Zmiany w Astorii

Tyle będzie musiała zapłacić swemu nowemu amerykańskiemu rozgrywającemu bydgoska Astoria. I to w dolarach oczywiście, a nie w złotówkach

Zdaje sobie z tego sprawę dyrektor Astorii Zbigniew Słabęcki. - Nie stać nas jednak na gracza za 15 tysięcy dolarów - mówi szef klubu. W kasie trzeba będzie jednak znaleźć więcej pieniędzy niż 6-7 tysięcy dolarów, jakie płacono w sumie obu Amerykanom: Marcusowi Smallwoodowi i Cameronowi Crispowi.

Trenerzy Wojciech Krajewski i Tomasz Herkt już oglądają kasety z nagraniami kandydata na rozgrywającego. Jego poszukanie - to obecnie najważniejszy cel. Jakie powinien mieć cechy?

- Rozgrywający prowadzący grę, umiejący uruchomić wszystkie umiejętności i zalety pozostałych zawodników zespołu. To będzie sprawdzony zawodnik, który wie już na czym polega gra w koszykówkę w Polsce i w Europie. Nie może być tak, że jak obrona to harują Polacy i Europejczycy, a w ataku mają błyszczeć Amerykanie - wyjaśnia Słabęcki, ale nie chce podać nazwiska kandydata na nowego rozgrywającego Astorii.

Ciągle nierozstrzygnięta pozostaje też sprawa, czy z klubu zostanie zwolniony ktoś z dwójki Vedran Bosnić - Denis Korszuk.

Amerykański reżyser musi mieć bowiem zmiennika. Może być nim tylko Bosnić, skoro Aleksander Kudriawcew zostanie przesunięty na pozycję rzucającego obrońcy.

Być może zostanie i Korszuk, ale już na nowym miejscu na boisku. - W Białorusi grał jako silny skrzydłowy, u nas był "trójką" (tzw. niskim skrzydłowym). Może lepiej się będzie czuł na swej poprzedniej pozycji - mówi Słabęcki.

Do zakończenia pierwszego okresu transferowego pozostało jeszcze 5 dni, a do meczu Astorii w Zgorzelcu z Turowem - trzy.

Dla Gazety

Andrzej Walkowiak

członek zarządu Astorii, pełnomocnik prezydenta ds. sportu zawodowego

Te zmiany w klubie zostały dokonane w nagłym trybie. Będę się domagał, aby szybko zwołano zarząd i na nim oceniono poczynania ludzi odpowiedzialnych za błędy, jakie niewątpliwie popełniono. Trzeba też oszacować dodatkowe koszty, jakie klub poniesie w związku z nimi i zbadać, czy nie da się spróbować zaoszczędzić. Należy np. przeanalizować strukturę ludzi zatrudnionych przy obsłudze zespołu.

W przyszłym tygodniu zostaną podpisane umowy z kolejnymi mniejszymi sponsorami. Rozmawiamy cały czas z kandydatem na sponsora strategicznego.

not. bor

Mówi Marcus Smallwood

Może chodzi o punkty

Maciej Łopatto: Już nie zagrasz więcej w Astorii.

Marcus Smallwood: Powiedziano mi, że to prawdopodobnie koniec. Ja i mój agent idziemy jeszcze rozmawiać z dyrektorem klubu. Jest pora treningu, a ja siedzę w domu. Trener powiedział, że lepiej będzie, jak zostanę w domu do momentu ogłoszenia decyzji przez dyrektora.

Jak zareagowałeś na taką informację?

- Jestem zaskoczony. Bardzo zaskoczony. Byłoby smutno, gdyby to się potwierdziło. Rozumiem, że przegraliśmy w sobotę to co mieliśmy wygrać przeciwko szóstce ludzi, ale naprawdę wszyscy starali się jak mogli realizować to czego wymagał trener. Na pewno odpowiedzialnością za porażkę nie można obarczyć mnie, czy Camerona.

Gdybyś sam miał ocenić swoją postawę, to jak myślisz, jakie zastrzeżenia mają działacze?

- Wyznaczono mnie do tego, żebym dawał drużynie zbiórki i robię to. Jedynym błędem jaki mogę sobie zarzucić, to fakt zdobywania małej liczby punktów. Ja nie dostaję jednak teraz tyle podań co przed sezonem. Widocznie więc, nie ja mam zdobywać punkty. Źle się czuję myśląc o wyjeździe stąd. Wiązałem plany z Bydgoszczą. Bardzo ceniłem sobie trenera, kontakty z kolegami z drużyny, fanów i pobyt w mieście. Może zawodzę, ale zagrałem dopiero w czterech meczach, mam 22-lata, to mój pierwszy zawodowy sezon. Bardzo się staram i chcę jak najlepiej.

Rozmawiał Maciej Łopatto

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.