Kielczanie znakomicie rozpoczęli mecz. Po szybkich i składnych akcjach objęli prowadzenie 9:0 i taką przewagę utrzymali do końca pierwszej kwarty. Goście nie trafiali nawet w najprostszych sytuacjach podkoszowych, a skuteczność odzyskali dopiero w drugiej odsłonie. W dodatku kielczanie zaczęli grać chaotycznie i dla odmiany to oni pudłowali w prostych sytuacjach. Dlatego szybko roztrwonili przewagę z pierwszej części meczu. Po szybkich kontrach wyprowadzanych przez Piotra Kindlika Polonia wyszła na prowadzenie 42:41 w 19. minucie, a na przerwę schodziła tylko z jednopunktową stratą. - W tej części gry zastosowałem obronę strefową, która jednak w ogóle nam nie wychodziła - tłumaczył trener kielczan Włodzimierz Środa.
W trzeciej kwarcie gospodarze wrócili do indywidualnego krycia rywali i znów odskoczyli na kilkanaście punktów. Duża w tym zasługa celnych rzutów z dystansu Miłosza Krajewskiego i Błażeja Jurczyka. Gra gości posypała się zupełnie po zejściu z boiska za przekroczenie limitu fauli kapitana Daniela Puchalskiego. Bardzo dobrą zmianę w czwartej kwarcie dał kapitan kielczan Grzegorz Kij, który uspokoił grę gospodarzy. W 34. UMKS prowadził już 83:66 i do końca kontrolował sytuację na parkiecie. - Spotkanie było trudne, tym bardziej że zagraliśmy bez kontuzjowanego Mariusza Dymacza - dodał trener Środa.
W sobotę kielczanie grają na wyjeździe z MCKS Czeladź.
UMKS: Jurczyk 20 (4), Krajewski 19 (1), Gil 16 (1), Mikina 13, Wasik 6 (1) oraz Kij 13 (2), Rzońca 7, Pietraszczyk 2
Polonia: Szczypka 21 (2), Puchalski 11, Sówka 8, Kindlik 8, Balawender 4 oraz Szkółka 25, Galanty 4, Sturczyński 1
Pierwsza drużyna awansuje do I ligi, druga gra baraż z drugim zespołem grupy A. Spadają dwie ostatnie drużyny