Rutkowski, Wujec: Coś w NBA pękło, coś się skończyło...

Dla NBA nadchodzi nowa epoka. Po ośmiu latach rozpadł się najsłynniejszy duet ligi Shaquille O'Neal i Kobe Bryant. Historia wielkiej pary, której wzloty i upadki uświetniały każdy sezon, definitywnie dobiegła kresu w lipcu, gdy właściciel LA Lakers zdecydował się sprzedać Shaqa do Miami Heat za grupkę facetów, z których żaden nigdy nie zagrał w Meczu Gwiazd. Coś w NBA pękło, coś się skończyło...

I o czym teraz pisać?

Oczywiście - o O'Nealu i Bryancie.

Dla obu bowiem było to lato niespokojne i burzliwe.

Kobe Bryant uniknął procesu o gwałt, bo jego domniemana ofiara za pięć dwunasta zdecydowała, że nie będzie świadczyć przed sądem. W lipcu - już po sprzedaży O'Neala i odejściu trenera Phila Jacksona - przedłużył na siedem lat kontrakt z Lakersami. Bryanta czeka wciąż proces cywilny, a co gorsza - skazana chyba na niepowodzenie walka o odzyskanie twarzy. Dokumenty ujawnione przez prokuraturę stawiają bowiem Bryanta w niezbyt korzystnym świetle (nieporadne próby wyciszenia sprawy, przyznanie się do wielokrotnej niewierności itd.).

O'Neal trafił do Miami zmotywowany jak nigdy. Solidnie, co w jego wypadku naprawdę zaskakujące, przepracował lato. Sztangi poszły w kąt, zastąpiły je bieżnia i rowerek. Dzięki temu Shaq jest może nieco słabszy, ale szczuplejszy, szybszy i wysportowany jak za dawnych czasów. A przy tym w świetnej formie psychicznej. Pławi się w sympatii kibiców Miami, obiecuje mistrzostwo dla Heat, rzuca dowcipami na prawo i lewo i przy każdej okazji dogryza Bryantowi.

A okazje się zdarzają. Najpierw media ujawniły, że tuż po zatrzymaniu w sprawie o gwałt Kobe zeznał policj, iż jego kumpel Shaq "tego typu sprawy" regularnie załatwia, płacąc ofiarom milion dolarów za milczenie. O'Neal wyśmiał Bryanta. "To nie ja płacę za miłość, tylko on" - dodał, nawiązując do pierścionka za 4 mln dolarów, który Kobe kupił swojej żonie Vanessie w ramach przeprosin.

Kolejne rewelacje pojawiły się przed trzema tygodniami, gdy były trener Lakers Phil Jackson opublikował swój pamiętnik "Ostatni sezon: drużyna poszukująca swej duszy". Kobe musiał porządnie zaleźć Jacksowi za skórę, bo w NBA panuje niepisana zasada, że brudów nie pierze się publicznie.

Tymczasem Jackson opisuje, iż miał już tak dosyć Bryanta, że bezskutecznie prosił menedżera Lakers, by ten Kobego sprzedał. Że rozważał zawieszenie krnąbrnego gwiazdora w prawach zawodnika na kilka tygodni. Że w poszukiwaniu sposobów - jakichkolwiek! - na nawiązanie kontaktu z Bryantem, wynajął nawet psychoterapeutę, specjalistę od jednostek narcystycznych ("Wiedziałem, że będzie się u nas czuł jak ryba w wodzie".).

Jackson opisuje również, jak Bryant narzekał na niedostatki luksusu w odrzutowcu, który Lakersi wynajmowali, żeby Kobe mógł z rozpraw zdążać na mecze ("a powinien się cieszyć, że nie musi sam za to płacić").

Shaq (potraktowany przez Jacksona znacznie łagodniej) jest zachwycony książką: "Mam nadzieję, że sprzeda się w dwóch milionach egzemplarzy. Sam pewnie kupię 100 tysięcy i będę ją rozdawał". Kobe jej czytać nie zamierza. Twierdzi, że Jackson koloryzuje, żeby zwiększyć sprzedaż.

Kobe i Shaq zagrają przeciwko sobie w Los Angeles w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia.

Tako rzecze Shaq

"To tak, jakbyś był mężem Jennifer Lopez, po czym porzuciłbyś ją dla baby ważącej ponad 200 kilo" - o rozwiązaniu przez Lakers kontraktu z Philem Jacksonem i podjęciu rozmów ze słynnym trenerem uniwersyteckim Mike'em Krzyzewskim.

Kronika towarzyska

Cała historia z oskarżeniem o gwałt chyba nieprzesadnie wiele nauczyła Bryanta. Kobe pojawił się na wręczeniu World Music Awards i, jak utrzymują świadkowie, kleił się do panienek. Został wygwizdany, co chyba go zirytowało, bo wdał się w pyskówkę i przepychankę ze słynnym magiem Davidem Copperfieldem. Copperfield bagatelizuje całą sytuację: "To nie Kobe mnie pchnął, tylko ja jego. Mogę tego dowieść za pomocą analizy DNA".

Kolejnym wrogiem Bryanta został Ray Allen, który bez ogródek krytykuje Kobego za wojnę wytoczoną O'Nealowi i Jacksonowi. Zdaniem Allena za rok, dwa Kobe będzie miał dosyć przegrywania i zażąda transferu do innego klubu. Bryant miał ponoć zadzwonić do Raya i powiedzieć: "Przy najbliższej okazji skopię ci zadek". Najbliższa okazja będzie 14 grudnia.

Pamiętacie Jerome'a Jamesa? To taki center Seattle, który w zeszłym roku przysypiał podczas treningów. Musiały mu się śnić niezłe rzeczy. Ostatnio wyznał: "Gdy przyszedłem do Seattle, myślałem, że będę jednym z Wielkiej Trójcy. Ray Allen, Rashard Lewis i ja. Cóż - teraz już wiem - byłem kompletnym głąbem".

Jeden z naszych faworytów Ron Artest (Indiana Pacers) ma interesujące hobby. Zbiera numery koszulek. "To bardzo fajne. Będę miał kolekcję. Jestem po prostu kreatywny". Kreatywny Ron był już swoim ojcem (nr 15) i Michaelem Jordanem (nr 23). W tym sezonie będzie Dennisem Rodmanem (nr 91). W przyszłości zamierza być również Johnem Paxsonem (nr 5) i Stevem Kerrem (nr 25).

Niezłe numery

28 punktów na mecz chce zdobywać w tym sezonie Wielki Marzyciel Shaquille O'Neal. Taki wynik mógłby nawet dać mu koronę króla strzelców. W zeszłym sezonie Shaq zaliczał średnio po 21,5 pkt.

Bohater lata

Naszym nowym ulubieńcem jest Carmelo Anthony z Denver Nuggets. Z rosnącym podziwem obserwowaliśmy jego wyczyny tego lata. Najpierw, podczas igrzysk w Atenach, obraził się na trenera Larry Browna, który zbyt rzadko wstawiał go do składu. We wrześniu wdał się w bójkę z raperem Sugar Jayem (opluł narzeczoną zawodnika Lalę Vasquez). Rozentuzjazmowanym fankom składa autografy na stanikach. A ostatnio na lotnisku został przyłapany na przemycie marihuany. Carmelo tłumaczy się, że wcześniej pożyczał torbę koledze - i to pewnie on zostawił tam feralną trawkę.

Złota myśl

"Niektórzy ludzie lubią steki. Inni wolą rybę. Jeśli ja jestem stekiem, a oni wolą rybę, nic na to nie poradzę. Nie sprawię, że zaczną nagle lubić steki." - tak odpowiedział Lorenzen Wright na pytanie, czy zagra w pierwszej piątce Memphis Grizzlies. Smacznego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.