LOT NAD OBRĘCZĄ, CZYLI POMORZE W ERA BASKET LIDZE

Kibic ważny sponsor

Oglądanie meczów w Słupsku to wielka przyjemność. Co prawda poziom sobotniej rywalizacji Czarnych z AZS Koszalin był - delikatnie mówiąc - przeciętny, ale za to atmosfera na trybunach - rewelacyjna. Kibice ze Słupska, dla których mecze koszykówki to jedna z niewielu atrakcji w mieście, stają na wysokości zadania w każdym spotkaniu, oni nigdy nie zawodzą. Czarnym kibicują wszyscy: dzieci, które mają mniej centymetrów niż klubowy szalik, atrakcyjne kobiety, które w trakcie meczu podziwiają nowy kolor paznokci, politycy, którzy niedługo będą walczyć o głosy wyborców, a także przeszło 50-letnia pani Janina, która siedzi w trzecim rzędzie i grozi sędziom, kiedy ci pomylą się na niekorzyść jej drużyny. Chodzenie na mecze koszykówki w Słupsku jest po prostu modne.

Klub doskonale zdaje sobie z tego sprawę i choć w kasie pusto, na organizacji meczu nikt w Słupsku nie oszczędza. Jest efektowna prezentacja, lasery, głośna muzyka, liczne konkursy i nagrody dla publiczności, przeszło 20 dziewczyn w zespole cheerleaderek oraz świetny prowadzący Arkadiusz Mięczewski, który będzie również przyjeżdżał do gdańskiej Olivii na mecze Prokomu w Eurolidze. Kibic nie ma prawa się nudzić, a klub tylko na tym korzysta. Wystarczy prosty rachunek: mecz z AZS Koszalin obejrzało ok. 2,5 tys. kibiców, każdy z nich zapłacił średnio 20 zł za bilet. To oznacza, że do klubowej kasy wpłynęło po tym meczu ok. 50 tys. zł. Taka kwota wystarczy na utrzymanie ważnego dla drużyny koszykarza (bo w Słupsku dużo się nie zarabia) co najmniej przez pół roku. Tym samym kibice w Słupsku stają się nie tylko szóstym zawodnikiem drużyny, ale także ważnym elementem klubowego budżetu.

Czarnych czeka w tym roku kolejny trudny sezon. Walka o przetrwanie, pieniądze, utrzymanie w lidze, a może awans do play off. Każdy miesiąc jest dużym wyzwaniem, nie tylko dla koszykarzy, ale również działaczy, którzy nie wstydzą się najmniejszego budżetu w lidze, czyli własnej słabości. Jednego można być jednak pewnym - pani Janiny z trzeciego rzędu.

PIĄTKA KOLEJKI. John Thomas (Polpharma), Matt Crenshaw (Czarni), Wojciech Majchrzak (Czarni), Goran Jagodnik (Prokom), Harold Jamison (Prokom). W sobotę nastąpiło wielkie przebudzenie dwóch koszykarzy. Thomas, który przyjeżdżał do Polski jako czołowy gracz Bundesligi, miał być gwiazdą również u nas. Miał być filarem Polpharmy, koszykarzem, który pomoże drużynie beniaminka w bezbolesnym wejściu do ekstraklasy. Dwa pierwsze mecze Amerykanin miał jednak słabe. Po spotkaniu z Notecią tłumaczył się bólem zęba, po meczu z Turowem nie miał już nic na swoje usprawiedliwienie. Kibice Polpharmy zaczęli więc tęsknić za sympatycznym Rolandasem Jarutisem, który był z zespołem w okresie przygotowań, ale niespodziewanie musiał wyjechać. Tęsknili tylko do soboty, bo w meczu z Astorią mierzący 177 cm Thomas był już wielki. Swój dzień miał również Wojciech Majchrzak, który w dwóch poprzednich meczach robił wiele, aby pokazać, że nie zasłużył na opaskę kapitana. W spotkaniu z Koszalinem "Maja" był jednak ostoją Czarnych i ojcem zwycięstwa. Trafiał w najważniejszych momentach, a trenerzy obu drużyn zgodnie przyznali, że to jego akcje były decydujące. W Prokomie popis skutecznej gry dali znowu Jagodnik i Jamison. O ile dobra postawa Słoweńca nikogo nie dziwi, to już gra Jamisona jest pewnym, a nawet dużym, zaskoczeniem. Co ciekawe, Amerykanin zdobył większość punktów po podaniach 20-letniego Tomasza Świętońskiego. Czyżby inni koszykarze nie chcieli z nim grać tak chętnie jak młody Świętoński? Wielką zagadką ligi pozostaje Crenshaw, który nawet w trakcie meczu jest postacią anonimową. Niby się nie wyróżnia, niby słabo rzuca, a mecz z Koszalinem skończył z 16 punktami, siedmioma asystami i sześcioma zbiórkami.

OCENY KOSZYKARZY (w skali 1-6, min. 15 minut na boisku):

Prokom: Nemeth 3, Miller 3, Masiulis 2, Wójcik 3, Jagodnik 5, Maskoliunas 3, Jamison 5

Polpharma: Kukiełka 3, Reese 3, Budzinauskas 4, Thomas 5, Cielebąk 1

Czarni: Frank 3, Crenshaw 4, Seweryn 1, Żytko 2, Reed 3, Grudziński 4, Majchrzak 6

LICZBA KOLEJKI - 5. Tyle rzutów za trzy punkty w meczu z Astorią oddał obrońca Polpharmy Grzegorz Kukiełka. Żadnego nie trafił. W poprzedniej kolejce Kukiełka rzucał cztery raz na kosz Turowa Zgorzelec - znowu same pudła. W inauguracyjnym meczu z Notecią Inowrocław młody zawodnik trafił raz na dwie próby. W trzech pierwszych meczach Kukiełka trafił więc tylko jedną trójkę na 11 prób, co daje skuteczność zaledwie 9 procent! A o Kukiełce ciągle mówi się, że już niedługo ma zastąpić w reprezentacji Polski Andrzeja Plutę, który za linii 6,25 m trafiał jak automat.

CYTAT KOLEJKI. "W tym meczu mieliśmy dwie różne połowy - pierwszą wyjątkowo słabą i drugą dużo lepszą. Jak zagramy z Partizanem? Zapewniam, że tak jak w drugiej połowie" - obiecywał po meczu z Gipsarem trener Prokomu Eugeniusz Kijewski. Trzymamy za słowo!

Copyright © Agora SA