W poprzednim sezonie na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek wydawało się, że Hetman zdobył trzeci raz z rzędu drużynowe mistrzostwo Polski. Wtedy jednak z udziału w lidze wycofał się Gwarek Łęczna, a władze Polskiego Związku Bokserskiego postanowiły anulować wyniki z udziałem tego zespołu. Pewna pięciopunktowa przewaga białostoczan nad PKB zmalała do trzech punktów. Mało tego, dwaj czołowi zawodnicy Gwarka Aleksander Nycz i Robert Gniot wzmocnili warszawską Gwardię i przyczynili się do jej zwycięstwa 12:8 nad Hetmanem. Później nasi pięściarze przegrali jeszcze 8:12 w Poznaniu i stracili pewny już tytuł.
Tym razem na trzy kolejki przed końcem sezonu białostoczanie mają o dwa punkty więcej niż PKB. W ciągu najbliższych weekendów - ostatnia kolejka została przesunięta na 21 listopada - okaże się, czy nie roztrwonią przewagi (za tydzień czeka ich wyjazd do Poznania). W sobotę strata punktów byłaby wielkim zaskoczeniem. Gwardia, która spotkanie w Białymstoku oddała walkowerem, ma dużo słabszy skład niż przed rokiem. Nie ma w niej Nycza, Gniota ani Krystiana Boruckiego. Główne atuty trenera Pawła Skrzecza to przede wszystkim dwaj indywidualni mistrzowie Polski - Łukasz Maszczyk (48 kg) i Mariusz Wach (+91 kg). Groźny może być także wicemistrz kraju Michał Starbała (64 kg). Ten drugi jednak podczas niedawnych mistrzostw wykorzystał m.in. nieobecność Sławomira Malinowskiego i Artura Bojanowskiego z Hetmana.
Podopieczni trenera Jana Żylińskiego wyjeżdżają na spotkanie w najsilniejszym składzie. W porównaniu do poprzedniego meczu, być może nastąpi zmiana w kategorii 69 kg. Roberta Świerzbińskiego, który jako jedyny stracił w pojedynku z Gwardią Wrocław punkty, może zastąpić wracający do boksu po problemach zdrowotnych Bojanowski.
Gospodarzem spotkania są warszawianie. Oba zespoły mogą jednak czuć się w gościach, bo mecz organizowany jest w Małkini (100 km od Białegostoku).