabrze - Podbeskidzie 3:1

Górnikowi w lidze nie idzie, przegrał tam pięć kolejnych meczów. Nic dziwnego, że w niedawnym internetowym czacie właściciel klubu Marek Koźmiński zapowiedział, że w tej sytuacji nadziei upatruje w rozgrywkach pucharowych.

W środę, jak za starych czasów, na Roosevelta pojawili się trener Jan Żurek oraz Adam Kompała i Błażej Radler, którzy w barwach Górnika rozegrali w sumie dziewięć sezonów. Teraz zamierzali odebrać punkty Górnikowi. Niewiele brakowało, by im się ta sztuka udała. Bielszczanie zagrali bardzo dobrze, tyle że nieskutecznie. Gospodarze sporo do zawdzięczenia mają swojemu młodziutkiemu bramkarzowi Bartoszowi Białkowskiemu, który kilka razy łapał piłkę w bardzo trudnych sytuacjach. Górnik bardzo dobrze zagrał przez pierwszy kwadrans oraz w ostatnich 10 minutach. To wystarczyło. Najpierw prowadzenie objął po strzale Piotra Brożka, który huknął z ostrego kąta w 10. min. Potem inicjatywa należała do zespołu trenera Żurka. Strzały Łukasza Błasiaka, Kompały czy Radlera mijały słupek bądź padały łupem Białkowskiego. Dopiero w 73. min rezerwowy Artur Rozmus znalazł sposób na bramkarza, wykorzystując podanie Patera. Wtedy zabrzańska młodzież (jak wyliczył potem trener Werner Liczka, na boisku było aż dziewięciu zawodników poniżej 21 lat!) wzięła się do roboty. W roli głównej wystąpił napastnik Arkadiusz Aleksander, który w pucharowych bojach nie ma sobie równych. Najpierw strzelił gola w wyjazdowym meczu w Bielsku, potem aż cztery razy trafiał do siatki w Graczach, a w środowy wieczór znowu o sobie przypomniał. Najpierw wbił gola po dośrodkowaniu Marcina Szałęgi z rzutu rożnego, a tuż przed końcem ustalił wynik meczu po podaniu Pawła Buśkiewicza. Dwukrotnie trafiał głową. - Nie mogłem nie strzelić. To były proste sytuacje - skromnie tłumaczył 24-letni zawodnik, który był w tym dniu... jednym ze starszych w zespole Górnika.

Zbyt radosnej miny nie miał natomiast trener Żurek. Wyjaśnił, że jego zespół zasłużył na remis, a dwa gole stracił, grając akurat w osłabieniu. Faktycznie przy trafieniu Brożka za bramką opatrywany był Robert Zięba, a kiedy strzelił Aleksander, kontuzjowany (podejrzenie nawet złamania żeber) był Wojciech Rączka. - Nam zabrakło skuteczności, a Górnikowi tego elementu gratuluję - przyznał Żurek.

Strzelcy bramek

Górnik: Brożek (10.), Aleksander (76., 90.).

Podbeskidzie: Rozmus (73.).

Składy

Górnik: Białkowski - Kuzera, Wojciechowski, Hernani, Wierzbicki - Joao Paulo (54. Szałęga), Liczka Ż (65. Juszkiewicz), Bukalski, Brożek - Aleksander Ż, Chałbiński (78. Buśkiewicz).

Podbeskidzie: Merda - Radler, Zięba, Prokop, Bujok - Pater (87. Cienciała), Kompała, Sibik Ż, Rączka (79. Stalmach) - Błasiak, Dubicki (60. Rozmus).

Widzów: 1700.

Odra Wodzisław - ŁKS 3:0

Dla gospodarzy było to pierwsze zwycięstwo od 25 września, kiedy wodzisławianie pokonali w lidze Lech Poznań 3:1. Pierwszy raz gospodarze trafili do siatki po strzale głową Tomasza Szewczuka już w 9. min, ale piłkarz Odry był na pozycji spalonej. W 34. min wymarzoną sytuację zmarnował Mariusz Muszalik. - Położyłem na ziemi bramkarza ŁKS-u i miałem przed sobą pustą bramkę. Chciałem mocno uderzyć, ale piłka podskoczyła i spudłowałem - opowiadał Muszalik. Trzy minuty później Jan Woś wychodził na czystą pozycję, ale został na 30. metrze sfaulowany przez bramkarza Witolda Sabelę. Sędzia ukarał Sabelę czerwoną kartką. - Gra w dziesiątkę zmusiła nas do gry defensywnej - mówił trener ŁKS-u Marek Chojnacki. W 54. min Woś nie trafił z trzech metrów do pustej bramki! - Ostatnio mamy ogromnego pecha, ale w tym meczu na szczęście tylko mnie fatum prześladowało. Najważniejsze, że chłopcy strzelili bramki i wygraliśmy. Może więcej ludzi przyjdzie na następny mecz - mówił Woś, który w ostatnim ligowym spotkaniu z GKS-em trzykrotnie trafił w słupek. Tym razem w słupki strzelali Mariusz Nosal i Piotr Rocki. W końcu jednak padły gole. W 65. min Łukasz Masłowski głową posłał piłkę do siatki, a w 82. min Rocki z bliska zaskoczył bramkarza Bogusława Wyparłę. W doliczonym czasie gry padła trzecia bramka. - Jasiu Woś przypieczętował zwycięstwo - mówił na konferencji szkoleniowiec Odry Ryszard Wieczorek. - To był samobój - twierdził Woś. Piłkę do własnej bramki wepchnął młody obrońca ŁKS-u Marcin Dopierała. - Dublerzy: Cichy, Masłowski i Sikora zagrali nieźle. Wymęczyli przeciwników w pierwszej połowie i potem było już łatwiej. Rocki zagrał dobrze, ale odczuwa już trudy sezonu - oceniał swoich piłkarzy Wieczorek. Jak się dowiadujemy, broniącym w tym meczu Markiem Bębnem jest zainteresowany Górnik Zabrze.

Strzelcy bramek

Masłowski (65.), Rocki (82), Dopierała (90., samob.).

Odra: Bęben - Grzyb Ż, Cichy, Dymkowski, Myszor - Woś, Malinowski Ż, Muszalik, Masłowski (85. Wieczorek) - Sikora (46. Rocki Ż), Szewczuk (46. Nosal).ŁKS: Sabela CZ - Kardas, Golański, Kłus, Przybyszewski (55. Dopierała) - Szwajdych (77. Bolimowski), Słowiński, Leszczyński, Kamiński - Sierant (39. Wyparło), Niżnik.Widzów: 300.

Piast Gliwice - Bełchatów 0:4

Czwarty mecz, czwarta porażka - taki jest dorobek Piasta Gliwice w rozgrywkach o Puchar Polski. - Szkoda, że moi zawodnicy nie podchodzą do swoich obowiązków tak profesjonalnie, jak piłkarze z Bełchatowa - smucił się Wojciech Borecki, szkoleniowiec naszego zespołu. - Nie idzie nam. Tylko się położyć i płakać - mówił Marcin Feć, bramkarz zespołu gospodarzy.

Bełchatowianie wygrali w Gliwicach na dużym luzie. - Obawialiśmy się tego spotkania, bo śląskie drużyny zawsze grają do końca i ambitnie. Nie jechaliśmy na spacer, a jak się skończyło - rozłożył ręce Janusz Dziedzic.

Napastnik GKS-u trafił do siatki dwa razy. Najpierw nogą z kilkunastu metrów, a potem głową tuż sprzed bramki.

- Przy pierwszym strzale nie miałem czasu na reakcję. Piłka przeszłe między nogami Jarka Zadylaka i zupełnie mnie zaskoczyła - mówił Feć.

Mariuszowi Kurasowi, trenerowi zespołu gości, najbardziej podobała się bramka Sergiusza Wiechowskiego, który sprzed pola karnego trafił tuż pod poprzeczkę. - Fajny był też ostatni gol, bo po składnej, zespołowej akcji - uśmiechał się. - Czułem się jak bramkarz w piłce halowej, ja sam, a przede mną dwóch zawodników - opisywał ostatniego gola Feć.

Gospodarze najbliżej honorowego trafienia byli po strzałach z dystansu. Uderzeniom Marcina Kocura, Krzysztofa Kolasińskiego czy Przemysława Pałkusa brakował jednak i siły, i precyzji. - GKS jeszcze raz udowodnił, że nieprzypadkowo jest liderem drugiej ligi - komplementował Borecki. - Zrobiliśmy duży krok, by zapewnić sobie awans z grupy - podsumował Kuras.

Strzelcy bramek

Dziedzic (39., 83.), Wiechowski (75.), Kolendowicz (89.).

Piast: Feć - Kędziora, Szmatiuk, Gamla, Zadylak - Kaszowski (46. Żyrkowski), Kocyba, Podgórski, Kolasiński - Kocur (57. Chyła), Pałkus (63. Sierka).

GKS: Sapela - Augustyniak, Frohlich Ż, Hinc, Berliński - Pawlusiński Ż, Adamski (46. Kaczorowski), Pietrasiak, Popek (46. Kolendowicz) - Król (61. Wiechowski), Dziedzic.

Sędziował: Piotr Maurek (Kraków).

Widzów: 300.

Łatwe zwycięstwo piłkarzy z Katowic, którzy bezlitośnie wykorzystali błędy defensywy i młodego bramkarza Radosława Micunia.

Gospodarze w pierwszej połowie oddali tylko dwa celne, ale słabe strzały na ramkę "Gieksy". Po przerwie zagrali odważniej, ale gole zdobyli pod sam koniec meczu, już przy stanie 0:5.

- Skalnik z pewnością zasłużył na bramki, choć wynikały one w dużej mierze z tego, że moi zawodnicy oszczędzali się już w końcówce na ligowy mecz z Legią Warszawa. Mecz zakończył się sympatycznym wynikiem dla obydwu stron. My wygraliśmy, strzelając dużo goli, a rywale przegrali z honorem - zaznaczał szkoleniowiec GKS-u Mieczysław Broniszewski.

- Widać różnicę klas pomiędzy zespołami, ale zawodników z Graczy należy pochwalić. Grają ciekawą piłkę. W pierwszym meczu w Katowicach stawili bardzo zacięty opór. Na swoim boisku szło im już gorzej, ale kiedy zagrali odważniej, to pokazali, że są niebezpiecznym zespołem - tłumaczył dyrektor ds. sportowych katowickiego klubu Jan Furtok.

Skalnik Gracze 2 (0)

GKS Katowice 5 (2)

Strzelcy bramek

Skalnik: Worek (87.), 2:5 Kownacki (89.).

GKS: Nawotczyński (7.), Markowski (23., rzut wolny), Agafon (53.), Wróbel (80., 83.)

Składy.

Skalnik: R. Micuń - Dec, Jacek, Żarów, Zgardziński, Kapolka (76. Migot), Ścisło, Burzyński, Kownacki, Worek, Bąk (84. W. Micuń).

GKS: Sławik - Madej, Widuch, Nawotczyński Ż, Bartnik, Krauze (75. Andruszczak), Wijas, Markowski, Czerwiec (75. Wróbel), Agafon, Kmiecik (75. Brożek).

Widzów: 300.

Grupa I

Grupa IV

Grupa V

Grupa VII

Copyright © Agora SA