Marek Citko: Wróciło do normy

Napastnik Cracovii wreszcie doczekał się gry od pierwszych minut i był najaktywniejszym piłkarzem ?Pasów?. Wypracował dwie bramki autorstwa Piotra Bani i uczestniczył niemal w każdej groźnej akcji krakowian.

Waldemar Stelmach: Długo Pan czekał na występ, ale, na szczęście, formy w tym czasie nie zgubił.

Marek Citko: Bardzo się z tego cieszę. Doczekałem się w końcu występu od pierwszych minut, w dodatku przed własną publicznością w wygranym wysoko meczu. Jestem zadowolony, że udało mi się dobrze zaprezentować.

W niektórych akcjach przypominał Pan siebie z najlepszych lat.

- Rzeczywiście, czułem się dziś bardzo dobrze na boisku. Przyczyniłem się do dwóch pierwszych bramek. Sam też mogłem się pokusić o jakieś trafienie, ale się nie udało. To nie ma jednak znaczenia, zwłaszcza że wygraliśmy.

Zagrał Pan prawie cały mecz, czy zatem po kontuzji nie ma już śladu?

- Fizycznie wyglądałem dziś dobrze, może pod koniec troszkę zabrakło mi sił, ale ogólnie wszystko wróciło do normy.

Czy czuliście dziś szczególną presję po porażce w Katowicach?

- Wiedzieliśmy, że musimy się zrehabilitować za przegraną z GKS-em i udowodnić, że to był tylko wypadek przy pracy. Nasi kibice dopingują nas bez względu na wynik. W Katowicach, mimo porażki, też dostaliśmy od nich podziękowanie, dlatego dziś chcieliśmy się im odwdzięczyć za ich wspaniałą postawę.

Dlaczego Cracovia wygrywa z silnymi zespołami, a przegrywa z teoretycznie słabszymi?

- Zdarzają się nam, niestety, takie momenty, że brakuje koncentracji czy determinacji. Tak było w Katowicach. Nie wiem, czym to tłumaczyć, że łatwiej nam zmobilizować się na mecze z trudniejszymi rywalami. Ta koncentracja pozwala nam pokonać lepszy zespół, a gdy jej nie ma, przegrywamy ze słabszymi. Taka determinacja jak dzisiaj, konieczna jest w każdym meczu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.