Agnieszka Makowska, koszykarka ŁKS: - Stać nas na piąte miejsce

Skazywany na walkę o utrzymanie ŁKS z kompletem zwycięstw został wiceliderem ekstraklasy. - Odeszły od nas czołowe zawodniczki, ale przez to mam możliwość gry w podstawowym składzie. Możemy powalczyć nawet o piąte miejsce - mówi Agnieszka Makowska, jedna z najlepszych koszykarek meczu z AZS Poznań

Przemysław Iwańczyk: Była Pani jedną z bohaterek meczu z AZS Poznań.

Agnieszka Makowska: Nie byłam żadną bohaterką.

Ale trafiała Pani do kosza rywalek w kluczowych momentach.

- W kluczowym momencie to ja nie trafiła. Mam na myśli rzuty osobiste. Zresztą nie pod tym względem szczęście mi nie dopisywało, bo miałam tylko 50 proc. skuteczność.

Nie jest Pani zbyt skromna?

- Nie. Miałam w tym meczu 13 punktów na koncie, a powinnam mieć 16. Przynajmniej, bo gdybym trafiała spod kosza, byłoby jeszcze lepiej. Ale z jednej rzeczy jestem z siebie dumna. W pewnej chwili trener powiedział mi, że mam przykryć Małgorzatę Krupską-Tyszkiewicz. Trochę się przestraszyłam, ale dałam radę.

Niewiele osób dawało wam szanse na zwycięstwo z AZS Poznań.

- Nikt na nas nie stawiał, a mnie się wydawało, że zdołamy wygrać z poznaniankami. Teraz to musimy za wszelką cenę wygrać z Meblotapem Chełm na wyjeździe, bo w kolejnym meczu trudno liczyć na naszą wygraną. Naszym rywalem będzie przecież Lotos Gdynia.

Latem odeszło z zespołu wiele kluczowych zawodniczek, ale otworzyło to szansę przed rezerwowymi.

- Ja też dzięki temu mam możliwość gry w podstawowym składzie. Trzeba to wykorzystać i pokazać się z jak najlepszej strony.

Podobno sytuacja organizacyjna jest coraz lepsza.

- Mamy kontrakty, gramy dla siebie i kibiców.

Co jesteście w stanie osiągnąć w takim składzie?

- Myślę, że najwyżej piąte miejsce. Lotos, Polfa Pabianice, Wisła Kraków i CCC Polkowice są chyba poza naszym zasięgiem. Nasza bolączką wciąż jest brak wysokich zawodniczek. Jest z nami Agata Kasprzak [ma blisko 190 cm - red.], ale jest po ciężkiej kontuzji ścięgna Achillesa. Zresztą jedna taka koszykarka to za mało. W meczu z Ostrovią Agata spadła za pięć fauli. Na pozycji numer pięć zmuszona była zagrać Birute Dominauskaite, ale ona nie jest przecież zbyt wysoka. Takie zawodniczki jak Małgorzata Dydek, czy Elżbieta Trześniewska może najwyżej posmyrać pod pachami.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.