Grazer AK - Amica Wronki 3:1

Fatalnie prezentuje się w meczach grupowych Pucharu UEFA Amica Wronki. Po porażce 0:5 na własnym boisku z Glasgow Rangers, tym razem piłkarze z Wielkopolski w fatalnym stylu przegrali 1:3 z czwartym zespołem ligi austriackiej Grazer AK

Aż żal było patrzeć wczoraj na grę drużyny Macieja Skorży, która przegrywała walkę z Austriakami o większość piłek. Większe zaangażowanie, lepsza szybkość i więcej ambicji - to dzięki tym walorom mistrzowie Austrii nie pozostawili złudzeń Amice, kto z teoretycznie słabszych drużyn grupy F Pucharu UEFA zasłużył na awans do dalszej fazy rozgrywek. Zespół z Wronek został przedstawiony w miejscowej prasie, jako ciekawa mieszanina zdolnej młodzieży wspartej byłymi graczami klubów z niemieckiej Bundesligi.

To właśnie duetu Paweł Kryszałowicz - Jacek Dembiński i "spielmachera" Marcina Burkhardta najbardziej obawiano się w obozie GAK. Burkhardt błysnął tylko na początku spotkania, gdy założył rywalowi tzw. siatkę między nogami, a Amica wyprowadziła wtedy ciekawą kontrę. Potem jednak z każdą minutą grała gorzej, a jej rozgrywający spisywał się tak źle, że został zmieniony w przerwie.

Wtedy jeszcze na ustawionych za bramkami nowoczesnych telebimach był wynik 1:1. Oba gole padły po prostych błędach. Najpierw pomylił się Gernot Plassneger i Dembiński po dokładnym zagraniu Kryszałowicza strzałem z bliska dał Amice prowadzenie. Jednak 5 min później wyczyn Plassnegera powtórzył Jarosław Bieniuk i Austriacy wyrównali. Remis był korzystniejszym rezultatem dla Polaków, którzy zupełnie nie mogli sobie poradzić ze sprawnym i odważnym lewym obrońcą GAK Emanuelem Pogatetzem. Najgorzej jego szarże będzie wspominał Piotr Dziewicki. Nieoczekiwanie dostał on od Skorży szansę występu na stadionie im. Arnolda Schwarzeneggera - zastąpił chimerycznego Michał Stasiaka.

Dziewicki pokazał jednak, że można grać gorzej od Stasiaka. Niepewne i spóźnione interwencje, problemy z przewidywaniem lotu piłki to cechy, które eliminują stopera. Niestety, nie widział tego Skorża i nie zmienił Dziewickiego. Zaczął chyba żałować już kilkanaście sekund po przerwie. Były zawodnik Polonii Warszawa źle zrozumiał się ze swoim bramkarzem i Rolland Kollmann omal nie pokonał Arkadiusza Malarza. Miarka przebrała się jednak po godzinie gry, gdy piłka zagrana spod pola karnego Grazera przeleciała nad głową Dziewickiemu i Malarz musiał faulować w sytuacji sam na sam. Po tym jak Kollmann wykorzystał rzut karny, Dziewicki został wreszcie zmieniony.

Ale szybko okazało się, że nie tylko przez niego Amica przyniosła wczoraj wstyd w stolicy Styrii. Przez całe 45 min drugiej części nie doczekaliśmy się żadnej akcji, w której byłoby kilka celnych podań do przodu. Poza niezłym w destrukcji Mateuszem Bartczakiem, żaden z graczy Wronek nie może być zadowolony ze swego występu. Nonszalanccy obrońcy Amiki dawali się wyprzedzać rywalom. W środku pola rywalizacji było najmniej, bo większość pojedynków wygrywali Austriacy. Przez to zagrań ofensywnych było jak na lekarstwo. A gdy już piłka trafiła do Pawła Kryszałowicza, ten tracił ją w dziecinny sposób. I potem w geście rozpaczy rozkładał ręce... Nawet atakując piątką lub szóstką graczy wronczanie nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji pod bramką Andreasa Schranza.

Strzelcy bramek:

Grazer: Kollmann (32., po zagraniu Standfesta; 61. z karnego po faulu Malarza na Bazinie; 71., po podaniu Standfesta),

Amica: Dembiński (27. min, po podaniu Kryszałowicza)

Składy:

GAK: Schranz - Plassnegger, Tokić, Ehmann, Pogatetz - Standfest, Aufhauser (83. Muratović), Sick, Amerhauser - Bazina (86. Hassler), Kollmann (73. Skoro)

Amica: Malarz Ż - Skrzypek, Dziewicki (68. F. Burkhardt), Bieniuk Ż, Dudka - Kikut, Bartczak, M. Burkhardt (46. Kucharski), Grzybowski (62. Gregorek)- Dembiński, Kryszałowicz

Sędzia: Jouni Hyytiä (Finlandia)

Widzów 6 tys. (100 kibiców Amiki)

GAK - AMICA

dla Gazety

Maciej Skorża

trener Amiki Wronki

Przed meczem wiedzieliśmy, że Graz to dobry zespół i dlatego ucieszyłem się, że to my zdobyliśmy pierwszą bramkę. Potem jednak popełniliśmy dwa koszmarne błędy w obronie, które zespół taki jak Graz musiał wykorzystać. Po stracie drugiej bramki odkryliśmy się i próbowaliśmy zaatakować, ale po trzecim golu było już po meczu.

Walter Schachner

trener Grazer AK

Jeszcze dzisiaj obejrzeliśmy pierwszą połowę meczu Amiki z Glasgow Rangers. Gdyby Amica miała wtedy więcej szczęścia, mogła remisować 2:2. Chciałem pokazać w ten sposób zawodnikom, że mają do czynienia z dobrym zespołem. Dzisiaj my zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie i to był klucz do zwycięstwa. Na pewno prezentowaliśmy się lepiej niż w ostatnich dwóch spotkaniach ligowych [GAK zdobył w nich 1 pkt - red.]

Dariusz Dudka

obrońca Amiki

Co tu dużo mówić, przegraliśmy przez błędy w obronie. Wiedzieliśmy, że rywale będą grali długą piłką, niczym nas nie zaskoczyli. Szanse na awans są praktycznie zerowe, ale zapewniam, że będziemy walczyć do końca

Piotr Dziewicki

stoper Amiki

Nie byłem zaskoczony tym, że gram, bo od dwóch spotkań miałem miejsce w składzie. Swoją grę oceniam nienajlepiej, bo wiem, że zawaliłem drugiego gola. Źle obliczyłem lot piłki i Arek musiał faulować. Szkoda tej bramki z pierwszej połowy, straconej po głupim błędzie w środku pola. Gdybyśmy wygrywali, po przerwie grałoby się na pewno lepiej. Boczni pomocnicy Grazera grali bardzo ofensywnie, dlatego często wszyscy czterej obrońcy Amiki znajdowali się w sytuacji jeden na jeden z rywalem.

Jarosław Bieniuk

stoper Amiki

To przypadek, że przy wyrównującym golu tak mocno odbita piłka od Austriaka została na boisku, a nie poleciała na aut. We współpracy z Piotrkiem Dziewickim trochę elementów trzeba poprawić, w lidze ta nasza gra jakoś funkcjonuje, w pucharach już nie.

not. grand, wesoł

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.