Siatkarki Nafty Piła wygrały w Bielsku-Białej

Hala w Bielsku-Białej odczarowana! Dwa tygodnie temu na parkiecie mistrzyń Polski wygrały Winiary Kalisz. W sobotę - po bardzo dobrej grze - na Podbeskidziu triumfowała Nafta Piła.

- Nie wiem, co się stało - rozkładała ręce po meczu Luba Jagodina, ukraińska atakująca Stali. - Myślę jednak, że to nasza ostania przegrana w lidze - zapowiedziała.

W pierwszym secie Jagodina i spółka dotrzymywały Nafcie kroku tylko do stanu 8:8. Później zaznaczyła się przewaga siatkarek z Piły. Bielszczanki grały nerwowo, popełniały proste błędy w każdym elemencie gry. - Wiedziałem, że po ostatniej porażce z Winiarami siatkarki BKS będą pod dużą presją publiczności i działaczy, będą chciały koniecznie wygrać. Liczyłem na to i nie zawiodłem się. Moje zawodniczki to wykorzystały - mówił po meczu trener Nafty Leszek Piasecki.

Pierwszego seta Stal przegrała kompromitująco wysoko (14:25).W drugiej partii gra była bardziej wyrównana, a siatkarki z Bielska prowadziły nawet 15:11 i 21:19. W końcówce bardzo dobrą zmianę dała reprezentacyjna rozgrywająca Izabela Bełcik, a Nafta doprowadziła do stanu 23:23. Po asie serwisowym Bełcik (szczęśliwym, bo piłka zatańczyła na siatce) i autowym ataku Joanny Szeszko Wielkopolanki zdobyły dwa punkty dające im zwycięstwo. Po wygraniu tego seta siatkarki Nafty były już uśmiechnięte i pewne zwycięstwa. - Byłyśmy zadowolone, zaskoczone i szczęśliwe. Nie spodziewałyśmy się takiego wyniku - przyznała później Gabriela Buławczyk, skrzydłowa Nafty.

Emocje przyniosła też trzecia odsłona, choć pilanki prowadziły już 21:17. Po ataku Joanny Staniuchy Stal doprowadziła jednak do remisu 23:23, a potem mistrzynie Polski miały nawet piłkę setową (24:23). W końcówce znów zgrały jednak nerwowo. Bardzo ważny punkt Nafta zdobyła po ataku Beaty Strządały (w sobotę nie do zatrzymania dla siatkarek z Bielska), a mecz skończył się, gdy Staniucha posłała piłkę w siatkę. - Wygrałyśmy, bo byłyśmy lepsze w bloku. Miałyśmy też trudną, kierunkową zagrywkę. Jednak zwycięstwo 3:0 to dla nas duża niespodzianka - przyznała Eleonora Staniszewska.

Mecz czołowych polskich drużyn oglądał Andrzej Niemczyk, trener reprezentacji. - Nafta wygrała, bo była zespołem lepiej zorganizowanym i miała lepsze przyjęcie. A jak się ma lepsze przyjęcie, to się gra lepiej taktycznie - stwierdził selekcjoner.

Gospodarze byli smutni, ale nie załamani. - Taki jest sport, raz się wygrywa, raz się przygrywa. Dziś blok był dzwignią do zwycięstwa, a w nim zagraliśmy najsłabiej - stwierdziła Joanna Szeszko, kapitan Stali.

Za kilka dni bielszczanki zagrają w Pucharze Europy z utytułowaną Urałoczką Jekaterinburg. Forma, jaką zaprezentowały w meczu z Naftą, nie wróży dobrego wyniku z Rosjankami. W dużo lepszych nastrojach pojadą na Białoruś siatkarki z Piły. W piątek w Baranowiczach rozpoczną grę w eliminacjach Pucharu CEV.

Sety: 14:25, 23:25, 25:27

BKS: Staniucha, Szeszko, Jagodina, Śrutowska, Mróz, Biel oraz Barszcz (libero), Sadurek, Nykiel

Nafta: Buławczyk, Skorupa, Rosner, Staniszewska, Starzyńska, Strządała oraz Styskal (libero), Bełcik

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.