Tadeusz Fudała, prezes klubu z Jaworzna, miał przeczucie, że jego drużynę czeka ciężkie spotkanie. - O, i jeszcze ten sędzia - wskazywał na Piotra Maurka z Krakowa. - Gdy on nam sędziuje, jeszcze meczu nie wygraliśmy - złowieszczył.
Potem przecierał już tylko oczy ze zdumienia. Szczakowianka przetoczyła się niczym walec po trzecioligowej drużynie z Gorzyc. W pierwszej połowie właściwe każdy groźny strzał kończył się bramką - skończyło się na ośmiu! Najbardziej skuteczny był Dariusz Kozubek, który pokonał bramkarza Tłoków trzy razy. - Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wygrał tak wysoko. Może w juniorach? - zastanawiał się.
Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach kibice byli pewni, że będzie dwucyfrówka. Gdy na boisko wbiegł Krzysztof Petrykowski, rezerwowy we wczorajszym meczu bramkarz Tłoków, tylko się podśmiewali, że "łysy ich nie zatrzyma".
Mijały jednak minuty, a bramki nie padały. - Łysy to szaman. Zaczarował bramkę! - zawyrokowali kibice. Inni twierdzili, że piłkarzom Szczakowianki skończył się magiczny napój, który wypili przed pierwszym gwizdkiem.
Jeszcze inna wersja była taka, że pi³karze Szczakowianki nie chcieli robić problemu organizatorom spotkania, którzy nie mogliby wyświetlić na tablicy wyników dwucyfrowego wyniku, gdyż nie przewidział tego producent elektronicznej tablicy.
Prawda była jednak zgoła inna. Po przerwie Szczakowianka grała dużo słabiej, a w bramce Tłoków zagrał pierwszy bramkarz tej drużyny. Dla 18-letniego Stanisława Wierzgacza, który bronił w pierwszej połowie, mecz w Jaworznie był debiutem w pierwszej drużynie.
W przerwie meczu młody bramkarz był załamany. - Nawet gdyby chciał dalej bronić, tobym mu nie pozwolił. Nie mogłem go wystawić na taką próbę - tłumaczył Tomasz Tułacz, trener zespołu gości.
- Nie chciałbym być w jego skórze. Taki debiut... -kręcił głową Petrykowski. - Inna sprawa, że koledzy z drużyny zupełnie mu nie pomagali. Obrońcy dopuszczali do bardzo groźnych strzałów - dodał.
- Taki mecz był nam potrzebny. Dwa tygodnie temu powinniśmy wygrać równie wysoko drugoligowy mecz z Kujawiakiem Włocławek. Imponująca skuteczność - chwalił Janusz Białek, szkoleniowiec Szczakowianki.
Inną teorię na przełamanie strzeleckiej niemocy miał Hubert Jaromin, skrzydłowy Szczakowianki. - Za namową Andrzeja Orzeszka [drugi trener zespołu z Jaworzna - przyp. red.] zmieniłem buty z białych na czarne. No i proszę, od razu poszło - uśmiechał się.
- Ludzie lubią wierzyć w gusła i zabobony. Piłkarze też. W mojej drużynie jest jeszcze kilku piłkarzy, którzy powinni zmienić buty. Najważniejsze jednak, żeby się przełamali psychicznie i uwierzyli w siebie - podsumował Białek.
STRZELCY BRAMEK:
Szczakowianka: Kozubek (8., 23., 43.), Księżyc (27.), Jaromin (29., 40.), Gierczak (37.), Chudy (45.), Kaliciak (89.).
Tłoki: Gielarek (41.), Pacuła (68.).
Widzów: 500.
SKŁADY:
Szczakowianka: Bledzewski - Górak Ż, Księżyc (62. Cygnar), Copik Ż, Kaliciak - Jaromin Ż, Radziwon, Gierczak (46. Iwański), Kozubek - Chifon, Chudy (57. Węgier).
Tłoki: Wierzgacz (46. Petrykowski) - Murdza, Piasecki, Rychel Ż - Dziewulski, Gielarek Ż, Głuch, Zawadzki, Gajda - Fabianowski (90. Dziedzic), Pacuła.
Sędziował: Piotr Maurek (Kraków).
W innym meczu wtorkowym w grupie 7: Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Katowice 1:1 (1:0): Koman (25.) - Paweł Brożek (65.).
Mecze: Arka Gdynia - Stasiak KSZO Ostrowiec Św. (grupa 6) oraz Polonia Warszawa - Stal Mielec (grupa 8) zakończyły się po zamknięciu tego wydania "Gazety".