III liga: Pogoń Staszów - Kmita Zabierzów 1:0

- Chyba pójdę do szatni gości podziękować Piotrowi Bagnickiemu - mówił po spotkaniu z Kmitą Zabierzów trener Pogoni Staszów Witold Złotnik. Jego piłkarze wygrali na własnym boisku z beniaminkiem 1:0

Dziękować napastnikowi gości jest za co, choć zwycięski gol dla Pogoni nie padł po jego samobójczym strzale, ale składnej akcji Pogoni. W 68. minucie Piotr Kajda zagrał piłkę sprzed "szesnastki" w prawo. Wbiegający w pole karne Dariusz Mielec płaskim strzałem wykorzystał sytuacje sam na sam z bramkarzem Kmity.

W sukcesie Pogoni Bagnicki miał jednak spory udział. Już w pierwszym kwadransie dwukrotnie znalazł się w polu bramkowym i był tak osamotniony przez obrońców, że mógł popaść w chorobę sierocą. W 6. minucie, mimo że miał kilka sekund do namysłu, wymyślił taki strzał, że piłkę podawali strażacy stojący za bieżnią stadionu. W 13. z lewego narożnika pola bramkowego uderzył piłkę, jakby chciał posłać ją w przestrzeń międzyplanetarną.

W pierwszej połowie Pogoń stać było raptem na dwa dośrodkowania, jeden rzut rożny wywalczony przypadkiem i faul na bramkarzu Kmity. To goście dominowali w środku pola, prowadzili grę, przeprowadzali składne akcje, ale i im brakowało dokładności, bo już do przerwy mogli zapewnić sobie zwycięstwo.

Drugą połowę gospodarze rozpoczęli z animuszem i już w pierwszej minucie Piotr Kajda nie trafił w bramkę z... sześciu metrów. Potem jeszcze kilka razy szarpał obronę Kmity. Mecz stał się ciekawszy, bo goście nadal grali swoje i nadal częściej zagrażali bramce Rafała Kwapisza. Ale jak wygrać, skoro w 62. minucie nieobstawiony Bagnicki skiksował na linii pola bramkowego... Niecelnie uderzał też Dariusz Gawęcki (głową w 66. i 69.). Za taką nieskuteczność goście mogli zostać skarceni po raz drugi, ale po akcji Kajdy Przemysław Rzepa z 5. metra trafił w poprzeczkę (71.).

- W tej sytuacji kadrowej taki wynik to duży sukces i zaskoczenie [Pogoń zagrała bez trzech podstawowych zawodników - red.]. W pierwszej połowie nie dane nam było pograć, więc potem nastawiliśmy się na kontry - powiedział Witold Złotnik. - Porażka w meczu, w którym byliśmy lepsi, bardzo boli. Brakło nam trochę szczęścia, ale i jemu trzeba pomóc. Trzeba po prostu umieć trafić w biały prostokąt. To nie jest niewykonalne. My nie umieliśmy i pretensję możemy mieć tylko do siebie - stwierdził Dariusz Wójtowicz, trener Kmity.

W sobotę o godz. 14 Pogoń gra w Czermnie z Heko.

Bramka

Mielec (68.)

Widzów ok. 600. Sędziował Marcin Rogulski (Warszawa)

Pogoń: Kwapisz - Papierz, Matyja, Cieślikowski - Dudajek - Rzepa Ż, Pszeniczny Ż Cz, Dudek, Mielec - Zgórski (46. Krakowiak), Kajda (90. Maciorowski)

Kmita: Brzeźnicki - Krauz Ż, Łuszczek, Jędrszczyk, Strzeboński (74. P. Gawęcki) - Bębenek, Dzierżanowski, Giza, Filipczak, Bogusz (60. D. Gawęcki) - Bagnicki

Copyright © Agora SA