Hokej. Porażki małopolskich drużyn

Małopolskie drużyny wykorzystywały atut własnego lodowiska i wygrywały u siebie regularnie. Wczoraj, jak na komendę, wszystkie nasze zespoły przegrały, nawet mistrz Polski Dwory/Unia, dla którego była to pierwsza porażka u siebie w tym sezonie.

- Kilka ostatnich dni spędziłem na Białorusi, więc nie dopilnowałem zawodników, by odpowiednio przygotowali się do meczu ze Stoczniowcem. Miałem jednak prawo wierzyć, że potrafią to zrobić sami - rozważał po meczu Andriej Sidorenko, trener Unii.

- Cały czas uciekaliśmy gospodarzom i to dawało nam komfort psychiczny - mówi Marian Pysz, trener Stoczniowca. - Duża w tym zasługa naszego bramkarza. Przemysław Odrobny jest jeszcze juniorem, ale spisał się znakomicie. Miał wsparcie w innych kolegach. Cóż, tak już bywa, że konsekwencja w realizacji założeń taktycznych przynosi nam czasem obfite żniwo. W Oświęcimiu zaświeciła nam przyjazna gwiazda, bo wynik mógłby równie być odwrotny. Jednak skuteczność była tego dnia naszą mocną stroną - dodał gdański szkoleniowiec.

- Kryzys chyba jest głęboki - martwił się bramkarz Unii Tomasz Jaworski. - W każdym meczu się staramy, ale jakoś nam nie wychodzi. Rywale rzeczywiście mieli sporo szczęścia, Kiedy wydawało się, że ich już mamy, po uderzeniu Łukasza Zachariasza krążek poszedł mi po kiju, trzeci raz wpadając do siatki. Znowu złapaliśmy kontakt, ale oni wygrali bulik, trafiając "do pustaka", kiedy mnie już nie było między słupkami - zakończył "Jawa".

Tercje: 0:1, 0:1, 2:2

Bramki: 0:1 - Zachariasz (5. Jurasek i Cychowski); 0:2 - Skutchan (34. Balat i Drzewiecki); 1:2 - Puzio (52. Zamojski i Klisiak); 1:3 - Zachariasz (54.); 2:3 - Jaros (57. Gabryś i Wojtarowicz); 2:4 - Wróbel (60. Drzewiecki).

Kary: 14 oraz 16 minut. Widzów ok. 1000.

Podhale: tylko Batkiewicz

Tyszanie już w pierwszej minucie pokazali góralom, kto będzie rządził na tafli. Nowotarżanie grali chaotycznie, przewagę mieli goście. Dobrze za to spisywał się w nowotarskiej bramce Marek Batkiewicz. W 24. minucie złapał piekielnie trudny strzał Bagińskiego - w długi róg. Kontaktowa bramka dla gospodarzy padła po silnym strzale Janusza Hajnosa, który z przedpola pokonał Sobeckiego.

Cały mecz był ostry, ale fair. Najostrzejsza gra zaczęła się w trzeciej tercji, gdy "Szarotki" za wszelką cenę chciały wyrównać. Goście rozbijali jednak nowotarskie ataki już w tercji neutralnej, a tyska obrona działała tak skutecznie, że przy grze w przewadze górale zdołali tylko raz założyć zamek, który i tak szybko został przerwany uwolnieniem. Ostatni gol to efekt wycofania bramkarza w końcówce meczu.

Tercje: 0:2, 1:0, 0:1.

Bramki: 0:1 Parzyszek (1, Ślusarczyk), 0:2 Belica (12, Justka, Bagiński), 1:2 Hajnos (37, Słowakiewicz), 1:3 Parzyszek (60, Belica).

Kary: 14 oraz 28 min. Widzów 1200.

Cracovia: Nie zdążyli się ustawić

Gospodarze jeszcze dobrze nie zdążyli ustawić szyków obronnych, a w pierwszej minucie i czwartej sekundzie Tomasz Proszkiewicz wjechał do tercji Cracovii, ograł obrońców, położył Rafała Radziszewskiego na lodzie i zdobył gola dla torunian. Krakowianie chaotycznie rzucili się do odrabiania strat, ale fatalnie pudłowali. Słabo spisywał się Marian Csorich, miał wyraźnie spóźniony refleks w obronie i w ataku. Kontuzji doznał Smreczyński.

Druga bezbramkowa tercja rozwścieczyła kibiców. - Cracovia grać! Co się dzieje? - słychać było z trybun. Z 20 strzałów hokeistów "Pasów" do siatki rywali nie wpadł ani jeden.

- Warunki lodowe nie pozwoliły na finezyjną grę, dlatego od drugiej tercji graliśmy siłowy hokej - usprawiedliwiał zawodników trener Mieczysław Nahuńko.

Wreszcie w trzeciej tercji Cracovia, grając w przewadze, wyrównała. Oktawiusz Marcińczak wyłożył krążek Sławomirowi Wielochowi, który pokonał broniącego jak w transie Wawrzkiewicza. Marcińczak nie będzie jednak miło wspominać meczu. W doliczonym czasie gry próbował zablokować uderzenie Piotrowskiego, lec\ nieszczęśliwy rykoszet zupełnie zmylił Radziszewskiego.

- Baliśmy się lodowiska, które jest dużo mniejsze niż w Toruniu - przyznał po zawodach trener TKH Jarosław Morawiecki.

- Zawiodła skuteczność - mówił trener Nahuńko. Gospodarze strzelali 48 razy na bramkę, a TKH tylko 30. - Torunianie po 12 transferach mają najsilniejszy skład w Polsce obok Tychów - komplementował rywala.

- Graliśmy zbyt nerwowo, jednak podziękowałem zawodnikom za ambicję - wyznał po wyjściu z szatni prezes "Pasów" Janusz Filipiak.

Tercje: 0:1, 0:0, 1:0, dogrywka 0:1.

Bramki: 0:1 Proszkiewicz (2.), 1:1 Wieloch (55., Marcińczak), 1:2 Piotrowski (64., D. Laszkiewicz).

Kary: 6 oraz 8. Widzów 1200.

Copyright © Agora SA