Jedyne łódzkie siatkarki grające w serii B pierwszej ligi, zawodniczki Startu Łódź przegrywają mecz za meczem. Zespół z Bałut wygrał dotąd tylko jedno spotkanie, z zawodniczkami z Chodzieży, które w tym sezonie nie poznały jeszcze smaku zwycięstwa. Trener Jacek Pasiński wciąż nie może korzystać z Wiktorii Sziriny, bo klub nie ma pieniędzy na wykupienie licencji ukraińskiej zawodniczki. Nic dziwnego, skoro na skutek oszczędności, drużyna jeździ na dalekie mecze wyjazdowe pociągiem w dzień spotkania. Czy to koniec siatkówki w pierwszoligowym wydaniu w Łodzi?
Krzysztof Świątczak, kierownik sekcji siatkówki w klubie sportowym Start: - Największym problemem jest brak Wiktorii Sziriny. Uważam, że z tą zawodniczką jesteśmy w stanie wygrać z każdym, bo przecież nie mamy słabego składu. Nie możemy sobie pozwolić na wydatek rzędu 10 tys. zł na jej zarejestrowanie, bo taka kwota wystarcza na dwa miesiące egzystencji sekcji. Liczymy jednak, że jeszcze w tym tygodniu dojdziemy do porozumienia ze sponsorem, który wpłaci pieniądze, albo zawodniczka dostanie polskie obywatelstwo, bo wniosek leży już na biurku u Prezydenta.
- Jechaliśmy na mecz pociągiem, bo z wybrzeżem jest doskonałe połączenie. Droga zajęła sześć godzin. Do Szczecina też tak planujemy pojechać. Zawodniczki mają zarezerwowane miejsca siedzące, w pociągu jest Wars. Tam, gdzie nie ma dobrego połączenia pojedziemy dzień wcześniej. Tak zrobimy przed meczem z Olimpią Jawor.
Grając z Sziriną u siebie powinniśmy wygrać z każdym. Cały czas mam nadzieję na 6-8 miejsce w tabeli, jak to zakładaliśmy przed sezonem. Na razie nie myślimy o zmianie trenera. Z jakimikolwiek decyzjami powinniśmy zaczekać jeszcze 3-4 kolejki. Jest szansa, że w klubie pojawi się sponsor, który zapewni nam byt. Cały czas wierzę, że w przyszłym roku będziemy walczyć o ekstrakslasę.