Wielki mecz: Vive Kielce - Wisła Płock, środa godz. 18.30

- Nieważne, że Wiśle idzie słabiej w Lidze Mistrzów, że w krajowych rozgrywkach straciła kilka punktów. To cały czas Wisła - przypomina Rafał Bernacki, bramkarz Vive. W środę w Kielcach wielki mecz - o godz. 18.30 miejscowi piłkarze ręczni podejmują mistrza Polski Wisłę Płock.

To spotkanie awansem zaplanowanej na najbliższy weekend 9. kolejki ekstraklasy szczypiornistów. Ze względu na występy w Champions League Wisła przekłada ostatnie swoje mecze na środek tygodnia. I dlatego - tak jak Vive przed rokiem - gra teraz co trzy, cztery dni.

Wisła to Wisła

To oczywiście musi się odbić na postawie drużyny prowadzonej od tego sezonu przez Krzysztofa Kisiela. Jednak obniżka formy w płockiej ekipie zaczęła się jeszcze zanim zespół przystąpił do Ligi Mistrzów.

O ile porażkę we Wrocławiu z niezwykle silnym w tym sezonie Śląskiem można było przewidzieć, to przegrana aż 26:35 robi wrażenie. Do tego kilka dni wcześniej płocczanie po raz pierwszy od kilku lat stracili ligowe punkty we własnej hali, szczęśliwie remisując z PZU Zagłębie Lubin 23:23. Dlatego po ośmiu kolejkach ekstraklasy Wisła jest dopiero trzecia w tabeli tracąc do prowadzącego z kompletem zwycięstw Vive trzy, a do drugiego Śląska jeden punkt.

Do przewidzenia były natomiast porażki płocczan w Lidze Mistrzów. Ciężko było się bowiem spodziewać, że Wisła będzie w stanie ograć ostatniego triumfatora Champions League, słoweńskie Celje Pivovarna Laško (porażka w Słowenii 23:29), czy czołowy zespół Europy, Portland San Antonio (przegrana w Płocku aż 19:30). Na pogrom zanosiło się także w ostatnią niedzielę w Belgradzie - po kilku minutach meczu z Crveną Zvezdą mistrzowie Polski przegrywali aż 2:9, a jednak zdołali doprowadzić do prowadzenia 11:10. Ostatecznie przegrali 21:25, ale w stolicy Serbii i Czarnogóry zostawili po sobie dobre wrażenie. Prawdziwe kłopoty Wisła miała dopiero w drodze powrotnej z Belgradu - na lotnisku w Monachium polskiej ekipie zginęły bagaże i odnalazły się dopiero wczoraj nad ranem, kilkanaście godzin przed wyjazdem płocczan do Kielc.

Krzysztof Kisiel ma także kłopoty personalne. Poważnego urazu pleców cały czas nie może wyleczyć reprezentacyjny rozgrywający Damian Wleklak, a ostatnio kontuzjowany był inny kadrowicz, skrzydłowy Adam Wiśniewski. Ten ostatni grał jednak w Belgradzie, a Wleklaka na rozegraniu świetnie zastępuje Rafał Kuptel (kapitalna współpraca z potężnym rosyjskim kołowym Władimirem Ilinem) oraz Adam Twardo. Do tego dochodzą inni dobrzy skrzydłowi Artur Niedzielski i kielczanin Tomasz Paluch, poniżej pewnego poziomu nie schodzi Michał Zołoteńko, a w bramce same znane nazwiska - Andrzej Marszałek, Artur Góral i pozyskany ostatnio z Warszawianki Marcin Wichary.

- Może i mają kryzys formy, ale cały czas to bardzo groźny zespół - przypomina Rafał Bernacki, kielecki bramkarz.

O komfort psychiczny

Wicemistrzowie Polski z Vive są na fali. Wprawdzie szybko pożegnali się z Pucharem Zdobywców Pucharów przegrywając dwumecz z Valladolid, ale z dobrej strony zaprezentowali się w pojedynkach z mocnymi Hiszpanami. W lidze wygrali wszystkie osiem spotkań, w tym ze Śląskiem i Zagłębiem.

Skład kielczan jest wyrównany i także w tym należy dziś upatrywać szansy drużyny Aleksandra Malinowskiego. Tym bardziej że szkoleniowiec dysponuje wszystkimi zawodnikami.

W ostatnich dniach kieleccy piłkarze ręczni oglądali występy Wisły w Laško i Belgradzie. - Chwilami grali naprawdę dobrze - ocenia Filip Kliszczyk, rozgrywający Vive. - Mimo to jesteśmy bojowo nastawieni, postaramy się wygrać - zapowiada Bernacki.

Dzisiejsze zwycięstwo gospodarzy może mieć dla nich akcent przede wszystkim psychologiczny. W ubiegłym sezonie kielczanom nie udało się pokonać Wisły w lidze - cztery porażki zadecydowały, że tytuł mistrza Polski powędrował do Płocka. Po trzecim z nich pracę w Kielcach stracił Daniel Waszkiewicz i zastąpił go Malinowski.

Vive zrewanżowało się rywalom na koniec sezonu, w finale Pucharu Polski wygrywając w Kwidzynie z Wisłą. Niesmak jednak pozostał. Ostatni raz ligowy pojedynek z płocczanami kielecka "siódemka" wygrała u siebie 17 maja 2003 roku - zwyciężając 34:28 gospodarze zapewnili sobie szósty w historii tytuł mistrzów Polski.

- Teraz zwycięstwo dałoby nam komfort psychiczny, ale i duże szanse na zajęcie pierwszego miejsca przed play off - stwierdził Kliszczyk.

Zapowiada się gorący wieczór w hali przy ul. Krakowskiej. Swój przyjazd zapowiada około 50 fanów z Płocka, zaś gospodarze twierdzą, że przygotowali niesamowitą oprawę spotkania. Sędziować je będą Adam i Andrzej Mikołajczakowie.

Mecz rejestrować będzie telewizja Tele 5 i pokaże go 7 lub 8 listopada. Stacja ta oraz trzeci program Telewizji Polskiej prowadzą rozmowy w sprawie pokazywania rozgrywek ligowych piłki ręcznej. Ich efekty mają być znane lada dzień.

Copyright © Agora SA