Najbardziej zadziwiającym skutkiem tamtego strajku okazała się... ugoda, do jakiej doszli dwaj z sześciu strajkujących zawodników. Andrzej Karaś i Paweł Machynia w zgodzie rozstali się z Notecią. Czyli o co właściwie była ta cała awantura? Pieniędzy i tak nie dostali, a skoro chcieli się zwolnić z pracy, to mogli to zrobić bez szumu, prawda?
Innym fascynującym elementem jest postawa szefa ligi Janusza Wierzbowskiego. Nie powołał sztabu kryzysowego, nie zrobił żadnych ruchów, żeby zatrzeć fatalne wrażenie po meczu "dwunastu na pięciu". W wywiadach wyraził nadzieję, potwierdzoną w rozmowach z szefami klubu z Inowrocławia, że wszystko za chwilę tam wróci do normy.
Tyle że w Noteci normą od lat jest zupełnie co innego niż solidność. Normą jest, że mimo zaległości wobec wielu zawodników Noteć właśnie sprowadza nowych graczy. Szef EBL popiera w ten sposób to wielkie oszustwo. W TVP w przerwie meczu mówił, że być może nadszedł czas na fundusz zabezpieczający, z którego w takim wypadku byłyby wypłacane pieniądze. Ale nie dodał, co jest chyba oczywiste, że sięgnięcie do takiego funduszu powinno powodować natychmiastowe wykluczenie klubu z grona udziałowców ligi i dyskwalifikację na co najmniej dwa lata.
Szef ligi mógłby wykonać też gest w stronę krzywdzonych zawodników. Może nadszedł czas na powołanie przy lidze jakiegoś pełnomocnika praw koszykarzy, który w takich sytuacjach wkraczałby do akcji, pomagając działającym jak dzieci we mgle (co widać wyraźnie w Inowrocławiu) zawodnikom. Wśród byłych zawodników na pewno nietrudno byłoby znaleźć takiego kandydata. Może warto, żeby ktoś taki uczestniczył w posiedzeniach rady nadzorczej ligi. Powołać powinni go w zasadzie sami zawodnicy, którzy nawet własnym agentom nie ufają, a tak zyskaliby sprzymierzeńca z prawem głosu w ich sprawach. Panowie, jeśli sami sobie nie pomożecie, jak widać nikt wam nie pomoże.
Pierwszy Polak w NBA Cezary Trybański po zwolnieniu z Chicago Bulls zapowiedział na naszych łamach zakończenie przygody z koszykówką. Szefowie polskich klubów chyba nie do końca mu wierzą (i słusznie!), więc najprawdopodobniej powalczą o unikalnego zawodnika (217 cm). Słychać o tym, że kontaktu z Trybańskim szukali i w Sopocie, i we Włocławku, gdzie prawdziwego wysokiego środkowego nie mają. Najbardziej zainteresowana powinna być chyba drużyna z miasta rodzinnego Trybańskiego - Polonia-Warbud Warszawa - bo w niej właśnie centymetrów brakuje najbardziej. Prezes Wojciech Kozak deklaruje jednak, że najpierw chce się przyjrzeć Samirowi Lericiowi, który leczy kontuzję i za tydzień ma się pojawić w Warszawie. Na Trybańskiego w Warbudzie nie mają pieniędzy.
Jeśli jednak agentom amerykańskim uda się przekonać Trybańskiego do gry, najprawdopodobniej polska liga nie będzie miała szans. Oni liczą głównie na kolejny kontrakt tego środkowego w NBA.
NA PLUSIE. Malcolm Mackey, Anwil Włocławek. 34-letni Amerykanin był ważną postacią meczu z Polonią (13 punktów i 9 zbiórek). Mimo że trenuje we Włocławku od niedawna, a ostatnio tułał się po kiepskich ligach, może być naprawdę dobrym zawodnikiem. Gra dobrze tyłem do kosza, nieźle zastawia i zbiera, ma wyczucie do kończenia akcji. Pozostaje tylko pytanie, jak to się stało, że tak dobry zawodnik miał tak nieciekawą karierę. Może niedługo się dowiemy.
NA MINUSIE. Tomo Mahorić, trener Deichmanna-Śląsk Wrocław. Słoweński szkoleniowiec będzie teraz najpilniej obserwowanym człowiekiem w polskiej ekstraklasie. Trzy porażki na początek sezonu to naprawdę szok, nawet jeśli weźmie się pod uwagę to, że Mahorić traktuje początek sezonu jak przedłużenie przygotowań. W EBL o kolejności przed play-off decydują wyniki 22 meczów, a Śląsk nie zagrał jeszcze z żadnym z faworytów. Mahorić uparcie trzyma się swoich pomysłów, nie daje dłużej grać Michałowi Ignarskiemu, stawia na młodych. Teraz musi dopasować do zespołu nowego rozgrywającego z USA, który w debiucie zagrał słabo. Jeśli wyjdzie z tego z tarczą, będzie naprawdę co podziwiać.
CYTAT TYGODNIA. - Może zabrzmi to śmiesznie, ale on nie nadaje się na środkowego nawet w naszym klubie - prezes Noteci Inowrocław Cezary Rydlichowski o Cezarym Trybańskim w "Fakcie". Szef bankrutującego klubu chyba jednak nie ma wyczucia sytuacji i odpowiedniego poczucia humoru.
W TERMINARZU. Czwarta kolejka (sobota): Prokom-Trefl Sopot - Polonia-Warbud Warszawa. To będzie pierwszy mecz ekstraklasy koszykarskiej rozegrany na... lodzie. Koszykarze Prokomu zagrają w Olivii w Gdańsku, a lodowisko pod parkietem nie będzie rozmrażane. Najważniejsze jednak jest to, co stanie się na boisku. Prokom wygląda na faworyta, ale Polonia przecież wygrała z nim przed sezonem. Zadecyduje walka pod koszem, gdzie coraz lepiej radzi sobie sopocianin Harold Jamison. Typ "Gazety": Prokom. Pozostałe mecze: Astoria Bydgoszcz - Noteć Inowrocław (typ: Astoria), AZS-Gaz Ziemny Koszalin - Turów Zgorzelec (AZS), Czarni Słupsk - Anwil Włocławek (Anwil), Gipsar-Stal Ostrów - Deichmann-Śląsk Wrocław (Deichmann), Unia-Wisła Kraków - Polpharma Starogard (Unia).
W TELEWIZJI. W sobotę jak zwykle w TVP 3 o godz. 13.30 mecz Prokom-Trefl Sopot - Polonia-Warbud Warszawa. Może tym razem obędzie się bez kłopotów z przekazem satelitarnym (ze Słupska do Warszawy), które storpedowały transmisję w ostatnią sobotę. Mecz Czarni - AZS obejrzeliśmy w końcu o 1.10 w nocy skrócony o trzecią kwartę.