Tegoroczna
Euroliga wygląda zupełnie inaczej niż poprzednie. Najważniejsza zmiana to zwiększenie liczby startujących drużyn do 21 (wcześniej 16), które rozlosowano do trzech grup (wcześniej 2). Zespoły w grupach grają systemem każdy z każdym mecz i rewanż. Do fazy play off awansuje po pięć najlepszych drużyn z każdej grupy oraz jedna z najlepszym bilansem punktowym z szóstego miejsca.
Dzięki rozszerzeniu Euroligi do rywalizacji dołączyły nowe zespoły.
Lotos Gdynia trafił do grupy C, w której zagrają także mistrz Rosji VBM SGAU Samara, włoski Lavezzini Basket Parma, francuski Tarbes GB, Szolnoki COOP MAV, Vojvodina Nowy Sad z Serbii i Czarnogóry oraz belgijski Dexia Namur.
- Losowanie Euroligi było dla nas udane. To dobra grupa - mówił prezes gdyńskiego klubu Mieczysław Krawczyk. - Naszym celem jest wyjście z grupy, czyli dotarcie do fazy play off oraz ogrywanie młodych koszykarek.
- W związku z tym, że do play off awansuje z każdej grupy aż po pięć zespołów, nie będzie takiego ciśnienia. Jak jeden mecz nie wyjdzie, to straty zawsze można odrobić w następnym - tłumaczy trener Krzysztof Koziorowicz.
Euroliga kobiet rozpoczęła się tydzień temu, mistrzynie Polski w pierwszej kolejce miały wolny los i sezon 2004/2005 zainaugurują dopiero w czwartek. Pierwszym rywalem będzie mistrz Belgii, w którego składzie są trzy Polki: Krystyna Szymańska-Lara, Anna Wielebnowska i Elżbieta Międzik (o nich czytaj poniżej). Główne role w drużynie odgrywają jednak Amerykanki: środkowa Nakia Sanford i skrzydłowa Rebekkah Brunson. Obie grają także w lidze WNBA. Sanford od dwóch lat reprezentuje barwy Washington Mystics, gdzie rzucała średnio 5,5 punktu na mecz. Brunson jest tegoroczną debiutantką, w barwach Sacramento Monarchs miała w meczu średnio 4,4 punktu i 3,6 zbiórki.
Tydzień temu w debiucie Dexii w Eurolidze najskuteczniejsza była Brunson, notując 23 punkty i 17 zbiórek.
- Oglądałem fragment jednego z meczów, ale tak naprawdę nie wiem, jaka jest siła tego zespołu. Niebezpieczne dla nas na pewno będą Amerykanki, problemy sprawiać może Ukrainka Oksana Agabałowa. No i oczywiście polskie zawodniczki - wylicza Koziorowicz. - Każdy w grupie rozegrał dopiero jeden mecz, my jeszcze żadnego i tak naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć o sile każdej z drużyn. Po trzech, czterech kolejkach będziemy wiedzieli więcej.
Być może
Lotos potrzebuje jeszcze czasu na lepsze zgranie, ale z Małgorzatą Dydek, Agnieszką Bibrzycką, Elaine Powell czy Deanną Nolan w składzie to nadal jeden z najsilniejszych zespołów w Europie.
Mecz Lotosu z Dexią Namur rozegrany zostanie w czwartek w hali GOSiR przy ul. Olimpijskiej w Gdyni. Początek o godz. 17.30
KRAKOWIANKI W BELGII
Krystyna Szymańska-Lara (rozgrywająca, 170 cm wzrostu, 35 lat) - urodziła się w niewielkiej Nidzicy, największe sukcesy odnosiła jako zawodniczka Wisły
Kraków. Najlepszy dla niej był 1999 rok, kiedy razem z reprezentacją Polski zdobyła mistrzostwo Europy. Trafiła do piątki All Stars tej imprezy, niedługo potem wyjechała do najlepszej ligi świata, amerykańskiej WNBA. Tydzień temu przeciwko Vojvodinie grała przez 35 minut, zdobyła 4 punkty, miała 6 asyst, ale też 9 strat.
Anna Wielebnowska (środkowa, 188, 26 lat) - rodowita krakowianka, zawodniczka z dużym potencjałem, ale jeszcze nie do końca zrealizowanym. Wyjechała z Polski, ponieważ nie mogła dojść do porozumienia z działaczami Wisły. Do zespołu mistrza Belgii trafiła dzięki Szymańskiej-Larze. W debiucie w Eurolidze była jedną z najlepszych zawodniczek swojej drużyny: 18 punktów, w tym wysoka skuteczność w rzutach za dwa (62,5 proc.) i wolnych (71,4).
Elżbieta Międzik (skrzydłowa, 180, 21) - pochodzi także z Krakowa. Cztery lata temu była w reprezentacyjnej drużynie juniorek, która we Władysławowie zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy w tej kategorii wiekowej. Nadal należy do najbardziej obiecujących polskich koszykarek, w zespole Dexii nie jest jeszcze podstawową zawodniczką, ale ostatni występ w Eurolidze był wielce obiecujący: 25 minut gry, 20 punktów, 6 zbiórek, 2 asysty
wag